- Coraz częściej policja informuje o zatrzymaniu kierujących pod wpływem narkotyków
- Osoby pod wpływem narkotyków powodują spektakularne wypadki z dramatycznymi konsekwencjami – jak np. śmiertelne potrącenie 10-latka w Wawrowie
- Z prewencyjną kontrolą kierowców pod kątem prowadzenia pod wpływem narkotyków jest jednak duży problem
Akcje masowego, prewencyjnego testowania trzeźwości kierowców – nazywane często "trzeźwymi porankami" – tak naprawdę zdarzają się o każdej porze dnia i nocy. W połączeniu z drakońskimi karami za kierowanie pod wpływem alkoholu działania te doprowadziły do tego, że polscy kierowcy należą do najtrzeźwiejszych w Europie. I choć liczby zatrzymywanych nietrzeźwych kierowców wciąż mogą wydać się szokujące, to jednak jest to zasługa właśnie milionów testów przeprowadzanych każdego roku i niezwykłej wręcz skuteczności systemu w wyłapywaniu pijanych.
Inaczej jest z narkotykami. Nie ma czegoś takiego jak "czysty poranek". Nie ma zresztą narzędzi, aby prowadzić takie działania. Jeden test na obecność narkotyków trwa od kilku do kilkunastu minut. W tym czasie można przeprowadzić kilkanaście-kilkadziesiąt testów alkoholowych.
Jeśli się dużo nie bada, to nie ma dużego problemu
O bagatelizowaniu zjawiska w ostatnich latach najlepiej świadczy odpowiedź na interpelację poselską, jaka wpłynęła do MSWiA w marcu 2023 r. Posłanka zadała konkretne pytania dotyczące kierujących po narkotykach oraz profilaktyki antynarkotykowej:
- Ile było przypadków zatrzymań kierowców będących pod wpływem narkotyków w poszczególnych latach: od 2015 do 2022 r.? Dlaczego na stronach Komendy Głównej Policji nie ma takich danych?
- Kiedy możemy się spodziewać kampanii społecznych edukujących społeczeństwo o skutkach prowadzenia pojazdu pod wpływem narkotyków?
- Kiedy policjanci przy kontrolach drogowych będą zobowiązani do badania kierowców nie tylko alkomatem, ale i narkotestem?
Na te pytania odpowiadał ówczesny sekretarz stanu w MSWiA, Maciej Wąsik. Odpowiedział wówczas, że każdy "każdy kierowca kontrolowany przez funkcjonariuszy, niezależnie od powodu, jest poddawany ocenie pod kątem pozostawania pod wpływem alkoholu lub środka działającego podobnie do alkoholu". Dopiero gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że jest pod wpływem, przeprowadza się badania. Co do liczb:
Tyle. Kampanii społecznych nie przewidziano. Szczegółowych danych w odpowiedzi brak. Powodu braków... brak.
Policja jednak podaje trochę danych
Gdyby sekretarz stanu w MSWiA nieco się przyłożył, pewnie wydobyłby nieco więcej danych z policyjnych archiwów. W policji rośnie świadomość problemu narkotyków czy, jak kto woli, dopalaczy wśród kierowców.
W corocznym raporcie "wypadkowym" Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji jest – a jakże – obszerny rozdział dotyczący alkoholu. Jest w nim wszystko: zestawienia wypadków z udziałem nietrzeźwych według miejsc, godzin, dni tygodnia, rodzaju pojazdów, wieku sprawców (ciekawostka: w 2022 r. było trzech nietrzeźwych sprawców wypadków w wieku 7-14 lat). O narkotykach (określanych jako "inne środki") jest niewiele, ale coś jest. W 2022 roku:
- doszło do 101 wypadków spowodowanych przez sprawców będących pod wpływem narkotyków
- Kierujący pod wpływem narkotyków zabili 30 osób
- 113 osób odniosło rany w wypadkach spowodowanych pod wpływem narkotyków
- najwięcej wypadków (58) spowodowanych pod wpływem narkotyków spowodowali kierowcy w wieku 25-29 lat; młodsi kierujący (w wieku 18-24 lat) spowodowali 25 wypadków.
- kierowcy pod wpływem narkotyków spowodowali 307 kolizji.
Dlaczego łatwo zbadać kierowcę pod kątem jazdy pod wpływem alkoholu, a z narkotykami tak nie jest?
Niezależnie od tego, z jakiego alkoholu korzystamy (piwo, wino, wódka, likiery, itp.) substancja psychoaktywna zawarta w trunkach "rozweselających" jest zawsze ta sama: to alkohol etylowy. To substancja świetnie rozpoznana, jej stężenie w organizmie mierzy się łatwo i precyzyjnie (można też samodzielnie za pomocą domowych urządzeń), są ustalone dokładne wartości, które mówią, czy kierowca jest "w prawie", w stanie "po użyciu" (wykroczenie) czy też nietrzeźwy (przestępstwo). Z innymi substancjami psychoaktywnymi, które nazywamy narkotykami czy np. dopalaczami, jest już inaczej.
Najłatwiej idzie wykrywanie w organizmie "podstawowych" narkotyków: amfetaminy, kokainy, opioidów (morfina, heroina) czy substancji zawartych w marihuanie, podobnie najłatwiej jest ocenić skutki działania tych środków. Amfetamina czy np. kokaina powodują skrajne pobudzenie, wyostrzenie zmysłów, podbijają chęć do brawurowej jazdy; z kolei opioidy czy "trawka" powodują apatię, senność, spowalniają czas reakcji kierowcy.
Jednak substancji, które powodują groźne upośledzenie zdolności psychomotorycznych, są setki, może tysiące. I można je mieszać w dowolnych proporcjach, uzyskując nieprzewidywalne rezultaty. I wcale nie jest tak, że ich obecność w organizmie kierowcy określa się łatwo i szybko. Jeszcze trudniejsza jest ocena, w jakim stopniu kierowca był "pod wpływem": czy w stopniu kwalifikującym go do ukarania grzywną za wykroczenie, czy tak bardzo, że powinien odpowiadać za przestępstwo?
Na ten problem zwraca uwagę Marek Konkolewski, ekspert od bezpieczeństwa ruchu drogowego, były policjant. Tłumaczy, że znakomite wyniki policji w kwestii zwalczania pijaństwa za kierownicą wynikają po pierwsze, z czytelnych, precyzyjnych przepisów, a po drugie, z tego, że alkohol jest świetnie rozpoznaną substancją. Z narkotykami jest inaczej.
"Alkohol jest znany od tysięcy lat – mówimy o jednym wzorze chemicznym C2H5OH – i policja ma bardzo dobre narzędzia do wykrywania i zwalczania kierowców po alkoholu. Progi świadczące o popełnieniu wykroczenia albo przestępstwa są precyzyjne.
Inaczej jest z narkotykami. Są tysiące wzorów chemicznych środków działających podobnie do alkoholu i są one stale zmieniane w nielegalnych laboratoriach. Policjant musiałby mieć w samochodzie całe laboratorium, aby moc wykryć wszystkie te substancje oraz określić ich stężenie w organizmie. W praktyce, aby skazać kierowcę za kierowanie po narkotykach, najpierw trzeba uzyskać podejrzenie, że jest on pod ich wpływem. Potem policjant musi użyć narkotestera, który po pierwsze, jest drogi, a po drugie, nie jest on tak jak alkotester narzędziem zapewniającym dowód w postępowaniu sądowym. Wynik badania na drodze nie jest jednoznaczny. Ale i badanie laboratoryjne nie zawsze daje jednoznaczny wynik. Konieczna jest opinia biegłego, która jest w pewnym stopniu uznaniowa – przynajmniej w przypadku mniej typowych substancji odurzających. Na końcu, aby organy ścigania doprowadziły do ukarania kierowcy po narkotykach, konieczne są wysokie nakłady finansowe i mnóstwo czasu. W przypadku alkoholu jest inaczej – badanie, wynik pozytywny i to koniec – trafiony-zatopniony".
Co grozi za jazdę po narkotykach? Robisz wypadek i idziesz do więzienia na wiele lat
Sprawa jest prosta: jeśli kierowca pojazdu mechanicznego jest leciutko odurzony w stopniu porównywalnym z jazdą "po użyciu alkoholu" (wykroczenie), płaci 2500 zł grzywny oraz traci prawo jazdy na okres od 6 miesięcy do 3 lat. Robi się groźnie, jeśli kierowca jest odurzony w stopniu porównywalnym z nietrzeźwością.
- za kierowanie po narkotykach grozi 3 lata więzienia i wysoka grzywna;
- za spowodowanie wypadku po narkotykach grozi do 4,5 roku więzienia;
- za spowodowanie po narkotykach wypadku, którego skutkiem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu, grozi od 3 do 16 lat więzienia;
- za spowodowanie po narkotykach wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi nie mniej niż 5, a maksymalnie 20 lat więzienia;
- za spowodowanie po narkotykach katastrofy ze skutkiem śmiertelnym najwyższy możliwy wymiar kary to 30 lat więzienia.
Jak wygląda kontrola kierowcy na zawartość środków "podobnie działających do alkoholu"?
O ile w warunkach typowych dla kontroli drogowej pomiar na obecność alkoholu w organizmie trwa kilka sekund, jest niemal bezkosztowy i jego wynik łatwo zweryfikować, to już test na obecność narkotyków w organizmie jest po pierwsze, drogi (od kilkunastu do kilkudziesięciu zł kosztuje jednorazowa "kasetka" albo płytka niezbędna do wykonania testu), po drugie, trwa dłużej i po trzecie, jest zawodny. Zwłaszcza narkotestery elektroniczne przystosowane do wykrywania wielu różnych substancji psychoaktywnych często dają fałszywe wyniki. Są to zarówno wyniki fałszywie dodatnie, jak i fałszywie ujemne – przy czym problem z dokładnością urządzeń, o czym pisał Onet, jest wręcz szokujący.
Skali pomiarów fałszywie ujemnych z oczywistych względów nigdy nie poznamy. Po stwierdzeniu, że kierowca jest "czysty" policjanci zazwyczaj pozwalają mu jechać dalej, no, chyba że zachowanie kierowcy w oczywisty sposób sugeruje, że coś jest nie tak.
Jeśli jednak narkotester stwierdzi obecność w organizmie kierowcy zakazanych substancji, wciąż nie wiadomo, jak duże jest ich stężenie. Kierowca jest więc dostarczany na obowiązkowe badanie krwi. Od tego momentu do otrzymania wyników mija nawet kilka tygodni. Badanie laboratoryjne nie wykrywa wszystkich możliwych substancji psychoaktywnych, a jedynie niektóre z nich, natomiast stwierdza nie tylko obecność, ale i ilość. To trochę jak szukanie igły w stogu siana: trzeba szukać konkretnych związków chemicznych i po kolei potwierdzać ich obecność lub stwierdzać brak.
- Przeczytaj także: Jazda po narkotykach, czyli co ci zrobią, jak cię złapią
Test na obecność narkotyków: skąd biorą się wyniki fałszywie dodatnie i co to oznacza dla kierowcy?
Problem w tym, że z konieczności elektroniczne urządzenia wykrywające niedozwolone substancje ustawiane są tak, aby wykrywać, jak najwięcej związków chemicznych uznanych za działające podobnie do alkoholu. Niestety, wśród wielu całkiem legalnych, w tym także dostępnych bez recepty leków są preparaty bardzo podobne do substancji zakazanych. To m.in. liczne preparaty przeciwkaszlowe, niektóre środki brane na katar, na przeziębienie, na astmę itp. Wystarczy dobrze "naszprycować się" takimi lekami, by szybki test wykonany elektronicznym urządzeniem wypadł pozytywnie.
Wówczas zaczynają się problemy: z miejsca trafiamy na przymusowe badanie krwi, zatrzymują nam prawo jazdy, możemy spodziewać się przeszukania w domu pod kątem posiadania zakazanych substancji. Najdalej po miesiącu z laboratorium przyjdzie wynik negatywny i wówczas odzyskamy prawo jazdy, ale tego, co się przez ten czas wydarzy, cofnąć nie sposób.
Rada: nie brałeś zakazanych substancji – nie przyznawaj się do winy. Przypomnij sobie, jakie leki zażywałeś w ostatnim czasie, to może pomóc wyjaśnić wstępny wynik badania. Na szczęście dla osób, które "nie brały", badania laboratoryjne są dość dokładne i ryzyko, że ktoś zostanie bez powodu posądzony o jazdę "pod wpływem" jest niewielkie. Elektroniczny przenośny tester myli się często, laboratorium rzadko.
Niestety, mając czasowo zatrzymane prawo jazdy, lepiej powstrzymać się od kierowania samochodem. Z inwestowaniem w pomoc prawnika można poczekać na ostateczny wynik badań.
Są też nieświadomi narkomani – jeżdżą po lekach
Marek Konkolewski prosi też, aby zwrócić uwagę na popularne leki wydawane na receptę – np. tramal. One działają podobnie jak alkohol, są produkowane na bazie substancji narkotycznych, a ich konsumenci nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. "Warto by doprowadzić do sytuacji, aby na opakowaniu takiego leku obowiązkowo były umieszczane ostrzeżenia dla kierowców – takie jak na butelkach z alkoholem czy wręcz tak wyraźne, jak ostrzeżenia na pudełkach papierosów ostrzegające przed rakiem".
Test na obecność narkotyków: skąd się biorą wyniki fałszywie ujemne?
Najogólniej rzecz biorąc: żeby urządzenie wykryło zakazaną substancję, musi być zaprojektowane do jej wykrywania. Tymczasem jest mnóstwo substancji działających na organizm człowieka w sposób, który absolutnie wyklucza prowadzenie pojazdów, ale nie ma ich na żadnej liście substancji odurzających. Są też substancje zawarte w różnych specyfikach "dopalających" podawane w minimalnych ilościach, jednak dzięki umiejętnemu zmieszaniu mogą one mieć piorunujące działanie, wręcz na granicy zagrożenia życia. I nie jest powiedziane, że takie substancje da się wykryć w prosty sposób i nazwać, a następnie zawsze precyzyjnie określić, w jaki sposób wpłynęły na zachowanie kierowcy.
Praktycy obeznani z tajnikami szprycowania się najróżniejszymi środkami dobrze wiedzą, że ryzyko wpadki nie jest tak duże, jak w przypadku picia alkoholu. Alkohol łatwo wyczuć u dziecka czy partnera, z dopalaczami i "normalnymi narkotykami" bywa różnie. Tak samo na drodze: w notkach policyjnych często pojawia się zdanie: "funkcjonariusze wyczuli woń alkoholu". W przypadku narkotyków nie ma o tym mowy.
Niemniej notatek policyjnych mówiących o zatrzymaniu kierowcy "na haju" przybywa. Przynajmniej w sytuacji, gdy ktoś poważnie narozrabia, jest badany dokładnie.