• Czytelnik "Auto Świata" wracał do Warszawy w Poniedziałek Wielkanocny i został zatrzymany przez policję na wyrywkową kontrolę trzeźwości
  • Wypił tylko jedno małe piwo dwa dni wcześniej. Jednak to nie to spowodowało, że "wydmuchał" prawie 0,2 promila
  • Policja zatrzymała 860 pijanych kierowców od piątku do poniedziałku

Do zatrzymania doszło w Radwankowie Szlacheckim (woj. mazowieckie), na DK801, w poniedziałek ok. godz. 17. Nasz czytelnik, pan Jakub, podzielił się nami swoją historią.

Alkohol piję od święta, kilka razy w roku. Dosłownie od święta. W Wielkanoc wypiłem małe piwo z rodziną na Słowacji. Jedno. Sam nie piję nigdy. Za jazdę po alkoholu zabierałbym prawo jazdy do końca życia i konfiskował samochody.

Egzamin na prawo jazdy zdałem w 1999 r. Na zakrętach życiowych potrafiłem je nawet stracić, ale od wielu lat mam zero punktów na koncie. Szybką jazdę lubię, ale mój samochód (7-letnia Kia Rio) nie sprzyja komfortowej jeździe powyżej przepisowych 120 km na godz. na ekspresówce z Lublina do Warszawy. I gdybym na niej został, ten tekst w ogóle by nie powstał.

Czytaj: Wirtualny alkomat. Czy jest wiarygodny?

Świąteczne powroty i korki spowodowały, że w Poniedziałek Wielkanocny, ok. godz. 17, zmieniłem trasę przed Garwolinem. Nawigacja "wyprowadziła" mnie w okolice słynnego bagna Całowanie i drogi nr 801.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

"Proszę zjechać. Robert, zajmij się panem, 0,09"

Radiowóz widziałem z daleka, akurat droga wyłoniła się z lasu. Stał zaparkowany po mojej przeciwległej stronie. Dostrzegłem, że zatrzymują się tam kolejne samochody i już wiedziałem, że to wyrywkowa kontrola trzeźwości. Poprawiłem tylko fryzurę, zaraz moja kolej.

Polecamy: Jak długo trzeba odczekać po wypiciu alkoholu, żeby móc prowadzić samochód?

Policjant powiedział "dzień dobry" i potwierdził cel zatrzymania na środku drogi, bez zjeżdżania na pobocze. Uśmiechnięty dmuchnąłem ok. 5 sekund, jakbym gasił świeczkę. Robiłem to kilka razy w życiu. Już wrzucałem odruchowo pierwszy bieg, gdy usłyszałem kilka piknięć alkomatu. "Proszę zjechać. Robert, zajmij się panem, 0,09" — usłyszałem.

Milion myśli, mętlik w głowie. Nogi jak z waty. O co chodzi? Mój organizm produkuje alkohol? Przecież to się zdarza, np. przy cukrzycy. Coś zjadłem z alkoholem?

Na dużej adrenalinie i paradoksalnie uśmiechu powiedziałem do policjanta: "Naprawdę nic nie piłem, przysięgam". Po chwili myśl: "Przecież każdy tak się tłumaczy, a najczęściej winny". I powracające: "Co się dzieje?".

Zobacz także: Policja podsumowała okres konfiskaty samochodów. Podano liczbę

"Pryskał pan niedawno?"

Z tego amoku wyrwał mnie pewny głos policjanta. Był spokojny, też lekko się uśmiechnął. "Spokojnie, niech pan wyjdzie na chwilę się przewietrzyć". Myślałem, że chodzi mu o moje zdenerwowanie. Nagle policjant podszedł do przedniej szyby i dotknął jej. Zdenerwowanie nie minęło, zdziwienie rosło. "Pryskał pan niedawno?".

I tu historia się kończy, choć nigdy tego dnia nie zapomnę. Kilometr wcześniej, raz na trasie, użyłem spryskiwaczy przedniej szyby. W zbiorniku miałem jeszcze mocno pachnący alkoholem płyn zimowy. Po ok. 15 sekundach wydmuchałem już 0,0.

Wynik 0,09 mg/l to ok. 0,2 promila we krwi, a więc już mógłbym być za to ukarany.

"Jedna pani pięć minut musiała się wietrzyć, ale była trzeźwa"

Policjant błyskawicznie sprawdził moje dokumenty i z uśmiechem życzył bezpiecznej podróży. Okazało się, że już czwartą osobę tego dnia tak zatrzymali. "Jedna pani pięć minut musiała się wietrzyć, ale była trzeźwa" — powiedział.

Emocje opadły po ok. dwóch godzinach. Obdzwoniłem bliskich, by opowiedzieć, jak to "pijanego" zatrzymała mnie policja. I bardzo dobrze. Do 0,5 promila alkoholu we krwi to w Polsce nie przestępstwo, tylko wykroczenie. Poniżej 0,2 można "normalnie" poruszać się po publicznych drogach. Ale już taka dawka może zmienić percepcję kierowcy. Ja byłem trzeźwy, zimowy płyn jej nie zmienił.

Dodajmy, że tylko od piątku do poniedziałku policja zatrzymała w Polsce 860 naprawdę pijanych kierowców.

Przepisy obowiązujące od 14 marca 2024: