• Tajemnicza kolizja supersamochodu na prostej drodze w strefie ograniczenia prędkości
  • Kierowca ani jego pasażerka nie odnieśli obrażeń, a według ustaleń policji przepisy nie zostały złamane
  • Tweet, odebrany przez część internautów jako szyderstwo, wywołał ożywioną dyskusję, co w takiej sytuacji wolno policji

To już kolejny spektakularna kolizja z udziałem McLarena 650S. Niedawno pisaliśmy o tym, jak to sportowe auto wbiło się w stodołę. A teraz to: „Kierowca jakoś nie potrafił utrzymać samochodu na prostym odcinku drogi w strefie limitu prędkości 40 mil/h”. Tym złośliwym wpisem na Twitterze brytyjska drogówka z Surrey i Sussex wywołała gorącą dyskusję. Chodzi o kierowcę McLarena 650S, który w nocy 1 czerwca niedaleko Staines (w aglomeracji londyńskiej) stracił panowanie nad sportowym samochodem i na niezbyt ruchliwej drodze wjechał w mur. Na dołączonym zdjęciu widać auto z rozbitym przodem, w tle kierowcę i pasażerkę, którzy, co zrozumiałe, wyglądają dość ponuro. Żadne z nich na szczęście nie odniosło obrażeń.

Dotychczas nie wiadomo, dlaczego 650-konny sportowy McLaren zjechał z prostego odcinka ulicy. Policja oświadczyła, że nic nie wskazuje na przekroczenie dozwolonej prędkości ani inne złamanie przepisów. W internecie krążą spekulacje, czy czasem pasażerka nie doprowadziła do dekoncentracji kierowcy. Poza tym – jak to często bywa, gdy rozbite zostaje takie superauto – internauci bezlitośnie kpią na temat umiejętności kierowcy, który przy prędkości 40 mil/h (65 km/h) nie potrafił utrzymać samochodu na prostej drodze.

Policja chciała zakpić z ofiar wypadku?

Przy okazji oberwało się też policji. Zarzuca się jej, że robi sobie żarty z wypadku, mimo że przyczyny są dotychczas nieznane. Pewien internauta komentuje: „Dlaczego wasze tweety są zawsze takie sarkastyczne?” Po tej fali krytyki, policja przyznała, że wpis był niefortunnie sformułowany i mógł być odebrany jako drwina, co w sytuacji prowadzonego dochodzenia wydaje się nie fair wobec ofiar wypadku. Dla „Daily Mail” inspektor Michael Hooder z policji Surrey oświadczył, że „nie chcieliśmy sprowadzać zdarzenia do ośmieszania ani umniejszać powagi wypadku”. Wpis na Tweeterze służył tylko jako próba skierowania uwagi na zagrożenia w ruchu drogowym, pokazując przy tym aktywność policji w nowoczesnych środkach przekazu, jakimi są media społecznościowe. Dochodzenie w sprawie tego tajemniczego zdarzenia trwa.