Prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, Paweł Wojciechowski przyznaje, że do końca liczył na sukces w negocjacjach. - Podpisaliśmy list intencyjny, w którym inwestor dostał pakiet pomocy publicznej: grant gotówkowy na zatrudnienie i inwestycję, najwyższy w historii (130 mln zł), zwolnienia z podatków CIT i od nieruchomości oraz cenę gruntu po obniżonej cenie.

Eksperci także są zaskoczeni. - Na Węgrzech ostatnio niewiele się działo i rząd mógł być zdeterminowany. Inwestor mógł dostać bardzo aterakcyjną ofertę. Teraz Węgrzy po kilku latach posuchy chcieli wrócić do gry - uważa, Paweł Panczyj z Ernst&Young. - Sytuacja Węgier jest bardzo zła, rośnie bezrobocie i inflacja, kryzys polityczny ciągnie się bez końca i dlatego Węgrzy zaoferowali zdecydowanie lepszą pomoc publiczną - dodaje Sebastian Mikosz z Delloite. Eksperci zauważają, że na decyzji na pewno nie zaważyły koszty pracy, które na Węgrzech są o ponad 30 proc. wyższe niż w Polsce.

Czy możemy już mówić o paśmie polskich klęsk w walce o fabryki samochodów? "Gazeta Wyborcza" zauważa, że od 2001 roku zmieniające się w Polsce rządy już cztery razy przegrały rywalizacje o motoryzacyjne inwestycje - z Czechami o fabryki aut Toyoty i Hyundai, ze Słowacją o fabryki Peugeot i Kia, a teraz z Węgrami.

Wojciech Drzewiecki, ekspert branży motoryzacyjnej z firmy Samar przyznaje, że spodziewał się niekorzystnej dla Polski decyzji. - Ta decyzja była, niestety, przewidywana. Sprzedaż nowych aut w Polsce spada, a zwiększa się import używanych i tracimy atut dla przyciągnięcia inwestycji zagranicznych. Szybko rosną też płace w Polsce, a jednocześnie firmy mają problemy ze znalezieniem pracowników. Dodatkowo brakuje zmian, które uprościłyby system podatkowy. Za naszą południową granicą buduje się także drogi, a u nas przede wszystkim o nich dyskutuje - ocenił.

Co o węgierskiej ofercie sądzą sami zainteresowani? - Na Węgrzech mamy największą gwarancję sukcesu - powiedział "Rzeczpospolitej" Florian Martens, rzecznik Daimler AG. - By przyciągnąć inwestorów, potrzebna jest dobra logistyka, infrastruktura drogowa i kolejowa, klimat do robienia interesów, dostęp do doświadczonych pracowników, atrakcyjny poziom płac, stabilność polityczna i prawna, bezpieczeństwo dostaw energii czy wody - wylicza jednym tchem. Nie chce jednak powiedzieć, czego zabrakło w ofercie Polski.

Budowa zakładu ma ruszyć w przyszłym roku. Przy produkcji samochodów, która rozpocznie się w 2012 zatrudnienie znajdzie ponad 2,5 tysiąca osób.