- Bollinger szykuje dwa modele: B1 i B2, co oznacza odpowiednio klasyczną terenówkę lub mocno spokrewnionego pickupa
- Sprint niemal do setki (60 mph) w 4,5 sekundy. Prędkość maksymalna to 100 mph czyli 160 km/h.
- Producent twierdzi, że do spełnienia norm bezpieczeństwa wystarczą pasy. Nie przewidziano poduszek powietrznych!
Ekipa Bollinger Motors jest pewna swego. Swoje nowe elektryczne modele reklamują dość wymownie: „w swoje klasie może być ostatnią ciężarówką, jaką kiedykolwiek musisz kupić”. O ile rzeczywiście musimy kupić.
Wybór skromny (zasadniczo i tak więcej nie trzeba). Dwa modele 4x4, czyli B1 i B2, co oznacza odpowiednio klasyczną terenówkę lub mocno spokrewnionego pickupa. Oba kryją ten sam napęd elektryczny, czyli dwa silniki o łącznej mocy aż 614 KM (i dwie przekładnie) i bardzo duży akumulator o pojemności 120 kWh (ładowanie także z systemem odzysku energii). Tyle wystarczy, by rozpędzić auto niemal do 100 km/h (60 mph) w 4,5 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi 100 mph, czyli 160 km/h.
Ładowanie? Nawet w ciągu 75 minut, jeśli skorzystamy z szybkiej stacji (prąd stały i złącze CCS do 100 kW). Z przydomowej stacji typu wallbox (220V) potrzebny czas wydłuży się do 10 godzin. O zasilaniu ze zwykłego gniazdka producent zaś nie wspomina. W planach ładowanie do 150 kW.
Bollinger - poduszki powietrzne? Nie ma!
B1 i B2 stworzono do ciężkiej pracy (uwaga: brak poduszek powietrznych!). Stąd zastosowano demontowane szyby, drzwi czy panele dachowe. Jest nawet wyjątkowe rozwiązanie do przewozu bardzo długich przedmiotów. By je przewozić na przestrzał, dodano małe otwierane drzwi z przodu. W sumie całość bardzo przypomina klasycznego Defendera, co jest komplementem, a nie przytykiem.
Kilka słów o właściwościach terenowych. Auto standardowo oferowane jest z ogumieniem LT (Light Truck) w rozmiarze 285/70 R17. Prześwit jest regulowany (domyślnie 15”) w zakresie od 10 (ok 25 cm) aż do 20 cali (ok 50 cm). Kąty natarcia i zejścia znakomite – odpowiednio 52 i 43 stopnie (B1) i 52 oraz 28 stopni w pickupie. Masa wynosi ponad 2,2 tony.
Amerykańscy klienci będą musieli trochę poczekać na ten samochód. Rozpoczęcie produkcji zaplanowano na drugą połowę 2020 roku, a pierwsze dostawy w 2021 roku. Już teraz można jednak składać wstępne zamówienia i wpłacić depozyt w wysokości 1000 dolarów. Sugerowana cena to 125 tys. dolarów (w przeliczeniu ponad 480 tys. zł). Tyle za auto w czteroosobowej wersji (pięciomiejscowej nie przewidziano).