Do tragicznego wypadku doszło 21 grudnia w Mysłowicach podczas prac remontowych wiaduktu autostrady A4. Osoby pracujące tam spadły z około 15 metrów z powodu zerwania się podwieszanego rusztowania. Pomoc nadeszła szybko, a żeby medycy pomogli jak najszybciej, na miejsce wypadku skierowano śmigłowiec LPR.

Niestety po przybyciu na miejsce okazało się, że nie ma możliwości bezpiecznego wylądowania w pobliżu poszkodowanych. Pilot i załoga podjęli więc decyzję, że dokonają desantu na wóz Straży Pożarnej, która już była na miejscu. Wszystko zostało nagrane przez osobę znajdującą się w pobliżu, która umieściła nagranie w sieci.

Akcja jak z filmu, by ratować życie

Na filmie widać, jak śmigłowiec podchodzi jak najbliżej wozu strażackiego, tak, by ratownik mógł bezpiecznie zeskoczyć na dach pojazdu. Przy okazji warto wspomnieć, jak duże umiejętności musiał mieć pilot śmigłowca, który operował nisko w pobliżu trakcji kolejowej i wiaduktu. Zapewne również warunki atmosferyczne pozwoliły na tak precyzyjne sterowanie helikopterem.

Dalej nagranie ukazuje zrzucany plecak ratownika, a on sam bezpiecznie schodzi na wóz strażacki. Śmigłowiec wtedy odlatuje i ląduje kawałek dalej, w miejscu również ciasnym, ale umożliwiającym "posadzenie" maszyny.

To bez wątpienia wyczyn niemal jak z filmu, pokazujący profesjonalizm naszych służb ratunkowych. W komentarzach pod filmem również sypią się słowa uznania. Należą się brawa dla pilota za umiejętności i dla ratownika za odwagę i poświęcenie do ratowania życia.

Być może dzięki temu udało się uratować jednego z poszkodowanych, który został przetransportowany śmigłowcem do pobliskiego szpitala. Niestety, druga osoba zginęła na miejscu. Sam wypadek będzie teraz badany przez prokuraturę, policję i Państwową Inspekcję Pracy.