- Nie chciałabym być dyskwalifikowana na starcie, tylko dlatego, że biologicznie różnię się od kolegów z redakcji
- Czy widok kobiety w aucie za ponad 500 tysięcy złotych to naprawdę coś dziwnego?
- Nie zdobywamy posadek przez bliskie relacje, wprost przeciwnie — przepychamy się łokciami przez uprzedzenia
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Codziennie mijamy coraz więcej kobiet kierujących autami. Są wśród nich przedstawicielki wszystkich zawodów i specjalizacji. Nikogo już nie dziwi widok kobiety za kierownicą taksówki, autobusu czy ciężarówki. Panie świetnie radzą sobie za "kółkiem" a potwierdzają to liczne instytuty badawcze. Dzisiaj jednak nie o tym, nie będę się tutaj rozpływać nad kobiecą intuicją, multitaskingiem itd. Ugryziemy temat kobiecej automobilności z perspektywy uprzedzeń a tych, niestety dalej jest sporo.
Piękne Audi! Męża czy tatusia?
audi A8 Long robi wrażenie. Nie oszukujmy się, jest to auto, które swoją elegancją, stonowaniem i wielkością wzbudza respekt na ulicach. Nagle wszyscy ustępują ci miejsca, zjeżdżają ci z drogi lub zwalniają, by zajrzeć do kabiny kierowcy i przekonać się, który polityk czy VIP siedzi w środku. I tu następował pewien szok, bo prowadziła kobieta. Nie będę ukrywać, że reakcja męskiej części kierowców była różna. Od kciuków w górę po ironiczne uśmiechy pod nosem. Podsumowaniem tego był tekst pana, zresztą też kierowcy Audi, który na wstępie pochwalił auto za wygląd, a później zapytał, czy to męża, czy dostałam go od taty.
Zaczęłam się więc zastanawiać, czy widok kobiety w aucie za ponad 500 tysięcy złotych (specyfikacja testowanego Audi A8 podbiła kwotę do 870 tysięcy) jest aż tak kontrowersyjny? Otóż wysłuchując historii znajomych, okazuje się, że tak. Wiele moich koleżanek, które na co dzień jeżdżą autami klasy premium, spotyka się z pewnego rodzaju szufladkowaniem.
I nie ma tu znaczenia fakt, iż ze światem motoryzacji związane jesteśmy od nastu lat. Wszystkie działamy w dziennikarstwie, social mediach czy marketingu największych koncernów moto. Auto premium, choć służbowe, wielu kojarzy się z bardzo bliskim kontaktem z szefem daleko wychodzącym poza ten służbowy. Sama, czytając opinie pod filmami na naszym redakcyjnym YouTube, napotkałam nie raz i nie dwa, że posadę mam po znajomości lub przez wyżej wymienioną zażyłość. Czy wszystkich pakuję do jednego wora? Nie! I multum przygód, jakie zaserwowało mi Audi A8 przez tydzień dało tego potwierdzenie.
Ooo, oponka strzeliła? Za tą cenę to się sam powinien naprawiać
Złapałam gumę. Ot, zwykły pech. Pierw auto zasygnalizowało utratę ciśnienia w lewym przednik kole, później bezzwłoczne zatrzymanie. Dwie śrubki wwiercone w oponę skutecznie je unieruchomiły. Zdarza się nawet najlepszym. Jednak Audi A8, za ponad pół miliona złotych z włączonymi światłami awaryjnymi wzbudza zainteresowanie. I choć serwis był już w drodze, to minimum pięciu panów zaproponowało swoje usługi przy zmianie koła (była dojazdówka!). Jednak przy tym każdy miał jakiś komentarz: za taką cenę to sam się powinien naprawiać; mąż panią zabije za to; z kobietami za kierownicą to zawsze jakiś problem! I na nic zdały się tłumaczenia, że każdemu się może przytrafić, że mogę zmienić sama, że umiem itd. Panowie swoje wiedzieli i tyle.
Jesteś w domu? Bo właśnie ktoś kradnie ci Audi!
Z tego miejsca muszę podziękować za cierpliwość, jaką wykazał się park prasowy Audi. Codziennie, przez 4 dni, w różnych godzinach dnia i nocy dostawali informację o próbie kradzieży auta. Na każdą reagowali od razu telefonem do mnie i wymuszeniem kontroli pojazdu.
I choć ciężko było uwierzyć, by ktoś połasił się na tak naszpikowane elektroniką i antykradzieżowymi systemami auto to jednak każda z prób wywoływała mikro zawał. I tu miłe zaskoczenie, bo choć każdy z uśmieszkiem reaguje na "osiedlowy monitornig", to tym razem osiedlowa grupa miłośników lokalnego, choć taniego trunku odbywała warty przy Audi, informując mnie o przebiegu nocy.
Nie jest to materiał, w którym dowiecie się wiele o aucie, zasięgu, jego wadze czy systemach multimedialnych. Takie informacje znajdziecie w każdym materiale prezentowanym na naszym portalu. Ten artykuł miał skłonić do przemyślenia komentarza, uwagi, czy głupiego dowcipu, jaki ciśnie się na ustach pod filmami, nagraniami i innymi materiałami motoryzacyjnymi, których autorami są kobiety w tym jakże naszpikowanym testosteronem świecie.
Nie zdobywamy posadek przez bliskie relacje, wprost przeciwnie — przepychamy się łokciami przez uprzedzenia, stereotypy czy ograniczone horyzonty rozmówców. Ja się nie skarżę, biorę na klatę obecny stan rzeczy. Jednakże nie chciałabym być dyskwalifikowana na starcie, tylko dlatego, że biologicznie różnię się od kolegów z redakcji.