Poselski projekt Platformy Obywatelskiej tzw. ustawy fotoradarowej - oprócz tysiąca fotoradarów - przewiduje także usprawnienie systemu identyfikacji piratów drogowych. Wykonane przez fotoradary zdjęcia trafią do centralnego komputera, który zidentyfikuje samochody oraz ich kierowców i wymierzy odpowiednią karę.

Politycy robią jednak wszystko, by sami nie musieli płacić kar - wytyka "Fakt". W elektronicznym systemie identyfikującym pojazdy naruszające przepisy, politycy "zapomnieli" umieścić informacje o autach Biura Ochrony Rządu - tych, którymi sami często się poruszają.

- Samochody BOR, którymi jeżdżą m.in. marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, wicepremierzy i niektórzy ministrowie nie będą w tym systemie. Te zdjęcia będą lądowały do kosza - poinformował jeden z posłów sejmowej Komisji Infrastruktury.

Najważniejszą zmianą będzie możliwość skutecznego karania piratów drogowych na podstawie zdjęć, które prezentują tylną tablicę rejestracyjną pojazdu. To rozwiązanie stosowane w wielu krajach Europy. U nas podstawą do ukarania kierowcy jest zdjęcie z widocznym numerem rejestracyjnym pojazdu i twarzą kierowcy. Gdy na zdjęciu nie widać twarzy kierującego, albo została uwieczniona tylna tablica rejestracyjna, winni często zasłaniają się niepamięcią lub brakiem konieczności ewidencjonowania osób, którym pożyczają samochód. W efekcie sprawy często były umarzane lub kierowca był karany za niewskazanie sprawcy. Trzeba było wówczas zapłacić mandat, jednak na konto pirata nie trafiały punkty karne.

Według nowego projektu każdy kierujący, którego "wyczyn" zostanie uwieczniony przez fotoradar, będzie podlegał karze za przewinienie. Niezależnie od tego czy na zdjęciu będzie widać twarz kierowcy. A jeżeli pożyczyliśmy komuś pojazd i wykroczenie zostało popełnione przez tymczasowego użytkownika? Właściciel pojazdu nie poniesie konsekwencji za złamanie przepisów tylko w przypadku skutecznego wskazania domniemanego pirata.

Ustawienie przy drogach fotoradarów robiących także zdjęcia tylnych tablic rejestracyjnych oznacza, że skończy się bezkarność motocyklistów. Do tej pory mogli bez konsekwencji przekraczać prędkość w pobliżu fotoradarów, ponieważ jednoślady nie są wyposażone w przednią tablicę.

Nawet zmiany w przepisach nie pozwolą na identyfikację motocyklistów z premedytacją podginających rejestrację. Policja ostrzega, że popełniają w ten sposób wykroczenie, które zgodnie z artykułem 97 kodeksu drogowego będzie karane mandatami w wysokości od 20 do 500 złotych.

Nowością zakładaną przez projekt ustawy będzie połączenie sieci ponad 700 fotoradarów z systemem automatycznego nadzoru ruchu drogowego, który powstanie w 2009 roku. Dzięki systemowi zdjęcia trafią do centrali, z której szybciej i skuteczniej będzie można namierzyć pojazd i jego właściciela.