W wakacje ubiegłego roku na podwrocławskim odcinku autostrady A4 (Kostomłoty – Kąty Wrocławskie) urządzenia GITD przeszły w tryb rejestracji wykroczeń. Do tego czasu odcinkowy pomiar prędkości rzadko można było spotkać na polskiej autostradzie, ale to się zmienia – to kolejna po "krajówkach" i "eskach" kategoria dróg obejmowana takim nadzorem. Na efekty długo nie trzeba było czekać – już w pierwszym miesiącu "wpadło" 72 tys. kierowców.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoOdcinkowy pomiar prędkości na A4 jest skuteczny. Dlaczego?
Od lipca do grudnia 2023 r. kamery GITD na A4 wykryły łącznie 152 tys. 475 wykroczeń polegających na przekroczeniu prędkości. Wynika z tego, że średnio w każdym miesiącu w systemie CANARD wystawiano ponad 25 tys. mandatów z tego odcinka. Liczba wykroczeń z każdym miesiącem jednak spadała, a to oznacza, że system działa – ruch się uspokaja.
Najwięcej wykroczeń odnotowano w pierwszym miesiącu – wówczas w "pułapkę" GITD złapała się niemal połowa wszystkich kierowców ukaranych w 2023 r. To efekt świeżości, ale wieść o OPP na A4 szybko się rozniosła i w następnym miesiącu mandatów wystawiono już tylko 14 tys., a w kolejnych odpowiednio: 12 tys., 10 tys. i 8 tys. "Oznacza to, że doszło do uspokojenia ruchu i wyhamowania prędkości pojazdów przemieszczających się tym odcinkiem drogi" – wyjaśnia Monika Niżniak, rzeczniczka GITD.
Odcinkowy pomiar prędkości na A4 działa. Jest bezpieczniej
Nikt nie lubi jeździć "pod presją kamer", ale to właściwie jedyny skuteczny w Polsce sposób dyscyplinowania kierowców. Fotoradary? Doprowadzają do "efektu kangura" – ostrego hamowania przed urządzeniem i nagłego przyspieszania tuż za nim. Odcinkowy pomiar prędkości przygląda się nam przez pięć, 12 lub nawet 37 kilometrów.
Podobne efekty zaobserwowano na innych trasach z OPP. Nieuchronność kary zmusza do jechania zgodnie z ograniczeniem prędkości, a taka zmiana zachowania kierowców przekłada się na zmniejszenie ryzyka kolizji lub wypadku.