• Właściciel firmy brukarskiej stracił użytkowane przez siebie Audi Q7, a policja uważa, że kradzież auta została sfingowana
  • Po umorzeniu sprawy dopiero pismo mecenas skłoniło policję do działania. Ta nadal uważa, że sprawę sfingował użytkownik auta, ale nie postawiła mu żadnych zarzutów
  • Po dwukrotnym umorzeniu śledztwa użytkownik Audi Q7, który nadal musi płacić raty leasingu, skierował sprawę do sądu
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Marcin Brzeziński, który niedaleko Bytowa na Pomorzu prowadzi firmę brukarską, dwa lata temu wziął w leasing Audi Q7. Po roku użytkowania, na początku 2022 r. samochód został skradziony sprzed domu mężczyzny. Ten, relacjonując całe zdarzenie dla "Interwencji" w Polsat News, stwierdził, że gdy rano wstał i po odsłonięciu rolet nie zauważył auta, w pierwszej chwil myślał, że zaparkował pojazd w innym miejscu. Chwilę później okazało się, że samochodu nie ma, natomiast otwarta jest brama.

Mężczyzna zgłosił kradzież auta, ale według policji ta została sfingowana

Mężczyzna zadzwonił na policję, aby zgłosić kradzież, ale ku jego zdziwieniu, usłyszał od policjantów, żeby powiedział, gdzie ma samochód, bo jeżeli nie, to pójdzie "na dołek". Ostatecznie cała sprawa została umorzona i jak twierdzi sam poszkodowany, policja domyśla się, że właściciel sam pojechał Audi Q7 do Lęborka, aby go sprzedać.

Jak informuje Polsat News, w umorzeniu nie ma informacji o kradzieży auta, ale równocześnie pan Marcin nie usłyszał zarzutów dotyczących jej sfingowania. Tymczasem ani prokuratura, ani policja nie ustaliły do dzisiaj, co się stało z pojazdem. W efekcie użytkownik Q7 nie ma samochodu, a musi płacić za niego raty leasingowe.

Policja nie zabezpieczyła kamer monitoringu i nie wypytała świadków

Po pierwszym umorzeniu sprawy Marcin Brzeziński skontaktował się z panią mecenas z Bytowa, która na podstawie otrzymanych z prokuratury dokumentów stwierdziła, że policja nie zabezpieczyła kamer monitoringu i nie przepytała okolicznych świadków. Dopiero po piśmie ze strony mecenas, policja pojawiła się w miejscu zdarzenia, aby wypytać świadków.

Polsat News wskazuje, że policja nie chce wypowiadać się w tej sprawie i jedynie przekazała oświadczenie, z którego wynika, że zebrany materiał dowodowy nie potwierdza wersji pana Marcina. Do sprawy nie chciał się odnieść również prokurator, natomiast prawnik, z którym rozmawiał Polsat News, że w tej sprawie powinno być albo stwierdzona kradzież, albo wszczęte postępowanie przeciwko panu Marcinowi.

Reporterzy "Interwencji" dotarli do świadka, który widział w dniu kradzieży dwa samochody wyjeżdżające spod domu pana Marcina, a przeprowadzony eksperyment potwierdził, że mężczyzna faktycznie mógł to widzieć. Obecnie, po drugim już umorzeniu śledztwa, sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Słupsku, gdzie zostanie rozpoznana.