Auto Świat Wiadomości Aktualności Szybka rekrutacja na parkingu i 3 tys. euro. Tak Niemcy wabią polskich kierowców

Szybka rekrutacja na parkingu i 3 tys. euro. Tak Niemcy wabią polskich kierowców

Niemcom dramatycznie brakuje kierowców ciężarówek. Doszło już do tego, że przewoźnicy podbierają sobie pracowników, czatując na nich na parkingach i MOP-ach wzdłuż tras tranzytowych, a potem oferując 3 tys. euro jednorazowego bonusu. Przekonywani w ten sposób do przejścia do zagranicznej konkurencji są także Polacy, ale nie zawsze przyjmują kuszącą ofertę.

Kierowcy ciężarówek na parkingu - zdjęcie ilustracyjne
Kierowcy ciężarówek na parkingu - zdjęcie ilustracyjneDuxX / Shutterstock

Dziennik "Die Welt" opisał patologię na rynku pracy w branży transportowej w Niemczech, która dotyczy także polskich kierowców zawodowych. Nasi sąsiedzi mocno odczuwają braki w załodze, a według prognoz sytuacja jeszcze się pogorszy, bo rola transportu drogowego urośnie w Niemczech w najbliższych latach z 72 do 80 proc. Spedytorzy już teraz mogliby przyjmować więcej zleceń, ale nie mają kogo posadzić za kierownicą.

Szybka rekrutacja na MOP-ie i wysoki dodatek w euro - zdjęcie ilustracyjne
Szybka rekrutacja na MOP-ie i wysoki dodatek w euro - zdjęcie ilustracyjneAleksandar Malivuk / Shutterstock

Niemieccy przewoźnicy "kradną" sobie kierowców na parkingach

Według Wolfganga Borka, właściciela parku przemysłowego Magna Park Rhein-Main i firmy Spedition Bork GmbH & Co. KG, na rynku dochodzi do patologicznych rekrutacji przeprowadzanych na szybko na MOP-ach, gdy kierowcy odbywają ustawowe przerwy. Mówi, że zjawisko "kłusownictwa" występuje najczęściej w okresie wakacyjnym.

Przewoźnicy czatują na pracowników i oferują im na miejscu 3 tys. euro bonusu za samo przejście do ich przedsiębiorstwa. Aby nie stracić swoich kierowców, firma Borka reagowała w ostatnich latach podwyżkami miesięcznego wynagrodzenia (od 100 do 250 euro). Bork przekazał dziennikowi, że podstawowa pensja wynosi u nich 2,75 tys. euro miesięcznie (ok. 13,3 tys. zł).

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Polacy nie zawsze korzystają z takich "ofert"

Z zaskakującymi propozycjami na parkingach często spotykają się Polacy. Także ci pracujący dla niemieckich spółek – u Borka to aż 60 proc. załogi, a tylko jedna czwarta to Niemcy. Polacy jeżdżą dla niego ciężarówkami przez trzy tygodnie, a potem na tydzień wracają do swoich rodzin.

"Źródło z Polski wysycha. Ze względu na stale wyrównywane warunki życia i pracy ojczyzna staje się coraz bardziej atrakcyjna dla kierowców" – ubolewa Steffen Bork, syn pomagający w prowadzeniu firmy. I dodaje, że gdyby ktoś postawił przed jego domem autobus z 50 pracownikami, najpewniej z miejsca by ich zatrudnił. Dlaczego? Chociaż mają z ojcem flotę 300 ciężarowych Mercedesów, w użyciu jest zazwyczaj tylko 250 pojazdów.

Mercedes-Benz Actros na niemieckiej autostradzie
Mercedes-Benz Actros na niemieckiej autostradzieDaimler Truck AG

"Die Welt" zastanawia się, jak długo niemiecka branża transportowa będzie w stanie tak funkcjonować. Obecnie składa się z 80 tys. kierowców zawodowych, ale co roku na emeryturę odchodzi ok. 30 tys. osób z pokolenia wyżu demograficznego, a na ich miejsce wchodzi tylko 15 tys. nowych.

"Przez długi czas pomagały inne kraje, ale pozyskanie kierowców ciężarówek np. z Polski staje się coraz trudniejsze dla średnich firm. Polska sama potrzebuje kierowców" – zauważa Birger Nicolai, korespondent niemieckiego dziennika.

Autor Krzysztof Grabek
Krzysztof Grabek
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków