• Do tragedii doszło na uczęszczanej drodze – w sieci niemal natychmiast pojawiły się nagrania z miejsca wypadku
  • Na zdjęciach udostępnionych początkowo przez straż pożarną i policję, poza spalonym autem marki Kia, w którym zginęła rodzina, widać też rozbite BMW
  • Pierwsze informacje udzielane przez policję świadczyły o tym, że policjanci "nie zauważyli" auta marki BMW, które zdaniem świadków co najmniej przyczyniło się do tragedii
  • Z profili policji i straży pożarnej zniknęły wcześniejsze informacje i zdjęcia dotyczące wypadku. Internauci na własną rękę zbierają informacje o wypadku – efekty prywatnych śledztw trafiają do sieci

Do makabrycznego wypadku doszło 16 września 2023 r. około godziny 20.00 na 339. kilometrze autostrady A1 w miejscowości Sierosław. To bardzo uczęszczana trasa, więc w sieci pojawiło się wiele relacji świadków zdarzenia i tego, co działo się później.

Dowiedz się więcej:

Mimo że od wypadku minął już ponad tydzień, wciąż mamy tylko nieoficjalne informacje oparte głównie na nagraniach z kamer w prywatnych autach i na relacjach osób, które pojawiły się na miejscu tuż po wypadku.

Wszystko wskazuje na to, że na osobowe auto marki Kia, którym podróżowała dwójka dorosłych z pięcioletnim dzieckiem, najechało pędzące z olbrzymią prędkością sportowe BMW. W wyniku tej kolizji Kia uderzyła w barierki i stanęła w płomieniach, zapewne na skutek zmiażdżenia zbiornika paliwa.

Mimo natychmiastowej pomocy świadków zdarzenia, auta nie udało się ugasić, a ofiary wypadku miały spłonąć żywcem – w relacjach mowa jest o wołaniach o pomoc z wnętrza płonącego auta.

Wypadek na A1. Jak do niego doszło? Relacje świadków

Według jednej z wiarygodnie brzmiących wersji zdarzeń do kolizji doszło w momencie, kiedy jadące z olbrzymią prędkością BMW (z pobieżnych analiz nagrań zarejestrowanych przez świadków tuż przed wypadkiem wynika, że mogło to być ponad 250 km/h) próbowało prawą stroną wyprzedzić auto marki Kia w momencie, kiedy kierujący nim już zaczął zjeżdżać z lewego pasa na prawy.

W przypadku tak spektakularnych wypadków policja zwykle niemal natychmiast podaje komunikaty, w których jednoznacznie sugeruje, kto mógł być sprawcą. Tym razem jednak, mimo licznych relacji świadków, a nawet zdjęć i nagrań z miejsca kolizji, w oficjalnych doniesieniach mowa była o tym, że Kia, w której tragicznie zginęła rodzina z dzieckiem, zjechała z drogi i stanęła w płomieniach z niewyjaśnionych przyczyn.

Internauci zaczęli więc na własną rękę sprawdzać, do kogo należy rozbite BMW, jakie powiązania może mieć jego kierowca – część tropów ma prowadzić do rodziny prominentnego funkcjonariusza policji.

Tragiczny wypadek na A1. Czego nie powiedziała policja?

Po zdarzeniu nie pojawiły się ze strony przedstawicieli policji żadne informacje o tym, czy kierowca BMW został zatrzymany, czy był trzeźwy, czy sprawdzono stan techniczny pojazdu, czy rozbite auto nie było poddane nielegalnym przeróbkom. Dla osób, które regularnie śledzą policyjne doniesienia o wypadkach, to niezwykła sytuacja – w tak wydawałoby się ewidentnych przypadkach funkcjonariusze, nie czekając na zakończenie czynności, ustalenia biegłych czy prokuratury, chętnie przekazują takie informacje opinii publicznej.

Poza zaniepokojonymi działaniami policji internautami w sprawę zaangażowała się też lokalna posłanka Koalicji Obywatelskiej Hanna Gil-Piątek, która złożyła interpelację poselską do MSWiA z żądaniem wyjaśnienia szokującego jej zdaniem zachowania policji.

Posłanka zadała m.in. pytania o to, czy na miejscu zdarzenia zabezpieczono materiał dowodowy, czy kierowca BMW usłyszał zarzuty.

Tragiczny wypadek na A1. Stanowisko policji: jednak były dwa auta

W sobotę do sprawy odniosła się policja, wydając bardzo zdawkowe i ogólnikowe "stanowisko". Wynika z niego, że policjanci przyjęli już do wiadomości, że w zdarzeniu brały udział dwa pojazdy i że trwają czynności, które mają wyjaśnić, czy "zachowanie kierującego BMW miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia". To już postęp.

Stanowisko opublikowane 23 września na stronie internetowej Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim:

Choć stanowisko policji zostało opublikowane już po tym, jak do mediów trafiła wiadomość o poselskiej interpelacji, nie ma w nim żadnych informacji w kwestii tego, czy kierowca BMW został już zatrzymany, czy choćby przesłuchany, ani o tym, czy (a jeśli tak, to kiedy) zabezpieczono rozbite BMW, a to może mieć kluczowe znaczenia dla ustalenia przebiegu wypadku.

Tragiczny wypadek na A1. Czy nie uczestniczył w nim nikt powiązany z policją?

W międzyczasie rzeczniczka łódzkiej policji w rozmowie z dziennikarką TVN24 zaprzeczyła, że w wypadku brał udział policjant albo ktoś powiązany z policją – bo takie opinie pojawiły się wśród internautów.

Poważne wątpliwości pojawiły się też w związku z ubezpieczeniem rozbitego BMW. Według danych z UFG numer rejestracyjny widoczny na zdjęciach wraku jest wprawdzie przypisany do auta marki BMW, ale do zupełnie innego modelu – powstaje więc pytanie, czy to agent ubezpieczeniowy przy sprzedaży polisy źle wypisał dokumenty, czy to BMW może mieć "lewe papiery".

Więcej informacji znalazło się w odpowiedzi prokuratury udzielonej na pytania zadane przez dziennikarzy Onetu.

To potwierdza wcześniejsze informacje internautów o dwóch rannych pasażerach BMW, którzy po wypadku wymagali pomocy medycznej. Z odpowiedzi prokuratury jednoznacznie wynika, że nikomu nie postawiono zarzutów, bo postępowanie prowadzone jest "w sprawie".

Jedno auto spalone, drugie rozbite – czy da się odtworzyć przebieg wypadku?

Z nieoficjalnych informacji wynika, że rozbite BMW zostało zabezpieczone przez policję. Nie wiadomo jednak, czy stało się to bezpośrednio po wypadku, czy też później. Z technicznego punktu widzenia wyjaśnienie przebiegu tragedii nie powinno nastręczać problemów. W wypadku uczestniczyły współczesne auta – stosunkowo młode, najwyżej kilkuletnie BMW, oraz również dosyć nowoczesna Kia (prawdopodobnie model ProCeed).

To oznacza, że oba te auta były wyposażone w rejestratory danych wypadkowych, działające podobnie do czarnych skrzynek w samolotach. Jeśli dochodzi do wypadku, w takim rejestratorze zapisywane są szczegółowe informacje z co najmniej ostatnich sekund przed zdarzeniem, z samego zdarzenia, a także z chwili po nim. W niektórych modelach aut zapisywany jest nawet obraz z fabrycznych kamer, a niemal każde nowoczesne auto jest wyposażone w kamery, z których obraz jest wykorzystywany przez systemy asystujące – od asystentów pasa ruchu, rozpoznawania znaków, automatycznego hamowania, świateł, aż po systemy wspomagające parkowanie.

W pamięci rejestratora odnotowywane są wszelkie parametry pracy poszczególnych, sterowanych elektronicznie podzespołów auta – obroty silnika, bieg, użycie hamulców czy aktywacja systemów związanych z bezpieczeństwem czynnym (ABS/ESP, systemy asystujące) i biernym (poduszki powietrzne, kurtyny, napinacze). Poza prędkością i np. wybranym biegiem, rejestrowane są nawet takie parametry jak położenie pedałów gazu i hamulca, kąt skrętu kierownicy. Ważnym parametrem jest tzw. delta V, czyli zmiana prędkości w czasie, z której można odczytać, czy auto przed kolizją hamowało, czy przyspieszało, czy doszło do jednej kolizji, czy do kilku (np. czy auto odbijało się od kolejnych przeszkód). W nowoczesnych autach, a do takich niewątpliwie należy BMW, które zdaniem świadków uczestniczyło w wypadku, da się często sprawdzić nawet parametry, pozwalające określić, kto w momencie kolizji prowadził auto – nie tylko na podstawie tego, kto był zalogowany jako użytkownik, np. do systemu inforozrywki i czyj telefon powiązany był z samochodem, ale także na podstawie tego, jakie były ustawienia fotela czy kierownicy, a nawet tego, ile ważył kierujący – bo w fotelach mogą znajdować się czujniki, które na podstawie wagi dobierają siłę, z jaką zadziałać ma poduszka powietrzna.

Ogień nie niszczy wszystkich dowodów

A co z danymi ze spalonego auta? Wbrew temu, co sądzą niektórzy, nawet ze spalonych wraków udaje się często odzyskać moduły elektroniczne, z których w warunkach laboratoryjnych udaje się często odczytać dane dotyczące kolizji.

Zestawienie ze sobą zapisów z elektronicznych rejestratorów z obu aut może pomóc w absolutnie precyzyjnej rekonstrukcji przebiegu wypadku – o ile oczywiście dane nie zostaną celowo lub "niechcący" zniszczone. Stąd tak duże znaczenie miało zabezpieczenie obu wraków.

Oczywiście, poza śladami elektronicznymi, da się też zabezpieczyć ślady mechanoskopijne (uszkodzenia nadwozi, ślady lakieru, uszkodzenia barier energochłonnych), a także ślady biologiczne – również w pojeździe domniemanego sprawcy, który także odniósł podczas kolizji obrażenia.