Na całym świecie zapanowała moda na aplikacje. Każdy producent elektroniki konsumenckiej chce mieć swoją. Mamy zatem programy do szczoteczek do zębów, ekspresów do kawy, pralek, telewizorów i wielu różnych domowych urządzeń elektronicznych. Jest również mnóstwo aplikacji dla zmotoryzowanych, dzięki którym mogą nawiązać łączność z samochodem. I to niemal z każdym samochodem. Wbrew pozorom to nie musi być wcale najnowszy model osobowy klasy premium. Może to być również zwykły pojazd dostawczy, którym na co dzień dowozimy towary do sklepu czy pracowników do firmy. Choćby taki jaki Mercedes Vito.
A jak połączyć samochód z odpowiednią aplikacją w telefonie? Wystarczy zainstalować w pojeździe odpowiedni sprzęt, który komunikuje się z komputerem samochodu oraz z telefonem. Urządzenie pełni rolę pośrednika. Dzięki niemu możemy bowiem zyskać dostęp do różnych parametrów samochodu. Oczywiście jakie informacje uzyskamy jest tylko i wyłączenie kwestią tego na ile pozwala sam producent urządzenia i samochodu. A jak to jest w przypadku Mercedesa?
By połączyć Vito lub inny model dostawczy (a także wiele wersji osobowych produkowanych nawet od 2002 roku) z aplikacją potrzebny jest mały moduł Mercedes Me adapter, czyli niewielkie urządzenie podłączane do gniazda diagnostycznego OBD II. Nie zawiera wbudowanego modemu czy karty SIM, a jedynie Bluetooth. Bez telefonu i odpowiedniej aplikacji nie połączy się zatem z internetem. A łączność z siecią jest potrzebna m.in. po to, by przesłać dane o pojeździe bezpośrednio do serwisu Mercedesa (o ile wybraliśmy odpowiednią stację) i umówić wizytę np. na obowiązkowy przegląd.
Trudno oczywiście oczekiwać, że z opcji rezerwacji wizyty w ASO skorzystają użytkownicy samochodów po gwarancji, choć Mercedes na to bardzo liczy. Moduł może bowiem współpracować także ze starszymi samochodami po gwarancji. Urządzenie jest kompatybilne z większością dostawczych Mercedesów wyprodukowanych od 2006 roku.
A jak działa aplikacja w praktyce? Sprawdziliśmy ją w nowym Vito Tourer. Tak jak każdy użytkownik przeszliśmy całą procedurę: założyliśmy bezpłatne konto, podłączyliśmy moduł do samochodu i sparowaliśmy z telefonem. W serwisie przypisano moduł do naszego konta, by można było rozpocząć użytkowanie.
Zlokalizowanie samochodu – nie takie proste jak mogłoby się wydawać
W teorii wszystko powinno działać jak należy. Poprzez aplikację możemy zdalnie zlokalizować miejsce parkowania samochodu, by łatwiej go odnaleźć. W praktyce zdarza się, że błąd we wskazaniu pozycji może wynosić nawet kilkaset kilometrów! Dlaczego? Nawet Mercedes zdaje sobie z tego sprawę, gdyż w aplikacji można zobaczyć powiadomienie o ręcznym dostosowaniu pozycji.
Z naszego testu wynika jeszcze jedno. Jeśli za każdym razem przy wsiadaniu do samochodu zatwierdzimy połączenie aplikacji z adapterem tak poważne kłopoty z lokalizowaniem nie powinny się przydarzyć. I wówczas szybko zapomnimy o błędach rzędu nawet kilkuset kilometrów. Niemniej może zdarzyć się, że gdy znajdziemy się w miejscu o ograniczonym dostępie do sygnału GPS w telefonie pojawi się ostatnia zapamiętana pozycja, gdy dostęp do nieba był idealny.
Przypominanie o czasie parkowania – powinno działać lepiej
Bardzo praktyczna funkcja, którą najłatwiej docenić w strefach płatnego parkowania. Możemy określić nie tylko czas parkowania, ale także wcześniejsze powiadomienie o konieczności przedłużenia opłaty parkingowej lub zalecanym powrocie do pojazdu. A jak aplikacja powiadomi swojego użytkownika? Mimo ustawienia przypomnienia nic się nie wydarzyło. Lepiej zatem ręcznie sprawdzać od czasu do czasu, ile jeszcze możemy spokojnie parkować.
Dziennik podróży – działa, ale jest problem
Każdą odbytą podróż można zarejestrować. Znamy godzinę wyjazdu i przyjazdu. Wiemy skąd i dokąd jechaliśmy. Program oblicza także pokonany dystans i czas podróży. Niestety próby wyświetlenia przejazdu spełzły na niczym. Za każdym razem gdy próbowaliśmy sprawdzić trasę aplikacja wyłączała się.
Program zapamiętuje również wszystkie tankowania. Wykonuje to automatycznie, więc nie trzeba ręcznie wprowadzać danych. Wiemy gdzie tankowaliśmy, kiedy (data i godzina), jaki był stan licznika oraz ile paliwa kupiliśmy. Do ewidencji w sam raz.
Jest awaria? Jest pomoc
Praktyczny niezbędnik dla każdego kto uczestniczył w kolizji czy wypadku. Wydawałoby się, że to nic nadzwyczajnego. Nic bardziej błędnego! W sytuacji gdy możemy być zdezorientowani, albo nawet w szoku to wówczas krótki przewodnik może się bardzo przydać. Upewnimy się jak prawidłowo ustawić trójkąt ostrzegawczy i zabezpieczyć miejsce. Bardzo przydatny jest instruktaż o udzielaniu pomocy. Znajdziemy w nim wskazówki o wyciąganiu osoby z pojazdu, sprawdzeniu czynności życiowych, prawidłowym ułożeniu rannego, pierwszej reanimacji, zatrzymaniu krwotoku i postępowaniu w razie wstrząsu.
Nie zapomniano nawet o wyszukiwarce najbliższych autoryzowanych serwisów oraz praktycznej funkcji latarki z funkcją migania. Serwis można wyszukać nie tylko w kraju ale także za granicą.
Podsumowanie: warto czy też nie?
Adapter nie wyróżnia się bogactwem funkcji szczególnie w porównaniu z nowymi samochodami z zintegrowanymi rozwiązaniami internetowymi. Dla każdego jednak kto chce prowadzić ewidencję przebiegu, kontrolować stan paliwa, zlokalizować pojazd czy też sprawdzić stan akumulatora, to Mercedes Me adapter jest dobrym rozwiązaniem. I tym lepszym, że kosztuje niewiele. Zależnie od stacji serwisowej ceny wynoszą od 1 zł do 49 zł. A to całkiem kusząca oferta.