Stołeczni policjanci otrzymali w czwartkowe popołudnie informację, że w rejonie ul. Rzewińskiej doszło do kolizji dwóch samochodów osobowych. Kierujący Peugeotem najechał na Volkswagena, uderzając w jego lewe lusterko. Sprawca odjechał z miejsca zdarzenia.
"Zgłaszający zawrócił i ruszył za nim, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z Peugeotem. Sprawca kolizji jechał od lewej do prawej strony jezdni. Podejrzewając, że może być pijany, świadek zaalarmował policję" — relacjonują funkcjonariusze.
Czytaj: Najdziwniejsze samochody świata
Mężczyzna po kilkuset metrach porzucił pojazd i... zaczął uciekać wpław. Pokonując Kanał Bródnowski, dotarł do ul. Piecyka, gdzie zniknął z oczu podążającemu za nim kierowcy. W pościg ruszyli policjanci, ale nie trwał on długo. Funkcjonariusze odnaleźli uciekiniera leżącego w śniegu. Był cały mokry i czuć było od niego silny zapach alkoholu.
Ale historia: Sam zatrzymał się do kontroli. Stracił prawo jazdy i stanie przed sądem
Jak dodają policjanci, przebadano go alkomatem, który wykazał u niego prawie 1,7 promila alkoholu w organizmie. Jednocześnie okazało się, że 53-latek ma sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Za te przestępstwa grozi mu do 5 lat więzienia. Mężczyzna dodatkowo odpowie za spowodowanie kolizji drogowej.
Zerknij: Dlaczego prędkościomierz kłamie? W ten sposób sprawdzisz, o ile