Na opublikowanym przez kanał "Stop Cham" nagraniu widać rząd trzech samochodów, które zjeżdżają z ronda nieopodal jednego z hipermarketów w Kielcach. Po zjeździe jezdnia rozszerza się do dwóch pasów do lewoskrętu. Kierowca białego Volkswagena, widząc w oddali czerwone światło, spokojnie dojechał do końca swego pasa, gdy nagle kierujący białą Fabią zajechał mu drogę.

Kierowca Volkswagena nie odpuścił konfrontacji, zatamował ruch i wysiadł z samochodu. Podszedł do Skody i otworzył drzwi. Na nagraniu nie słychać treści rozmowy, ale z mowy ciała wynika, że nie należała ona do najprzyjemniejszych. Krewki kierowca po chwili wrócił do Volkswagena.

"Pierwszy raz się zgadzam z gościem, co wyskoczył z auta"

Nagranie spotkało się z dużym zainteresowaniem internautów, którzy bardzo różnorodnie komentują całe zdarzenie. "Dziwię się, że są jeszcze ludzie, którzy jeżdżą z odblokowanymi drzwiami. Teraz już każde auto ma automatyczne blokowanie zamka", "Zważywszy na to, że z prawego pasa też można było skręcić w lewo, gratulacje dla kierowcy skody" czy też "Pierwszy raz się zgadzam z gościem, co wyskoczył z auta" to tylko kilka z prawie 400 komentarzy pod nagraniem.

"Wolna amerykanka to wątpliwy sposób na sławę"

O to, czy faktycznie na polskich drogach wzrasta liczba przypadków agresji, zapytaliśmy eksperta ruchu drogowego. Zdecydowana większość polskich kierowców to osoby kulturalne, empatyczne i rezolutne. To, co obserwujemy na tego typu nagraniach, to margines wszystkich zachowań kierowców. Jest o nich głośno, ponieważ wzrasta liczba wideorejestratorów i możliwości publikacji nagrań. Jak wynika z tego nagrania osoby, które uprawiają na drogach "wolną amerykankę", zdobywają raczej wątpliwą sławę ocenia w rozmowie z "Auto Światem" emerytowany policjant Marek Konkolewski.