Do zdarzenia doszło w sobotę 21 września na otwartym parkingu przy ulicy Piłsudskiego w Markach. Nie było zagrożenia, że ogień przeniesie się na inne pojazdy czy budynki. Sytuacja została szybko opanowana przez strażaków, którzy następnie skupili się na chłodzeniu ogniw akumulatora pojazdu.
Niepokojące jest to, że to ponowny zapłon tego samochodu. Jak dowiedział się tvnwarszwa.pl, dostawczy elektryk trafił na parking w Markach po kolizji, którą miał tydzień wcześniej. Wtedy zapalił się pierwszy raz.
Pożar elektryka — nie tak łatwo go ugasić
Do pożarów samochodów elektrycznych nie dochodzi tak często jak do spalinowych, jednak elektryków nadal nie ma tak wiele na drogach i są one stosunkowo młode. Skupmy się jednak na przebiegu pożaru, a nie na ogólnym bezpieczeństwie elektryków. Ten stanowi spore wyzwanie dla straży pożarnej.
Akumulatory litowo-jonowe składają się z kilku tysięcy małych ogniw zamkniętych w jednej obudowie. Jeśli dojdzie do przegrzania lub uszkodzenia, całość zaczyna szybko się nagrzewać (efekt domina), co prowadzi do pożaru pojazdu. Trudność polega na tym, że nie do wszystkich zakamarków baterii da się dotrzeć ze środkiem gaśniczym. Nawet po ugaszeniu pojazdu elektrycznego nie ma pewności, że za jakiś czas (nawet za kilka dni) nie dojdzie do ponownego zapłonu.
W wielu krajach służby ratownicze dysponują specjalnymi pojemnikami, w których zatapiają auta z nagrzanymi bateriami. W Polsce pierwszy taki kontener zakupiła pod koniec 2021 r. PSP z Warszawy. Dziś jest ich już znacznie więcej.
Z danych Państwowej Straży Pożarnej wynika, że od 2020 do 2023 r. doszło do 12 pożarów aut całkowicie elektrycznych i 52 hybrydowych.
