• Zdarzenie miało miejsce 10 lutego w Poznaniu
  • Na nagraniu z monitoringu widać, jak dziecko wbiega na ośnieżoną jezdnię pod jadący dość szybko samochód
  • Po potrąceniu dziecka samochód zatrzymał się na chwilę, po czym odjechał; w tym czasie dziecko wstało i uciekło – dopiero później trafiło do szpitala
  • Kierowca po zdarzeniu przebywał za granicą, a na policję zgłosił się dopiero w marcu
  • Teraz dowiadujemy się, że prokuratura zdecydowała się sprawę umorzyć
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Nagranie zdarzenia wygląda dramatycznie: widzimy dziecko, które biegnie w stronę jezdni i w pewnym momencie, w ogóle się nie oglądając, wbiega na nią. Ulicą nadjeżdża, wydaje się, że z dość dużą prędkością, volkswagen passat. Dziecko wpada na maskę, zostaje wyrzucone w powietrze, a następnie upada i sunie po jezdni – w sumie kilkanaście metrów. Kierowca volkswagena walczy o utrzymanie się na jezdni i ostatecznie zatrzymuje się po jej lewej stronie. Zanim jednak samochód na dobre zatrzymał się, dziecko wstaje i odbiega. Auto po króciutkim postoju odjeżdża, kierowca nie wysiada nawet z samochodu.

Dziecko wbiegło pod auto, kierowca popełnił przestępstwo, bo uciekł?

Świadkowie zdarzenia twierdzili, że dziecku nic poważnego się nie stało, niemniej trafiło na kilkudniową obserwację do szpitala. Bezpośrednio po zdarzeniu policja rozpoczęła jednak poszukiwania kierowcy. Choć od początku wydawało się jasne, że winne spowodowania wypadku było dziecko, które wbiegło nieostrożnie na jezdnię, to jednak pozostaje kwestia odpowiedzialności za nieudzielenie mu pomocy, co – w zależności od okoliczności i kwalifikacji czynu – jest wykroczeniem albo przestępstwem, za które grozi do 3 lat więzienia.

Samochód znalazł się dość szybko, kierowcy jednak nie można było przesłuchać – wyjechał za granicę, gdzie pracował. Na przesłuchanie zgłosił się w marcu.

Było potrącenie, jest umorzenie

O umorzeniu spawy zadecydował fakt, że dziecko natychmiast uciekło z miejsca zdarzenia. Prokurator – jak donosi epoznan.pl – doszedł do wniosku, że kierowca nie mógł udzielić potrąconemu pomocy, bo chłopak wstał i uciekł. Z pewnością o takiej decyzji prokuratury zadecydowało też szczęście w nieszczęściu: potrącone dziecko nie odniosło obrażeń, a więc zastosowanie przepisów Kodeksu karnego raczej nie wchodziło w grę. Można było rozważać sięgnięcie do przepisów Kodeksu wykroczeń, ale w tej kwestii – z uwagi na szybkie oddalenie się chłopca z miejsca zdarzenia – sprawa nie była oczywista. Niemniej można z całą pewnością stwierdzić, że kierowca passata zachował się co najmniej ryzykownie i nieodpowiedzialnie – mogło się to dla niego źle skończyć.

Obowiązek udzielenie pomocy poszkodowanym i co z niego wynika

Kodeks wykroczeń mówi o obowiązku udzielenia przez kierujących pomocy ofiarom wypadku:

Jak to rozumieć? Po pierwsze, mowa jest o prowadzącym pojazd – czyli o kierowcy. To kierowca ma za zadanie pomóc ofiarom wypadku. Przepis jednak mówi wyraźnie, że chodzi nie tylko o kierowcę, który spowodował wypadek, ale o każdym z kierowców, który wziął w nim udział. Nie udzielając potrzebującemu pomocy, można być więc poszkodowanym w wypadku, który spowodował ktoś inny, a jednocześnie popełnić wykroczenie, które zagrożone jest grzywną, aresztem, a także (obligatoryjnie) zakazem prowadzenia pojazdów na okres od 6 miesięcy do 3 lat!

Z kolei Kodeks karny mówi:

To jest przepis, który zobowiązuje do pomocy każdego, kto zobaczy osobę potrzebującą – np. samochód leżący w rowie z ludźmi w środku. Z bezpośredniego udzielenia pomocy polegającej np. na wyciągnięciu osób z auta jesteśmy zwolnieni, gdy jest to obiektywnie niebezpieczne albo nie mamy możliwości udzielenia takiej pomocy, ale w każdym wypadku mamy obowiązek wezwać profesjonalną pomoc, np. dzwoniąc na numer 112. To na dobrą sprawę jest właśnie ta pomoc, do której jesteśmy zobowiązani. Ponadto powinniśmy pozostać na miejscu do czasu przyjazdu służb i pomóc na tyle, na ile jest to możliwe – np. przez oznakowanie miejsca zdarzenia.

W sytuacji, jaka miała miejsce w Poznaniu, kierowca powinien, dla własnego dobra, nie odjeżdżać, ale wysiąść z auta i poszukać „ofiary” – przynajmniej dla zasady. Powinien też od razu telefonicznie poinformować o zdarzeniu policję i dalej postępować zgodnie z sugestią dyspozytora. To jest najlepsze, jedynie słuszne wyjście z sytuacji.

Wypadek? Co mówi Kodeks drogowy?

"Art. 44. 1. Kierujący pojazdem w razie uczestniczenia w wypadku drogowym jest obowiązany:

1) zatrzymać pojazd, nie powodując przy tym zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego;

2) przedsięwziąć odpowiednie środki w celu zapewnienia bezpieczeństwa ruchu w miejscu wypadku;

3) niezwłocznie usunąć pojazd z miejsca wypadku, aby nie powodował zagrożenia lub tamowania ruchu, jeżeli nie ma zabitego lub rannego;

4) podać swoje dane personalne, dane personalne właściciela lub posiadacza pojazdu oraz dane dotyczące zakładu ubezpieczeń, z którym zawarta jest umowa obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, na żądanie osoby uczestniczącej w wypadku.

2. Jeżeli w wypadku jest zabity lub ranny, kierujący pojazdem jest obowiązany ponadto:

1) udzielić niezbędnej pomocy ofiarom wypadku oraz wezwać zespół ratownictwa medycznego i Policję;

2) nie podejmować czynności, które mogłyby utrudnić ustalenie przebiegu wypadku;

3) pozostać na miejscu wypadku, a jeżeli wezwanie zespołu ratownictwa medycznego lub Policji wymaga oddalenia się – niezwłocznie powrócić na to miejsce.

3. Przepisy ust. 1 i 2 stosuje się odpowiednio do innych osób uczestniczących w wypadku."