• Projektowane przepisy każą ustąpić pierwszeństwa pieszemu już wchodzącemu na przejście, ale nie dotyczy to tramwajów
  • Zakaz korzystania z telefonów jest rozumiany jako bardziej restrykcyjny wobec pieszych niż wobec kierowców samochodów
  • Nie ma powszechnego poparcia także obniżenie limitu prędkości na obszarze zabudowanym w nocy do 50 km/h
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Projekt zmian w Kodeksie drogowym – jak na polskie warunki – wydaje się rewolucyjny w kontekście bezpieczeństwa pieszych, a dotyczy też innych ważnych kwestii. Gdy się jednak wchodzi w szczegóły albo słucha opinii posłów i ekspertów – okazuje się niekonkretny, pozwala na skrajnie różne interpretacje. A przede wszystkim widać, że autorzy próbują dążyć w stronę rozwiązań „europejskich”, a jednocześnie nie chcą denerwować kierowców-wyborców – i pojawiają się absurdy. Oto najważniejsze postanowienia projektu:

  • Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju. Dziś tylko pieszy „na przejściu” ma pierwszeństwo – w przyszłości ma mieć je już wtedy, gdy na nie wchodzi. Zwolnienie z obowiązku ustępowania pieszym wchodzącym na przejście dotyczy tramwaju, który uznano za pojazd zbyt duży i ciężki, by wymagać od niego gwałtownego hamowania.
  • Kierujący samochodem ma obowiązek zmniejszenia prędkości podczas zbliżania się do przejścia tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych znajdujących się na przejściu lub na nie wchodzących.
  • Zabrania się: korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia na jezdnię lub torowisko lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również na przejściu dla pieszych – w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni lub torowisku lub przejściu dla pieszych.” Chodzi więc nie tylko o telefony – także o słuchawki, tablety, itp. Czy w takiej sytuacji wolno by było pieszemu korzystać z zestawu słuchawkowego, czy aby przejść przez jezdnię miałby obowiązek przerwać rozmowę telefoniczną i zdjąć z uszu słuchawki?
  • Prędkość dopuszczalna pojazdu lub zespołu pojazdów na obszarze zabudowanym wynosi 50 km/h – czyli także w nocy. Obecnie w godzinach 23:00–5:00 limit prędkości na obszarze zabudowanym wynosi 60 km/h o czym – jak twierdzą przedstawiciele Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD) – bardzo wielu kierowców w ogóle nie wie!
  • Projekt przewiduje na autostradach i drogach ekspresowych obowiązkowe stosowanie niemieckiej zasady „odstęp=pół licznika” – czyli jedziesz 120 km/h – zachowujesz odstęp od poprzedzającego pojazdu 60 metrów.

To jednak kwesti pierwszeństwa pieszych budzi największe emocje!

Posłowie: za, a nawet przeciw!

Franciszek Sterczewski (KO): ogólnie cieszy się z projektu, ale martwią go detale. I pyta: Na jakiej podstawie Państwo twierdzicie, że przyczyną wypadków z pieszymi jest to, że piesi korzystali z telefonów komórkowych? Jak Państwo chcą zdefiniować urządzenia elektroniczne? Dlaczego winę za wypadki chcą państwo zrzucać na pieszych? Czy słuchanie muzyki, jeśli osoba będzie uczestniczyć w wypadku, nie oznacza zrzucenia winy na tę osobę?

Poseł pyta też: Czy stwierdzenie „wchodzenie na przejście” jest wystarczające – ta definicja jest tak ogólna, że może służyć do dowolnej interpretacji, czy nie lepiej, aby pierwszeństwo miał pieszy już na etapie zbliżania się do przejścia?

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy pyta: Jak się ma projektowany zakaz korzystania z telefonów komórkowych do reguły zachowania szczególnej ostrożności – skoro już taki przepis jest (w art. 2 PoRD – definiuje szczególną ostrożność– red.). Można sobie wyobrazić sytuację, gdy pieszy wchodzi na przejście, czytając gazetę, która nie jest przecież urządzeniem elektronicznym – ci, którzy nie zachowują szczególnej ostrożności, korzystając z urządzeń analogowych, będą łagodniej traktowani niż korzystający z urządzeń elektronicznych. Posłanka uważa, że jedyną funkcją nowego przepisu ma być przerzucanie odpowiedzialności za wypadek na pieszego.

Posłanka zauważa, że ostatecznie z projektu ustawy zniknął przepis przewidujący zabieranie prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50+ km/h, co uzasadniane jest tym, że Związek Powiatów Polskich sygnalizował, iż zabieranie praw jazdy oznacza dodatkowe zadania dla powiatów, a problemy z tego wynikające, m.in. finansowe, będą dla nich zbyt trudne do udźwignięcia. Czy nie udałoby się – pyta posłanka – zabezpieczyć środków na zorganizowanie tego typu operacji przez państwo, aby skutecznie ścigać piratów drogowych?

Od redakcji: wielkim przeciwnikiem zabierania praw jazdy za przekraczanie dozwolonej prędkości jest Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który w tej sprawie atakował już (okazuje się, że skutecznie) Ministra Infrastruktury – chodzi o to, że wyborcy Solidarnej Polski co do zasady są przeciwni takim represjom. To również z Ministerstwa Sprawiedliwości pochodzi pomysł, aby zakazać pieszym używania telefonów komórkowych podczas przekraczania jezdni.

Michał Szczerba – poseł KO – ubolewa, że już ponad rok temu opozycja zgłosiła w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie, który można było oczywiście poprawić i wdrożyć., Od tamtego czasu minął rok, stracony rok, i zmiany w przepisach zapowiedziane przez premiera Morawieckiego po słynnym wypadku na ulicy Sokratesa w Warszawie dalej jesteśmy na etapie projektu. Poseł uważa, że jakkolwiek jest zwolennikiem jak najszybszej zmiany przepisów, to proponowane przez rząd 2-tygodniowe vacatio legis (czas pomiędzy uchwaleniem przepisów a datą, od której zaczynają obowiązywać – red.) jest za krótkie, nie da się w takim czasie poinformować społeczeństwa o zmianach.

Dobromir Sośnierz z Konfederacji jest największym krytykiem zmian. Wytyka przedmówcom, że ich zdaniem kierowca zawsze jest winny wypadku z uwagi na to, że „pieszego bardziej boli” ­– to absurdalny sposób rozumowania widoczny w projekcie, który sprowadza się do przypisania winy kierowcy. Zachowanie, jakiego wymagamy od kierowcy na przejściu jest takie, jakiego wymagamy od kierowcy wyjeżdżającego z drogi podporządkowanej! – mówi poseł. Zdaniem posła może się zdarzyć, że w wypadku z pieszym, gdy pieszy wejdzie tyłem z zamkniętymi oczami na przejście, kierowca może być uznany za winnego wypadku.

Odnosząc się do tego, że tramwaj nie musi ustępować pieszemu wchodzącemu na przejście: Dlaczego – skoro w odniesieniu do tramwajów autorzy projektu znają prawa fizyki – dlaczego nie stosują ich np. w odniesieniu do samochodów ciężarowych czy autobusów? Cała ta konstrukcja jest próbą przerzucania obowiązków na osoby znajdujące się w trudniejszej sytuacji (kierowców – red.), Pieszy – tłumaczy poseł Sośnierz– porusza się znacznie wolniej i ma krótszą drogę hamowania niż samochód, może zatrzymać się w miejscu, rozpędza się szybciej, otrzymuje mniej bodźców i łatwiej mu zauważyć samochód. Powinniśmy przede wszystkim skłaniać pieszych, do tego by bardziej uważali na przejściach. Czy rozważano, wzorem niemieckim, wprowadzenie różnych typów przejść dla pieszych? (Nie każde przejście musiałoby oznaczać pierwszeństwo pieszych – red.)

Co do zmniejszenia limitu prędkości w nocy z 60 do 50 km/h: Jaki ważny powód mamy, by zmniejszać prędkość w nocy?

I konkluzja: To jest stawianie wozu przed kołem, to sadzanie konia na dżokeja, pomieszanie porządku!

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy w odniesieniu do „wchodzenia tylem na przejście z zamkniętymi oczami” tłumaczy: projekt nie usuwa reguły zobowiązującej pieszych do zachowania szczególnej ostrożności!

Konrad Romik dyrektor Sekretariatu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (reprezentujący autorów projektu):

w kwestii vacatio legis: obiecuje kampanię informacyjną, która będzie odpowiednio przygotowana.

Od redakcji: zalecamy ostrożność w tych deklaracjach – poniżej jeden z ostatnich spotów firmowanych przez KRBRD – jego atrakcyjność oceńcie sami (a powstała cała seria tych filmików, żaden nie jest ani lepszy, ani gorszy).

w kwestii telefonów w rękach pieszych: dyrektor tłumaczy, że zakaz korzystania z telefonów nie jest kategoryczny, chodzi o takie korzystanie, które prowadzi do ograniczenia obserwacji otoczenia. Ale katalog zakazanych urządzeń nie jest zamknięty – chodzi także o inne przedmioty ograniczające percepcję pieszego.

Za to korzystanie z telefonów (to odpowiedź na jedno z pytań „z sali”) nie będzie zakazane na przejściu przez drogę dla rowerów gdyż przepis mówi: „zabrania się korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia na jezdnię lub torowisko lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko”.

Na pytanie posła Sośnierza, czy są jakieś dane mówiące o liczbie ofiar związanych z niedostosowaniem prędkości do warunków ruchu dyrektor Romik podaje dane, jakimi dysponuje: to (w 2019 roku) 350 wypadków, 55 osób zmarłych i 466 rannych, w tym połowa ciężko.

Do kwestii rezygnacji z zabierania praw jazdy za drastyczne przekroczenia prędkości poza obszarem zabudowanym dyrektor Konrad Romik się nie odniósł.

Jan Mencwel (z Miasto jest Nasze) ogólnie popiera kierunek zmian, ale ma wątpliwości m.in. w związku z zakazem używania telefonów, uważa, że co najmniej należy zrównoważyć wymogi wobec pieszego i kierowcy, ale również można by ten element wykreślić. Dziś kierowca korzysta legalnie z różnej elektroniki, w tym służącej rozrywce – i jest to legalne. Jan Mencwel (w kontrze do posła Sośnierza) mówi: Dziś to kierowca ma prawo jechać z zamkniętymi oczami, m.in. z racji tego, że używana jest kategoria „wtargnięcia” (pieszego na przejście dla pieszych – red), co sprawia, że pieszego można zawsze uznać za winnego. Jan Mencwel przytacza też dane ITS, z których wynika, że mniej niż pół procenta niebezpiecznych sytuacji na przejściach spowodowanych jest używaniem przez pieszych telefonów lub innych urządzeń elektronicznych.

Posłowie PiS (którzy zapewne będą decydować o uchwaleniu projektu ustawy): na spotkaniu nieobecni.

Moim zdaniem...

...projektowane przepisy – jak każe polska tradycja – są skomplikowane, niekonkretne i zbudowane na takim poziomie abstrakcji, że jeśli zostaną wprowadzone w życie w tej formie, sądy będą spędzać długie godziny na rozstrzyganiu, kto zawinił. Uczestnicy ruchu – w większości – nawet się o nich nie dowiedzą. Czy pieszy już wchodził na przejście, czy dopiero zamierzał, czy nogę miał już w powietrzu, czy jeszcze nie, czy telefon go rozpraszał, czy wręcz przeciwnie, czy – przechodząc przejście przez drogę dla samochodów i drogę dla rowerów, powinien przez cały czas mieć telefon wyłączony, czy tylko podczas przecinania jezdni, po której jeżdżą samochody – to pytania do sądów i do dyskusji w długie, zimowe wieczory. Można też pytać za jednym z posłów: w czym tramwaj lepszy od miejskiego autobusu, w którym też pasażerowie stoją i przy gwałtownym hamowaniu zawsze będą ofiary – a zatem dlaczego tramwaj nie ustępuje pieszym, a autobus już tak?

Panowie, którzy odpowiadacie za kształt przepisów drogowych: zdecydujcie się, albo-albo! Albo niech już piesi mają czytelne pierwszeństwo, ale wtedy każcie zlikwidować w miastach przejścia co kilkadziesiąt metrów (i zapewnijcie na to środki), albo już odpuśćcie, by nie mnożyć bałąganu!