• Polski czterokołowiec ma być rewolucją, jednak okazuje się, że spółka ma problemy, o których wcześniej nie mówiła. Nie ma pieniędzy i homologacji
  • Zarząd wystosował oświadczenie do akcjonariuszy, które odsłania kulisy całego projektu
  • Koncepcja samochodu pozostaje podobna, jednak firma musi teraz wprowadzić zmiany konstrukcyjne, aby móc w ogóle myśleć o podbijaniu świata swoim pojazdem
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Jeszcze niedawno byliśmy na prezentacji Triggo, mieliśmy okazję go dotknąć, przejechać się i posłuchać o świetlanej przyszłości projektu, który teoretycznie ma szansę na spory sukces. Niestety okazuje się, że rzeczywistość jest, delikatnie mówiąc, bardziej dołująca. Ostatnie oświadczenie zarządu pokazuje, na jakim etapie jest w rzeczywistości polskie remedium na zakorkowane miasta. Czy podzieli los innych krajowych projektów?

Zmiana koncepcji

Największym problemem Triggo jest problem z homologacją. Niestety w oświadczeniu do akcjonariuszy zarząd przyznał, że czterokołowy samochód nie może otrzymać homologacji w kategorii L7 (pojazd czterokołowy), ponieważ przekracza on limit wagi.

Z tego względu Triggo zmieni się z czterokołowca na trzykołowca. Twórcy planują zamienić tylne zawieszenie na takie z jednym kołem, wtedy pojazd będzie mógł dostać homologację L5 (pojazd trójkołowy). Projekt zawieszenia ma być już gotowy, dlatego koszty takiej zmiany są mniejsze niż odchudzanie całej maszyny. Nie wiadomo jednak, jak to wpłynie na właściwości jezdne i stabilność.

Prototypy polskiego mikropojazdu Triggo Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Prototypy polskiego mikropojazdu Triggo

Homologacja mało prawdopodobna w tym roku

Spółka spodziewa się, że uruchomienie przebudowanej wersji Triggo zajmie do dwóch miesięcy, a jeśli testy wypadną pomyślnie, będzie można przystąpić do procesu homologacji. Ma to potrwać od trzech do pięciu miesięcy, a okres ten powinien zostać wydłużony dodatkowo o jeden do dwóch miesięcy. Zarząd informuje więc, że uzyskanie homologacji w 2022 r. jest mało prawdopodobne, choć możliwe.

Pieniędzy brak

Czy nie lepiej jednak więc zmniejszyć masę pojazdu? To nie jest takie proste, bowiem spółka już w 2021 r. przystąpiła do odchudzania czterokołowca. Oczywiście jest to możliwe, jednak na drodze stoi brak pieniędzy. Zmniejszenie wagi wiąże się z zastosowaniem znacznie droższych technologii, co spowodowałoby ekonomiczną nieopłacalność projektu.

I tu się okazuje, że sytuacja finansowa całego projektu także nie jest kolorowa. Mówiąc krótko, pieniędzy nie ma, a spółka przystąpiła do ich poszukiwania. Wojciech Apel, czyli nowy prezes zarządu spółki deklaruje dołożenia wszelkich starań, by pozyskać inwestorów skłonnych zainwestować 3 mln 500 tys. zł na rozwój projektu.

Przy okazji nie wykluczono, że w przyszłości Triggo stanie się czterokołowcem, w oświadczeniu możemy przeczytać, że jest to wariant realny i biznesowo uzasadniony, ale wymaga zbudowania nowego prototypu, którego masa będzie zredukowana.

Triggo i nagle korki w mieście przestają być udręką! Foto: Krzysztof Grabek / Auto Świat
Triggo i nagle korki w mieście przestają być udręką!

Przyszłość nie jest jasna

Co więc będzie z Triggo? Tak naprawdę nie wiadomo, zarząd nie owija w bawełnę i pokazuje, że problem jest poważny, choć rozwiązywalny. Pozostaje tylko pytanie, jak pójdą testy zmodernizowanego pojazdu i czy uda się pozyskać inwestorów. Jeśli wszystko pójdzie w dobrym kierunku, to nie ma co jeszcze przekreślać Triggo.

Jest jeszcze kolejna opcja na pozyskanie pieniędzy, a mianowicie sprzedaż patentów, to jednak spowoduje, że naszemu polskiemu projektowi urośnie konkurencja. To zrodzi kolejne problemy.

Pozostaje więc czekać na rozwój wydarzeń, to naprawdę obiecujący projekt i cały czas możliwy, wiemy jednak, że rzeczywistość nie jest tak kolorowa, jak jeszcze niedawno myśleliśmy.