Strajk przewoźników ma związek z postulatami przedsiębiorców, którzy domagają się wprowadzenia zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy. Są one związane z wymaganiami technicznymi dla takich pojazdów. Ma być to zezwolenie minimum dla samochodów spełniających normę Euro III. Przedsiębiorcy domagają się także zakazu wjazdu dla naczep z Białorusi i Rosji oraz wnoszą o zakaz zakładnia w Polsce białoruskich i rosyjskich firm transportowych. Postulują również o wprowadzenie odpowiedzialności za zapłatę dla przewoźników.

W strajku wezmą udział przedsiębiorcy z Dorohuska, Lublina, Terespola, Białej Podlaskiej, Łosic i Wyszkowa. Liderem strajku jest Rafał Mekler, który w najbliższych wyborach ma zamiar startować do Sejmu z listy Konfederacji.

Strajk ruszył ok. godz. 10:00 z MOP Ostrów-Kania Północ. Ciężarówki mają jechać obwodnicą Warszawy — najprawdopodobniej trasami S8 i S2. Nie jest planowany ich wjazd do miasta.

Jak wspomina w wypowiedzi dla "Rzeczpospolitej" Dawid Sworczuk, przewoźnik z Międzyrzeca Podlaskiego, konkurencją są także firmy zakładane w Polsce przez kapitał białoruski i rosyjski. Napływ kapitału jest ogromny, przenoszą się bardzo duże firmy, wręcz potężne przedsiębiorstwa. Często rejestrowane są np. w willach, w których działają gabinety kosmetyczne lub dentystyczne, bywa, że jedynym adresem jest skrzynka pocztowa, co jest złamaniem prawa. Jeżdżą poniżej naszych kosztów, a zyski transferują na wschód. Wypowiadając się dla "Rzeczpospolitej", dodaje także, że zakładane w Polsce firmy przejmują już rynek wschodni. – W ub.r. naczepy białoruskie przewoziły ciągniki polskich firm. Z granicy na zachód po towar jedna firma, z powrotem inna. Teraz całość ruchu obsługuje przewoźnik z kapitałem białoruskim lub rosyjskim.

Źródła: Rzeczpospolita, Twitter, Facebook