"Podczas jazdy z układu wydechowego wydobywał się czarny, gęsty dym, który ograniczał widoczność innym kierującym" — napisano w policyjnym komunikacie. Podczas kontroli policjanci wykorzystali dymomierz. Okazało się, że pojazd tak mocno przekraczał wartość dopuszczalnego poziomu zadymienia, że wynik dochodził do końca skali urządzenia.

Szybko wyszło na jaw, że nie będzie to jedyny problem kierowcy. Dalsza kontrola wykazała, że samochód nie ma wykupionego obowiązkowego ubezpieczenia OC. W związku z tym policjanci sporządzili wniosek do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (UFG), który nałoży karę na właściciela pojazdu. Jej wysokość zależy od długości braku ciągłości ubezpieczenia, a stawka ustalana jest na bazie płacy minimalnej.

W 2024 r. to:

  • 1700 zł (brak OC przez 1-3 dni);
  • 4240 zł (brak OC od 3 do 14 dni);
  • aż 8480 zł (brak OC powyżej 14 dni).

W związku z zanieczyszczaniem powietrza policjanci zatrzymali dowód rejestracyjny pojazdu, na kierowcę nałożyli mandat karny (do 300 zł) i zakazali dalszej jazdy, więc dochodzą jeszcze koszty odholowania auta lub skorzystania z lawety.

To jeszcze nie był koniec kłopotów mężczyzny, ponieważ rutynowo sprawdzili bazę danych. Ustalili, że 38-latek nie powinie w ogóle prowadzić. I to nie ze względu na stan techniczny pojazdu, a z powodu aktywnego zakazu kierowania wszelkimi pojazdami mechanicznymi, który obowiązuje go jeszcze do listopada br. To przestępstwo, za które grozi do pięciu lat więzienia.