- James Dean był fanem motoryzacji. Czasem sam brał udział w wyścigach
- Aktor zmarł w efekcie zderzenia jego sportowego auta z ciężkim Fordem Tudore
- Po śmierci Deana pojawiła się legenda, że jego auto jest przeklęte
- Więcej podobnych historii znajdziesz na stronie głównej Onetu
James Dean w swoją ostatnią podróż wyruszył na trasę z Los Angeles do Salinas w Kalifornii, gdzie miał odbyć się wyścig samochodowy. Aktor był wielkim fanem motocykli i sportowych aut, a od kilku miesięcy także uczestnikiem wyścigów. Dean i towarzyszący mu mechanik Rolf Wütherich mieli do przejechania 600 km.
Niecałe 100 km od celu auto Deana zderzyło się ze skręcającym w lewo Fordem Tudore, prowadzonym przez studenta Donalda Turnupseeda. Aktor próbował uniknąć kolizji, ale na to zabrakło czasu i miejsca, więc auta zderzyły się. Lekki Spyder nie miał szans w spotkaniu z ciężkim Tudorem i wystrzelił w powietrze. Według świadków zdarzenia, auto Jamesa Deana miało dwa lub trzy razy przekoziołkować po ziemi, nim ostatecznie wpadło do przybocznego rowu. Wütherich został wyrzucony z auta, ale James Dean, którego noga ugrzęzła między pedałami sprzęgła i hamulca, nie miał szans. Zmarł jeszcze przed przewiezieniem do szpitala.
Klątwa Jamesa Deana
Po tym tragicznym wypadku "Mały drań" szybko zyskał opinię auta przeklętego. Początki "Klątwy Deana" można przypisywać George’owi Barrisowi, mechanikowi, który jako pierwszy kupił resztki feralnego auta i w 1956 r. wystawił je na widok publiczny. To on zaczął jako pierwszy opowiadać o tajemniczych wypadkach, jakie wydarzały się wokół zniszczonego auta. Wrak miał zsunąć się na jedną z osób zwiedzających jego wystawę, a garaż, w którym go przechowywano, spłonął (zostawiając wrak nienaruszony).
W późniejszych latach auta, w których zamontowano części z "Małego drania", miały - według krążącej legendy - mieć poważne i tajemnicze wypadki, w tym śmiertelne. Po kilku latach auto miało w tajemniczych okolicznościach zniknąć. Tak przynajmniej twierdził George Barris w swojej wydanej w 1974 r. książce "Cars of the Stars".
Inne zdanie na ten temat ma autor książki "James Dean: At Speed". Lee Raskin twierdzi, że historie Barrisa to sposób na szukanie sensacji. Barris miał też deklarować, że przerabiał na zamówienie zmarłego aktora kilka aut, co według Raskina oraz kierowcy wyścigowego i zarazem przyjaciela Deana, Lee Brackera, nie było prawdą. Pisarzowi udało się potwierdzić tylko jedną śmiertelną ofiarę wypadku z udziałem auta z "przeklętymi częściami". A co ze zniknięciem wraku? Według Raskina Barris miał sam pozbyć się wraku, gdy przestał być dla niego opłacalny, a wielbiciele samochodów i mrocznych historii stracili zainteresowanie.
Wiadomo, że niektóre z części - skrzynia biegów i silnik - z feralnego Porsche 550 Spydera są w rękach nowych właścicieli, a ich autentyczność potwierdzają numery seryjne. Właściciele znajdującego się w stanie Illinois muzeum Historic Auto Attractions zapewniają, że są w posiadaniu fragmentu karoserii skradzionej z wraku, a w Volo Auto Museum mają znajdować się jedne z drzwi "Małego drania". Tych miejsc "klątwa Deana" zdaje się nie dotyczyć.