- Toyota wprowadza na rynek nowy, duży samochód dostawczy — model Proace Max
- Proace Max ma konkurować z modelami Renault, Volkswagena, Forda, Mercedesa oraz z rodzeństwem spod znaku Stellantisa
- Toyota skupia się na oferowaniu wyższej jakości wykonania i gwarancji do 3 lat lub do 1 mln km, a w przypadku gwarancji Relax do 10 lat lub 185 tys. km
Nowy rozdział samochodów dostawczych Toyoty zaczął się w 2016 r. Tak, to nie pomyłka. Chociaż pierwszy dostawczy Hiace został wprowadzony na rynek w 1965 r., to modele Proace są z nami zaledwie od 2016 r., a wszystko za sprawą porozumienia pomiędzy Toyotą i Stellantisem. Kolejnym efektem tej współpracy był Proace City, który debiutował w 2019 r., a dwa lata później, w 2021 r., do gamy Toyoty dołączyły elektryczne wersje Proace i Proace City.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoToyota Proace Max w Europie, bo Hiace byłby za drogi i zbyt mało konkurencyjny
Do pełni szczęścia w Europie Japończykom brakowało tylko przedstawiciela w grupie dużych aut dostawczych. To bardzo duży rynek, który w Europie stanowi 31 proc. całego miksu pojazdów dostawczych (auta kompaktowe też 31 proc., średnie również 31 proc., pickupy 7 proc.), a w Polsce nawet ok. 50 proc. Ale to już jest historia, bo do gamy Toyoty Professional dołączył właśnie model Proace Max.
Decyzja Toyoty o wprowadzeniu do oferty siostrzanej konstrukcji dla pojazdów Stellantisa może wydawać się zaskakująca. Przecież Toyota wciąż oferuje model Hiace. To prawda, ale ten został opracowany z myślą o azjatyckim rynku i tam też jest produkowany. Z jednej strony oznacza to, że duży dostawczak Toyoty nie byłby konkurencyjny cenowo, a poza tym pod względami użytkowymi związanymi z możliwościami transportowymi musiałby uznać wyższość europejskich konstrukcji.
Jeśli chodzi o konkurencję, Proace Max musi mierzyć się nie tylko z modelami Renault, Volkswagena, Forda i Mercedesa, lecz także ze swoim rodzeństwem spod znaku Stellantisa. W rzeczywistości w tym szaleństwie jest metoda. Toyota, przynajmniej w Polsce i na rynkach Europy Centralnej, ma do zaoferowania więcej niż to, co jest dostępne w Stellantisie. I nie chodzi wcale o parametry fizyczne lub konstrukcję auta, bo ta jest praktycznie taka sama — różnice sprowadzają się do projektu grafiki na wyświetlaczu oraz zróżnicowanego poziomu wyposażenia.
Toyota stawia na gwarancję i usługi, których nie ma konkurencja
Jedną z przewag Toyoty, oprócz mocno rozwiniętej sieci sprzedaży, w tym punktów wyspecjalizowanych w obsłudze klientów aut dostawczych, jest gwarancja do 3 lat lub do 1 mln km. Jeśli ktoś pokonuje mniejsze dystanse, może sięgnąć po gwarancję Relax, dzięki której można przedłużać gwarancję do aż 10 lat lub 185 tys. km. Atutem Toyoty ma być również wyższa niż u stellantisowego rodzeństwa jakość wykonania. Proace Max, podobnie jak wszystkie pozostałe modele z rodziny Proace, przechodzą dodatkową kontrolę jakości, podczas której sprawdzane są krytyczne dla Toyoty elementy.
Podczas dynamicznej prezentacji producent przekazał, że potwierdzeniem jakości jest również to, że zabudowy specjalne dla Toyoty dostarcza obecnie pięć firm, podczas gdy dla innych producentów aut to liczba wynosi nawet 30-40 firm. Różnica wynika m.in. z tego, że Toyota żąda homologacji od dostawców, a przede wszystkim gwarancji na 1 mln km. Dlatego też Japończycy nie ukrywają, że ich auta są droższe od bezpośredniej konkurencji, ale klienci i tak wybierają Toyotę, bo chcę mieć gwarancję jakości.
- Przeczytaj także: UWr ogłosił przetarg na samochód dla rektora. To już historia, ale niesmak pozostał
Toyota Proace Max w liczbach
Ale nie tylko warunki gwarancyjne i usługi dodatkowe mogą przemawiać na korzyść Toyoty. Proace Max, podobnie jak duże auta dostawcze z rodziny Stellantisa, oferuje nawet 17 m sześc. przestrzeni ładunkowej. Samochód występuje z 19 fabrycznymi wersjami nadwozia, w tym jako van/brygadowy, skrzynia/wywrotka oraz podwozie. W przypadku kabin dostępne są pojedyncze i podwójne. Najpopularniejsza wersja, czyli Proace Max z nadwoziem van, dostępny jest z dwoma rozstawami osi (3450 mm i 4035 mm), ale w trzech długościach (5413 mm, 5998 mm i 6363 mm) oraz trzech wysokościach (2254 mm, 2524 mm i 2764 mm). Przestrzeń ładunkowa najmniejszej wersji ma objętość 10 m sześć, największej wspomniane już 17 m sześc.
Do napędu służą zarówno silniki spalinowe, diesle 2.2 o mocach od 120 do 180 KM i momencie obrotowym od 320 do 450 Nm, jak i silnik elektryczny, który uzyskuje moc 270 KM oraz 410 Nm momentu obrotowego. Dzięki akumulatorowi o pojemności 110 kWh elektryczny Proace Max może pokonywać dystans do nawet 420 km. To znacznie więcej niż ten, który deklaruje przeważająca większość użytkowników dostawczych Toyot — 75 proc. klientów zapewnia, że dziennie pokonują do ok. 220 km.
Jeśli chodzi o diesle, najsłabszy łączony jest wyłącznie z 6-biegową przekładnią manualną. Dwie mocniejsze wersje, tj. ta uzyskująca 140 KM oraz topowa o mocy 180 KM, mogą współpracować ze skrzynią manualną lub 8-biegową automatyczną. Miałem okazję pokonać kilkadziesiąt kilometrów największym vanem z topowym silnikiem i automatem i bez dwóch zdań, mocy temu autu nie brakuje. Trudno jednak powiedzieć, jak będzie wyglądało to w rzeczywistości, bo podczas jazd wieźliśmy... powietrze.
Proace Max — jest dobrze, ale mogłoby być lepiej
To, co niestety wymaga w mojej ocenie zmiany, to sam projekt wnętrza. Kierownica regulowana jest wzdłużnie i brakowało mi możliwości jej obniżenia. Nieco doskwierał również brak możliwości obniżenia pasa bezpieczeństwa, ale tu daje o sobie znać przyzwyczajenie do samochodów osobowych. Faktycznie najnowszym pojazdom dostawczym, w tym oczywiście Toyocie Proace Max, coraz bliżej do aut osobowych, ale wciąż trudno zapomnieć, że mamy do czynienia z "wołami roboczymi".
Z punktu widzenia kierowcy nieco uciążliwe jest także umiejscowienie wyświetlacza centralnego. W autach osobowych konstrukcja deski rozdzielczej sprawia, że ekran dotykowy jest odsunięty od prowadzącego, ale równocześnie blisko kierownicy. A w Maksie ekran nie dość, że jest dość nisko, to na dodatek mocniej odsunięty na bok. Gdyby był ustawiony pod kątem, a nie równo z deską rozdzielczą, byłby wygodniejszy w użytkowaniu.
Na plus trzeba zaliczyć natomiast obecność kamery cofania. Ta należy do standardowego wyposażenia, podobnie jak tylne czujniki parkowania, czujnik zmierzchu i szereg systemów mających poprawiać bezpieczeństwo. Na tej liście znalazł się m.in. asystent wiatru bocznego, który pomaga stabilizować auto podczas jazdy przy silnym wietrze oraz asystent jazdy w korkach, który utrzymuje pojazd na środku pasa ruchu, gdy poruszamy się w korku.
Toyota zdradziła, że w przyszłości planuje także wprowadzenie do oferty kampera. Ten ma być stworzony przez polską komórkę i ma zostać opracowany od podstaw. Początkowo planowane jest stworzenie wersji, która jako bazę wykorzysta vana, później być może zostanie opracowany kamper na podwoziu z ramą.
Toyoty Proace i Proace City teraz z bogatszym wyposażeniem
Prezentacja dynamiczna Toyoty Proace Max była też okazją do przedstawienia odmienionej gamy pozostałych modeli dostawczych, tj. Toyoty Proace/Proace Verso oraz Toyoty Proace City/Proace City Verso. Większy może być napędzany dieslami 1.5 lub 2.0. Mniejszy silnik uzyskuje moc 120 KM i łączony jest z przekładnią manualną (6 biegów). Większy motor może mieć 145 lub 180 KM, ale tylko ten ostatni w standardzie ma automatyczną skrzynię biegów. Pośredni wariant łączony jest zarówno z manualem, jak i automatem.
W Proace City pod maską znajdziemy diesla 1.5 o mocy 100 KM (tylko z przekładnią manualną) lub 130 KM (manual lub automat). Alternatywą jest silnik benzynowy 1.2 o mocy 110 KM, który występuje wyłącznie ze skrzynią manualną. W modelach Proace i Proace City przewidziano również napęd elektryczny. W mniejszym maksymalny zasięg w porównaniu z dotychczasowym Proacem City zwiększono o 50 km i teraz wynosi on 330 km. Model Proace zyskał dodatkowe 20 km i teraz może pokonać do 350 km na jednym ładowaniu.
- Przeczytaj także: Zanika negatywna tradycja wśród polskich kierowców. Policja potwierdza, że mniej pijanych siada za kółkiem