Przejeżdżając przez nie wydaje się, że drogowskazy zostały ustawione w sposób losowy i nie ma w tym żadnej logiki. Najgorzej oznakowane są drogi w Warszawie, w której przecinają się główne szlaki komunikacyjne z zachodu na wschód i z północy na południe."Jest za mało drogowskazów, a te, które są, niejednokrotnie okazują się prowadzić donikąd. Kierowcy autobusów nie narzekają na oznakowanie, ale oni przecież znają miasto. Często widać natomiast przyjezdnych kierowców, którzy ze względu na brak drogowskazów utrudniają lub nawet tamują ruch" - mówi Igor Krajnow, rzecznik warszawskiego ZTM. Czy rzeczywiście jest tak źle, jak głoszą obiegowe opinie? Postanowiliśmy to sprawdzić na "własnej skórze". Warszawskie drogi prowadzą... donikądJesteśmy w centrum miasta (dla zmylenia obcokrajowców na niektórych tablicach oznaczanego jako śródmieście) i próbujemy wydostać się na najbardziej oblegane szlaki: na Poznań, Katowice, Wrocław, Kraków i Terespol. Na głównych ulicach nie znajdziemy żadnej wskazówki, w którym kierunku należy jechać, by wydostać się z centrum. Jeśli uda się nam dotrzeć na trasę Armii Krajowej (fragment tzw. małej obwodnicy Warszawy, która paradoksalnie przebiega niemalże przez centrum), drogowskazy wyprowadzą nas ze stolicy bez większego problemu. Niestety ten wyjazd to wyjątek. Na ulicy Sobieskiego (patrz zdjęcie główne) ustawiono drogowskaz pokazujący m.in. kierunek wyjazdu na Poznań. Problem polega na tym, że podążając za jego wskazaniem,nie znajdziemy już nigdzie żadnego innego odnośnika przez wiele kilometrów i niezliczoną liczbę skrzyżowań. Poza tym droga przez Górę Kalwarię jest tranzytową trasą TIR-ów, a więc bardzo ruchliwą i niebezpieczną. Może więc tablica z ul. Sobieskiego ma pokazywać właśnie trasę tranzytową dla ruchu ciężkiego? W miejscu, gdzie ją ustawiono, ciężarówki jeździć nie mogą. Co było więc intencją ustawiającego znak? "Na jednej drodze można nawet kilka razy trafić na ograniczenie w ruchu dla ciężarówek, mimo braku wcześniejszych zapowiedzi. Wtedy w ostateczności trzeba nawet cofać samochód, a to na ruchliwej ulicy w przypadku ciężarówki nie jest takie proste" - mówi Jarosław Skuriat z firmy VOS Logistics zajmującej się usługami transportowymi. Podwarszawskie Janki, główne drogi wyjazdowe na Kraków i Wrocław. Choć potocznie ta druga droga nazywana jest trasą katowicką, o tym, że E67 prowadzi także do Katowic, nie dowiemy się z drogowskazów, gdyż uwidoczniony na nich jest tylko Wrocław. Po drodze jest jeszcze dojazd do Łodzi, ale o tym także bez mapy w ręku się nie dowiemy. Podobnie z wyjazdem na Kraków - przecież droga ta prowadzi przez Radom i Kielce do Zakopanego. Dlaczego miasta te nie zostały uwzględnione na tablicach tuż przy wyjeździe ze stolicy? Takie podstawowe błędy w oznakowaniu to nie tylko domena Warszawy, ale także innych większych miast w Polsce. Równie trudno wyjechać w określonym kierunku z Gdańska, Łodzi, Bydgoszczy, Poznania czy Wrocławia. Mimo wszystko jakoś się kręciNa szczęście, jak wynika ze statystyk policji, brak znaków lub nieczytelne, mało dokładne oznakowanie dość rzadko staje się przyczyną kolizji i poważniejszych wypadków. W 2004 r. w wyniku niewłaściwego stanu drogi zdarzyło się 46 wypadków (3 osoby zabite, 53 ranne), nieprawidłowa organizacja ruchu doprowadziła do 13 wypadków (2 osoby zabite, 11 rannych), a nieprawidłowo zabezpieczone roboty drogowe do 11 zdarzeń (14 osób rannych). Na tle ogólnej liczby wypadków w tym okresie (ponad 51 tys.) to niewiele, ale nieprawidłowości w oznakowaniu wpływają przede wszystkim na komfort i płynność podróżowania samochodem, a przy obecnym lawinowym tempie przybywania nowych aut jest to bardzo ważny problem. Ale brak spójnego systemu oznakowania informującego o drogach to nie jedyna bolączka naszych miast. Do niebezpiecznych sytuacji prowadzą też braki w oznakowaniu ostrzegawczym (można je zgłaszać pod numerami podanymi powyżej). Problemy mają przede wszystkim osoby przyjezdne, które nie znają miasta. Widząc więc kierowcę w aucie z obcą rejestracją, który zastanawia się dokąd jechać lub kto ma pierwszeństwo, bądźmy bardziej wyrozumiali - może za chwilę sami będziemy jeździć po nieznanym nam mieście. Na znaki nie możemy przecież liczyć...Przepisy na parkingach marketówChoć parkingi przed supermarketami są ogólnodostępne, najczęściej to tereny prywatne, na których zarządca może samodzielnie decydować o organizacji ruchu. Mimo to należy pamiętać o podstawowych zasadach kodeksu drogowego. Jeśli nie ma innych uregulowań (znaków pionowych lub często ignorowanych poziomych), pierwszeństwo ma zawsze pojazd nadjeżdżający z prawej strony, a tłumaczenie, że poruszamy się po szerszej alejce parkingowej (więc mamy pierwszeństwo), jest po prostu błędne! O powyższych regułach warto również pamiętać z tego względu, że policja czasem nie chce przyjeżdżać do takich kolizji, tłumacząc, że jest to teren prywatny i jej władza tam nie sięga. Niedokładne drogowskazyPodstawowym "grzechem" służb odpowiedzialnych za oznakowanie dróg jest zbyt późne informowanie o rozjazdach, co często jest przyczyną zamieszania, a czasem także wypadków. Warszawska Trasa Siekierkowska, choć otwarta przed trzema laty, dopiero kilka tygodni temu otrzymała dodatkowe oznakowanie kilkaset metrów przed rozjazdem - wcześniej informował o nim tylko drogowskaz tuż nad nim (zdjęcie poniżej). Niestety, wcześniej doszło tam do tragedii - młody kierowca, który zbyt późno zdecydował się na skręt, wpadł na barierkę i w wyniku wypadku zginął. Kiedy przyjedzie służba drogowaOd zniszczenia lub zniknięcia znaku do czasu jego ponownego pojawienia się nie powinno upłynąć więcej niż 24 godziny. W przypadku dróg zarządzanych przez GDDKiA znaki kluczowe, jak np. znak stop, są w wyposażeniu każdego patrolu i uzupełniane na bieżąco po stwierdzeniu ubytku. Pozostałe oznakowanie (np. informacyjne) znajduje się w bazach i jest zmieniane w zależności od potrzeb.Kto odpowiada za stan znakówStan oznakowania w miastach kontroluje pogotowie drogowe (telefony - apla na górze). Przykładowo w stolicy każdy kilometr drogi podlegający ZDM jest patrolowany mniej więcej co 4-5 dni. Na drogach krajowych i autostradach za oznakowanieodpowiada GDDKiA, której zadaniem jest m.in. zapewnieniewidoczności znaków. Nasi sąsiedzi potrafią to lepiejPodstawowym błędem w polskim systemie oznakowania dróg jest umieszczanie na drogowskazach tylko jednego miasta, do którego prowadzi dany szlak. Przykładowo w Niemczech przy zjeździe z autostrady oznaczane jest kilka miejscowości, przez które prowadzi droga, by kierowca mógł bez konieczności spoglądania na mapę dojechać do miejsca przeznaczenia. Podobne rozwiązania stosuje się we wszystkich państwach europejskich. We Francji i Włoszech liczba znaków np. przy rondach jest tak duża, że nie ma problemu ze znalezieniem właściwej drogi, a kierowcy z Polski często czują się nawet zagubieni w gąszczu informacji. Nie mamy tak rozbudowanej sieci drogowej jak Europa Zachodnia. Może więc warto byłoby zająć się usprawnieniem już istniejącego systemu poprzez właściwe oznakowanie?podinsp. Krzysztof Głowiński, WRD KSPJazda na pamięćZdarzenia drogowe pokazują, jak bardzo ludzie nie zwracają uwagi na obowiązujące przepisy i oznakowanie. Bardzo często mamy także do czynienia z "jazdą na pamięć". Zmiana organizacji ruchu niejednokrotnie kończy się kolizją czy wypadkiem.