W ubiegłym roku byłeś w Dakarze trzeci, teraz piąty. Porażka?

- Piąte miejsce to porażka, ale nie z miejsca jestem niezadowolony, lecz z tego, co się działo. Organizator od początku miał sygnały, że dzieje się bardzo źle w kategorii quadów, ale nie był w stanie zabronić pomocy z zewnątrz. Jestem tym zbulwersowany i uważam, że nie powinno się nad tym przechodzić do porządku dziennego. Dakar to jest rajd dla wytrwałych, którzy sami potrafią naprawić swój sprzęt, tymczasem ten Dakar był dla oszustów.

Sonik żegna się z argentyńskimi kibicami.

Co konkretnie masz na myśli?

- Kiedy jadę za zawodnikiem, który robi skróty na ślepo, czyli zna trasę doskonale, nie czuję, byśmy byli w tych samych zawodach. Rzecz dotyczy różnych zawodników, którzy mieli nielegalne serwisy. Jeździły one do ostatniego dnia rajdu. W sobotę sfotografowaliśmy jeszcze trzy przed biwakiem w Santa Rosa. Były takie miejsca, gdzie nielegalne serwisy stały tuż za płotem biwaku, sto metrów od namiotu sędziów, ale oni nie reagowali. To jest porażające, bo uderza w fundament Dakaru.

Rafał Sonik ze swoim najgroźniejszym rywalem Francuzem Christophe Declerckiem.

Zwracałeś na to uwagę sędziom?

- Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, dostarczaliśmy zdjęcia. Nie tylko ja, także inni zawodnicy z Europy. Ale sędziowie argentyńscy, bo tacy niestety tu byli, uznali, że to są niewystarczające dowody. A poza tym to nie zawodnicy powinni pilnować egzekwowania przepisów.

Trzej rywale na mecie - Sonik, Declerck i Halpren.

Co można zrobić na przyszłość?

- Trzeba uświadomić organizatorowi, że nie wolno przymykać oczu na to, że są gwałcone podstawowe reguły. Za nielegalny serwis powinno być wykluczenie z rajdu, a w tych zawodach było mnóstwo nielegalnych samochodów wypchanych zapasowymi kołami, częściami. Niektórzy zawodnicy mieli serwisy niezarejestrowane w rajdzie. Widziałem to wielokrotnie na trasie.

Rzecz dotyczy Argentyńczyków, którzy nawet dostali karę, potem anulowaną. Czy w związku z tym rajd powinien wrócić do Afryki?

- Ten rajd powstał w Afryce i tam powinien się odbywać. Ale nie mam nic przeciwko temu, by rozgrywać go tutaj. Jest tylko jeden warunek, niech się odbywa uczciwie. Niech będzie tak, jak jest napisane w przepisach.

Pamiątkowe zdjęcie.

Bez względu na to, gdzie za rok będzie Dakar, wracasz na trasę tego rajdu?

- Tak. I mam nadzieję, że organizatorzy wyciągną wnioski z tego, co działo się w tym roku. Bo jeżeli miałby być taki Dakar, jak ten, to nie mam po co jechać. To niepojęte, że gdy Argentyńczycy dostali karę, tupnęli nogą i powiedzieli, że się wycofają, to po kilku godzinach cofnięto ją im. To jest farsa. Tak się nie robi poważnych zawodów. Do tego trzeba mieć jaja.

Ryszard Opiatowski - Buenos Aires

Fot. Jacek Bonecki