Zbliżała się godz. 20. Był ładny jak na początek listopada wieczór. Nie padało, nie mżyło, panowały cisza i spokój. Ulice Bydgoskiego Przedmieścia w Toruniu przemierzał patrol z Komisariatu Policji Toruń-Śródmieście. Jednym z samochodów, który go mijał, był Opel. Funkcjonariusze odruchowo spojrzeli na kierowcę i już wiedzieli.

Przeczytaj także: Kierowcy mylą dwa znaki i narażają się na mandaty

Policjanci z Torunia rozpoznali bowiem za kierownicą Opla osobę, która — jak pamiętali — w ogóle nie ma prawa jazdy. Nie zwlekając, postanowili zatrzymać ją do kontroli. Policyjne sygnały nic nie dały. Kierowca nie dość, że się nie wcisnął hamulca, to zaczął gwałtownie przyspieszać. Zaczął się pościg.

Policyjny pościg w Toruniu: co się stało

Ucieczka trwała przez kilka ulic. Ścigany był tak zdesperowany, że wjechał pod prąd w drogę jednokierunkową. Po chwili, widząc, że nie ma już szans na ucieczkę, podjął szybką decyzję.

Przeczytaj także: Straż Graniczna użyła skanera RTG. Pomiędzy słoikami i elementami okien było coś jeszcze

Ścigany otworzył drzwi i wyskoczył z toczącego się samochodu. Auto wpadło na drzewo, ale pochłonięty ucieczką delikwent pewnie nawet tego nie zauważył. Dalszy ciąg pościgu nie trwał długo. Ścigany został pochwycony i obezwładniony na jednej z osiedlowych uliczek. Okazało się, że ma 28 lat. Na jaw wyszły kolejne okoliczności.

Funkcjonariusze z Komisariatu Policji Toruń-Śródmieście nie pomylili się. Zatrzymany istotnie nie miał uprawnień do kierowania pojazdem, jego dowód rejestracyjny został elektronicznie zatrzymany, a sam pojmany przyznał, że wcześniej zażywał narkotyki. Na dodatek wraz z nim jechało jeszcze dwóch pasażerów. Co się z nimi stało?

Policyjny pościg w Toruniu: potężny mandat to nie wszystko

Na szczęście nie ucierpieli, pomimo że toczący się samochód uderzył w drzewo. Jego kierowca dostał za to mandaty za niewykonywanie poleceń, jazdę pod prąd i używanie słów wulgarnych w miejscu publicznym. Łącznie opiewają one na aż 5600 zł. Ale to nie koniec.

28-latek nie spędził reszty wieczora i nocy we własnym domu. Trafił do policyjnej celi, a następnego dnia usłyszał zarzut niezatrzymania się do kontroli drogowej. Grozi mu za to pięć lat pozbawienia wolności. Wyniki badań krwi pokażą, czy odpowie także za kierowanie pod wpływem narkotyków.

Policjanci przygotowali również materiał do sądu w związku ze spowodowaniem przez niego kolizji drogowej oraz jazdę samochodem z zatrzymanym elektronicznie dowodem rejestracyjnym i bez uprawnień.