• Peel P50 miał być sposobem na dojazdy na zakupy. Nigdy nie był hitem, ale teraz też można go kupić i nawet sobie złożyć
  • Samochód może być wyposażony w silnik elektryczny lub spalinowy. Za ten drugi trzeba dopłacić
  • Kosztuje około 40 tys. złotych, ale można też mieć wersję bez dachu lub ze szklaną bańką w roli dachu
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Znacie ten odcinek "TopGear", w którym Jeremy Clarkson o wzroście 196 cm próbował udowodnić, że najmniejszy samochód świata pomieści wysoką osobę i jest bardzo przydatny w zatłoczonym mieście, a także... w pracy, gdzie poruszał się nim po korytarzach? Ten samochód powrócił.

Peel nie był hitem

Przy nim BMW Isetta wygląda jak gigant, a niektóre zdalnie sterowane samochody dla dzieci są większe od Peela. Ponadto auto nie miało wstecznego biegu, co utrudniało jazdę. Sposobem na tę niedogodność miało być zmienianie jego kierunku ręcznie.

W końcu wyprodukowano tylko 50 sztuk tego pojazdu, jednak zapisał się on w kartach historii. Jest wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa jako najmniejszy samochód. Co ciekawe, dziś wartość tego oryginalnego microcara jest bardzo wysoka. Jego ceny osiągają na aukcjach około 160-170 tys. dolarów!

Zobacz także: BMW Isetta 300 - małe, ale ważne

Nowy Peel P50 jest lepszy. Niewiele, ale lepszy

Jednak ten śmieszny jednoosobowy pojazd nie umarł, powrócił i można go sobie kupić. Oferowany jest przez firmę P50cars i jest nawet lepszy niż pierwowzór. Producent oferuje już nie tylko zamkniętą wersję, ale również kabriolet i wersję Trident, czyli ze szklaną kopułą zamiast dachu. Świetny sposób, by się ugotować podczas upałów.

Peel P50 dostępne modele Foto: p50cars.com
Peel P50 dostępne modele

Poza tym jednak jest również zestaw do samodzielnego montażu, który kosztuje 7495 funtów, czyli nieco ponad 40 tys. zł. Seryjnie jest on oferowany z silnikiem elektrycznym, zapewniającym około 80 km zasięgu i prędkość maksymalną wynoszącą w granicach 50 km/h. Można również wybrać silnik spalinowy o pojemności 125 ccm, ale trzeba za niego dopłacić 2000 funtów, czyli ponad 10 tys. zł. Nowa wersja ma już wsteczny bieg.

Zmieści się do niego nawet dwumetrowiec

Choć ten samochodzik jest bardzo podobny do swojego pierwowzoru, to został wydłużony o całe dwa cale, co według producenta pozwala, by w środku zmieścił się człowiek o wzroście nawet do 206 cm i o wadze do 136 kg.

Produkcja tego auta trwa do 6 tygodni, a zdecydowana większość jego części jest robiona ręcznie. Jeśli chcemy dostać wersję do złożenia, to po sześciu tygodniach jest ona wysyłana, z kolei na gotowy samochód trzeba czekać dwa tygodnie dłużej.

Zobacz także: Peel P50 - jak jeździ najmniejszy samochód na świecie?

Lepszy niż hulajnoga

Czy potrzeba coś więcej do miasta? Jest tak mały, że w zasadzie można go trzymać w pokoju i nawet tam składać. W elektrycznej wersji poruszanie się po wnętrzach budynków też nie powinno być problemem. Na upartego można by nim jeździć nawet komunikacją miejską. To świetny sposób na korki, wtedy bowiem można bez problemu jeździć BUS-pasem.

Pozostaje tylko kwestia ceny. Jeśli uznamy go za samochód, to nie ma sobie równych, choć również możliwości przewozowe są ograniczone. Jeśli jednak porównamy go do motocykli, cena już nie jest tak atrakcyjna, jednak dla majsterkowicza to może być świetny sprzęt. Pytanie tylko, czy ktoś naprawdę chce się nim poruszać po ulicach, gdzie dosłownie każdy jest od nas większy?

Bardziej ekologicznego auta nie znajdziesz

Pewne jest jednak to, że dla zatroskanych o planetę to powinno być wyjście numer jeden. Nie dość, że jest malutki, więc nie wznosi i zbytnio nie powoduje dodatkowych pyłów, to jego elektryczny silnik też nie powinien generować dużego obciążenia dla środowiska.

Ciekaw jestem tylko, jak wyglądałyby miasta, gdyby każdy przesiadł się do takiego Peela. Korki wyglądałyby komicznie, a w autobusach komunikacji miejskiej każdy by się poruszał swoim samochodem.