• Kierowca Forda w nocy z 26 na 27 lipca doprowadził do wypadku, w którym zginęło trzech mężczyzn stojących na chodniku
  • Prokuratura postawiła kierowcy zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym w następstwie umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym
  • Kierowca przekroczył prędkość o co najmniej 24 km/h
  • O postawiony zarzut spytaliśmy adwokata z kancelarii zajmującej się sprawami karnymi

Wypadek samochodu na drodze wojewódzkiej 753 w Bielinach (woj. Świętokrzyskie), który zdarzył się w nocy z 26 na 27 lipca, był szczególnie tragiczny. 19-letni kierowca Forda Fiesty stracił panowanie nad swoim samochodem, wypadł z drogi i potrącił trzech mężczyzn stojących na chodniku. Żadnemu z nich nie udało się uratować życia.

Przeczytaj więcej:

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Jak poinformował "Fakt" prokuratura zebrała już materiały dowodowe, ale zeznania 19-latka nie pokrywają się z ustaleniami śledczych. Nie ujawniają jednak ich treści. Przekazano jednak, że kierujący przekroczył dozwoloną prędkość o co najmniej 24 km/h, czyli poruszał się przynajmniej 74 km/h w terenie zabudowanym na mokrej drodze. Wiadomo, że był trzeźwy.

Młodemu kierowcy postawiono już zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym w następstwie umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jak mówi paragraf 2. art. 177 kodeksu karnego, za ten czyn grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności:

To jeszcze nieumyślne spowodowanie śmierci? Spytaliśmy prawnika

To oczywiście bardzo poważne konsekwencje za spowodowanie wypadku, jednak samo zdarzenie również jest wyjątkowo tragiczne. Zginęły tu trzy osoby, które stały w strefie przeznaczonej właśnie dla nich, na chodniku znajdującym się przy prostym odcinku drogi. Mężczyźni zatem nie mogli spodziewać się, że za chwile może uderzyć w nich samochód. O pytanie, czy ta kwalifikacja czynu jest prawidłowa, zapytaliśmy adwokata Pawła Zawartkę z Kancelarii Śmigiel, Zawartka, Walkiewicz — Adwokaci z Krakowa.

Bez znajomości akt sprawy i opierając się wyłącznie na informacjach prasowych, nie sposób jest prawidłowo ocenić, czy postawiony Bartoszowi Ł. zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym w następstwie umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, jest odpowiednią kwalifikacją popełnionego czynu, czy nie powinno się postawić zarzutu tzw. zabójstwa drogowego. Decydujący wpływ mają na to okoliczności sprawy, nieznane w szczegółach opinii publicznej.

Czy kierowca mógł przewidzieć konsekwencje?

Nasz rozmówca wytłumaczył również, że kluczową różnicą między przestępstwami wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym a zabójstwem jest kwestia umyślności. Pozostaje więc pytanie, czy kierowca Fiesty chciał lub przewidywał, że jego zachowanie może doprowadzić do wypadku, a mimo wszystko zignorował to, czy doprowadzając do wypadku, nie miał zamiaru go popełniać.

- Przestępstwo popełnione jest nieumyślnie, gdy sprawca nie miał zamiaru popełnić czynu zabronionego, jednak popełnia go wskutek niezachowania wymaganej w danych okolicznościach ostrożności (art. 9 § 1 i 2 k.k.) Przestępstwo zabójstwa jest umyślnym pozbawieniem człowieka życia, w przeciwieństwie do przestępstwa z art. 177 § 2 k.k. Jak wyjaśnione zostało w orzecznictwie: przestępstwa określone w art. 177 § 1 i 2 k.k. są przestępstwami nieumyślnymi – wyłącznie naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu, np. niezachowanie odpowiedniej prędkości czy odstępu od pojazdu poprzedzającego, może nastąpić zarówno umyślnie, jak i nieumyślnie, natomiast skutki czynu (śmierć człowieka) zawsze są nieumyślne (tak: Wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z dnia 3 września 2020 roku, I ACa 332/70). - dodaje adwokat.

Przekroczenie prędkości o 24 km/h to nawet nie tzw. recydywa

Kierowca rzeczywiście przekroczył prędkość w terenie zabudowanym o co najmniej 24 km/h, zatem złamał przepisy ruchu drogowego. Jednak nawet taryfikator mandatów za takie przekroczenie prędkości przewiduje karę jedynie w wysokości 300 zł i 5 pkt karnych. Nie jest ono ponadto uznane za tzw. recydywę, co oznacza, że kierowca przyłapany drugi raz na tym samym przewinieniu nie będzie musiał zapłacić dwukrotnej kwoty mandatu.

Jak dodaje adwokat Kancelarii Śmigiel, Zawartka, Walkiewicz — Adwokaci: Kluczowe w tej sprawie będą ustalenia dotyczące tego — po pierwsze — z jakiej przyczyny Bartosz Ł. stracił panowanie nad pojazdem i wjechał na chodnik, co spowodowało dramatyczne w skutkach zdarzenie. Odmiennie bowiem będzie się kształtował stopień zawinienia oraz stwierdzenie umyślności lub nieumyślności czynu, w sytuacji, gdy Bartosz Ł. wykonał – jak donoszą medialne pogłoski – gwałtowny manewr chcąc uniknąć zwierzęcia na drodze, a odmiennie, gdy zdarzenie to było wyłącznie skutkiem przekroczenia przez niego prędkości. Po drugie – czy przekraczając o około 24 km/h niż dopuszczalna prędkość, mógł przewidywać, że spowoduje tym śmierć stojących na chodniku pieszych, czy tragiczny skutek zdarzenia był nie do przewidzenia. Takie ustalenia i ocena stawianych zarzutów pozostaje w gestii organów prowadzących postępowanie przygotowawcze.

Za wcześnie, by rozstrzygać

Prokuratura oczywiście jest w trakcie ustalania szczegółów wypadku. Nie odniosła się do informacji, że do wypadku w Bielicach doszło z powodu próby ominięcia psa, który wtargnął przed maskę. Poinformowano jedynie, że zeznania kierowcy są sprzeczne z ustaleniami śledczych.

- Warto również na koniec podkreślić, że oskarżony ma prawo składać wyjaśnienia, przedstawiając swoją wersję zdarzeń, nawet jeśli nie koresponduje ona z początkowymi wynikami postępowania dowodowego. Jest to przejaw fundamentalnego dla procesu karnego prawa do obrony. Ostateczna ocena dowodów, w tym wyjaśnień Bartosza Ł., jeśli wniesiony zostanie akt oskarżenia, dokonana będzie przez sąd, który oceni na ile jego wyjaśnienia są wiarygodne i na podstawie zebranych dowodów zrekonstruuje jaki przebieg miało samo zdarzenie. Każdorazowo elementem ustaleń sądu jest również zamiar oskarżonego. - kończy adwokat Paweł Zawartka.