• Propozycja nowych przepisów dotyczących konfiskaty pojazdów mechanicznych, która została już zaakceptowana przez Sejm, czeka teraz na podpis prezydenta. Nowe prawo może wejść w życie w listopadzie 2023 r.
  • Pieniądze z nawiązek, które będą musieli zapłacić nietrzeźwi kierowcy, nie wpłyną na konto Skarbu Państwa, ale trafią do Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej
  • Organ ten jest podległy Ministerstwu Sprawiedliwości, co budzi kontrowersje
  • Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Zmiany w przepisach dotyczących konfiskaty pojazdów mechanicznych, przegłosowane 16 listopada przez Sejm, od początku rodzą wiele kontrowersji. Nie zostało bowiem w nich dokładnie wyjaśnione m.in. to, kto zapłaci za utrzymywanie przejętych przez policję aut. Nowe prawo może mocno uderzyć w kieszenie podatników.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

W tym momencie ustawa przegłosowana przez Sejm czeka na podpis prezydenta Andrzeja Dudy. Wprowadzenie nowych przepisów ma potrwać rok, czyli obowiązywać mogą już od listopada 2023 r. Zakładają one przepadek pojazdu w przypadku:

  • osób, które prowadziły samochód, mając w organizmie więcej niż 1,5 promila alkoholu,
  • osób, które spowodowały wypadek drogowy, mając w organizmie więcej niż 0,5 promila alkoholu,
  • osób, które zostały złapane na jeździe pod wpływem alkoholu w warunkach recydywy.

W przypadku kierowców, którzy zostali złapani w cudzym pojeździe, zostanie skonfiskowana równowartość pieniężna samochodu.

Gdzie trafią zarekwirowane auta

W odpowiedzi na nasze pytania, resort sprawiedliwości wyjawił, że "zgodnie z art. 27 kodeksu karnego wykonawczego egzekucję przepadku na rzecz Skarbu Państwa prowadzi naczelnik urzędu skarbowego według przepisów o postępowaniu egzekucyjnym w administracji".

— informuje Ministerstwo Sprawiedliwości.

Nadal nie wiadomo jednak, w jaki sposób zostaną zabezpieczone przejęte pojazdy oraz kto pokryje koszty związane z ich utrzymaniem.

Przepisy uderzą w kieszenie podatników?

W nowych przepisach nie ma zapisu określającego, co stanie się z pojazdami zarekwirowanymi nietrzeźwym kierowcom. Nie wiadomo więc, czy zostaną one zlicytowane, czy też może wcielone we flotę państwowych instytucji. Jeśli tak się stanie, mogą powstać ogromne koszty, które ktoś będzie musiał ponieść.

Wszystkie przejęte pojazdy do momentu orzeczenia przepadku będą musiały być zabezpieczone na parkingu depozytowym. Jak podaje portal interia.pl, w przypadku samochodu osobowego doba parkowania w takim miejscu kosztuje 44 zł. Ponadto doliczyć trzeba także koszty odholowania, które przewyższają tę kwotę kilkukrotnie. Miesięczny koszt utrzymania takiego auta może więc wynieść ponad 1,5 tys. zł.

Dodatkowo zgodnie z obowiązującymi przepisami właściciel pojazdu zobowiązany jest do zawarcia polisy w zakresie ubezpieczenia OC. Z przedstawionych wcześniej wyjaśnień ministerstwa wynika więc, że obowiązek ten spadnie na Skarb Państwa.

Co istotne, pieniądze, które zostaną pobrane w ramach sankcji od nietrzeźwych kierowców, nie zasilą konta Skarbu Państwa. Z informacji przekazanych przez ministerstwo wynika, że w przypadku zatrzymanych kierowców, którzy poruszają się pojazdem pracodawcy, sąd orzeknie wobec nich nawiązkę w wysokości co najmniej 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Jest to organ podległy Ministerstwu Sprawiedliwości, co wzbudza pewne kontrowersje.

Źródła: Auto Świat, www.motoryzacja.interia.pl

(MĆ)