Świadkowie powiedzieli strażakom, że Tesla po prostu zjechała z autostrady i przejechała przez polne pobocze, po czym runęła w dół klifu. Według znajdującego się na miejscu zdarzenia reportera stacji ABC7 News, ofiary były uwięzione w pojeździe przez ponad godzinę.

Wezwani na miejsce ratownicy użyli lin, aby zjechać w dół zbocza. Dowódca strażaków na miejscu zdarzenia przyznał, że nie spodziewali się znaleźć nikogo żywego. "Schodzimy tam dość często po wypadkach i zwykle wyciągamy martwe osoby" — powiedział Brian Pottenger.

Za przednią szybą ruszała się ręka

Jednak w poniedziałek było inaczej. Ratownicy przez lornetkę zauważyli rękę poruszającą się za przednią szybą. "Dzięki temu wiedzieliśmy, że w pojeździe mamy przynajmniej jedną żywą osobę" — tłumaczył dowódca strażaków.

Wszystkie cztery osoby były żywe i przytomne. Ratownicy byli w stanie wydostać ich z pojazdu oraz umieścić dwoje dzieci na noszach i za pomocą lin podnieść je na drogę. Helikoptery przybyły później po dwoje dorosłych, a wszystkie cztery ofiary wypadku zostały przetransportowane do szpitali.

Czytaj też: Tesla udostępnia kierowcom "prawdziwego" Autopilota. Jest pewien haczyk

Tesla wygląda jak wrak. Stan zdrowia pasażerów jest wyjątkowy

Patrząc na stan pojazdu, aż trudno uwierzyć, że dorośli jedynie doznali obrażeń, które nie zagrażały życiu, a dzieci wyszły z tego bez szwanku.

Rzecznik lokalnej straży powiedział, że śledczy wykluczają, że pojazd poruszał się w trybie autopilota.

Źródło: ABC7 News