- Prezydent Warszawy chce, by fotoradary powróciły do samorządów. Przygotowuje projekt ustawy w porozumieniu z innymi samorządami i odpowiednim ministrem
- Dyrektor ZDM argumentuje, że centralizacja obsługi fotoradarów (obecnie zarządza nimi tylko GITD) nie jest najlepszym rozwiązaniem dla dużych miast
- W 2016 r. na skutek raportu NIK wskazującego na duże nadużycia gminy straciły prawo do wykonywania kontroli prędkości za pomocą fotoradarów. Mogą je odzyskać
"Rok 2016 dzwoni i prosi o oddanie fotoradarów straży miejskiej". To właśnie wtedy gminy straciły prawo do wykonywania kontroli prędkości za pomocą takich urządzeń. Zmiana była efektem miażdżącego raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK), według którego powierzenie strażnikom tego zadania było w wielu przypadkach podyktowane nie służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu, ale chęcią pozyskania pieniędzy do gminnej kasy. Tym razem ma być jednak inaczej.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoTrzaskowski chce, żeby miasta mogły samowolnie ustawiać fotoradary
W porozumieniu z właściwym ministrem i innymi samorządami przygotowujemy projekt ustawy dotyczący fotoradarów tak, aby zarządzające całą siatką dróg i ulic miasta miały prawo montować je samodzielnie
– dowiadujemy się z wpisu prezydenta Warszawy w mediach społecznościowych.
Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich (ZDM), wyjaśnił, że centralizacja obsługi fotoradarów (dziś odpowiada za nie tylko Główny Inspektorat Transportu Drogowego) nie jest najlepszym rozwiązaniem dla dużych miast, w których większość ulic podlega prezydentowi. Zaznaczył też, że system odcinkowego pomiaru prędkości nie sprawdzi się na miejskich ulicach z licznymi skrzyżowaniami, dlatego preferowane są fotoradary.
Powrót do gminnych fotoradarów? Tak, ale tylko stacjonarnych
Przypomnijmy, że od 2016 r. straż miejska nie ma prawa do kontroli fotoradarowej, co było wynikiem raportu NIK wskazującego na nieodpowiednie wykorzystanie gminnych urządzeń. Jako przykład nadużyć wystarczy wymienić przypadek zamieszkanego przez 2000 osób Białego Boru, w którym trzy przenośne fotoradary generowały dochód w wysokości 3 mln zł rocznie, co stanowiło blisko 10 proc. budżetu gminy.
Nigdy w Warszawie nie chcieliśmy i nie chcemy korzystać z urządzeń przenośnych. Straż miejska korzystała z urządzeń stacjonarnych. Kierowcy wiedzieli, gdzie one stoją i wszystkie te urządzenia stały w miejscach, gdzie trzeba było zabezpieczyć użytkowników przed nadmierną prędkością
– podkreślił Puchalski.
I do tego chcą wrócić polskie miasta. Projekt ustawy, nad którym pracują nie tylko władze stolicy, ma na celu przywrócenie możliwości samodzielnego zarządzania siatką fotoradarów przez miasta. Inicjatorzy tego pomysłu są przekonani, że taka kontrola fotoradarowa będzie skuteczniejsza, a to przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa na drogach i ograniczenia liczby śmiertelnych wypadków jak te na ul. Woronicza czy Trasie Łazienkowskiej.