Szybki spadek europejskiego rynku samochodów osobowych, drastyczne obniżenie sprzedaży w USA, zwolnienie wzrostu gospodarczego za oceanem wpływające również na gospodarkę Starego Kontynentu – recesja daje się we znaki prawie każdemu producentowi samochodów na całym świecie, wyjątkiem są rynki Europy Wschodniej i Rosji.

Zwłaszcza premiowe marki, do których Volvo bez wątpienia należy, z trudną sytuacją mają duże kłopoty, sprzedaż spada diametralnie.

Zakładana produkcja szwedzkiego Volvo zmniejszy się w tym roku o 20 tys. samochodów, czyli o ok. pięć procent. Już teraz wiadomo, że nie uda się osiągnąć zeszłorocznych 457 tys. wyprodukowanych samochodów, w tym roku powstanie zaledwie 400 tys. pojazdów. Opisywane problemy przyczyniły się do tego, że Volvo zdecydowało się zrezygnować od października bieżącego roku z trzeciej zmiany w swoim zakładzie w szwedzkim Torsland.

Wszyscy producenci samochodów śledzą oczywiście dalszy rozwój rynku. Jeśli sytuacja się nie poprawi, spółka Volvo Cars będzie zmuszona dalej dostosowywać swoje plany i zmniejszyć produkcję do tego stopnia, aby samochody niepotrzebnie nie gromadziły się w magazynach. Ograniczenie produkcji w Szwecji jest na razie pierwszym krokiem. Ze względu na nieoczekiwane problemy całego przemysłu samochodowego w Europie jesteśmy zmuszeni do działań, które początkowo w ogóle nie były planowane, powiedział rzecznik prasowy Volvo Cars Olle Axelson.

Zabrzmiały również głosy mówiące o zwolnieniach pracowników. Volvo już wcześniej zapowiedziało, że zrezygnuje z 2000 miejsc pracy, w przyszłym roku pracę straci 900 osób. Obecnie wszystkie fabryki Volvo zatrudniają ponad 25 tys. pracowników.

Zmiany szykują się na pozycji dyrektora generalnego. Szweda Frederika Arpa od 1 października zastąpi w tej funkcji Brytyjczyk Stephen Odell.

Źródło: Volvo