- Porsche Taycan poznaliśmy z bliska i zgodnie z podpisanymi deklaracjami możemy powoli, ale systematycznie dzielić się informacjami o nowym elektryku tej niemieckiej marki
- Jedno szczególnie przykuwa wzrok – wydzielony ekran przed pasażerem. Ekran dotykowy rzecz jasna
- W dobie ekologii Porsche chwali się wnętrzem, w którym nie ma skóry. Jej miejsce zajmuje tkanina znana miłośnikom górskiej turystyki
Jak zwykle wszystko ściśle tajne. Wszystkie obiektywy w telefonach zaklejone. Można zapomnieć także o korzystaniu z aparatu fotograficznego. Ale coś za coś. Porsche Taycan poznaliśmy z bliska i teraz możemy powoli, ale systematycznie, dzielić się informacjami o nowym samochodzie na prąd. Cóż, tak obecnie dozuje się emocje przed premierą wielu nowych modeli.
Porsche Taycan – podziwianie wnętrza
Na pierwszy ogień wnętrze. Choć w ośrodku testowym ADAC Porsche pochwaliło się już samochodem bez jakiegokolwiek kamuflażu, to jednak musimy uzbroić się w cierpliwość. Jeszcze nie pora na ujawnienie wszystkich danych technicznych, czyli przede wszystkim tak oczekiwanego zasięgu, mocy czy pojemności baterii. Znamienne, że nawet wiele szczegółów dotyczących tego co pojawiło się w kabinie, wciąż pozostaje tajemnicą dla publiczności - aż do premiery samochodu. Na szczęście nie zostało już wiele czasu. Porsche Taycan w pełnej krasie pojawi się we wrześniu.
Wnętrze to w dużej mierze emocje. Kabina może się podobać lub nie. Trzeba jednak przyznać, że na zdjęciach prezentuje się wyśmienicie. Na żywo również, choć nie wzbudza u mnie aż tak dużego entuzjazmu, gdy spojrzę na przejście pomiędzy ekranami a kratkami wentylacyjnymi. Niemniej jedno szczególnie przykuwa wzrok – wydzielony ekran przed pasażerem. Ekran dotykowy rzecz jasna. Jak na Porsche to prawdziwa rewolucja, zważywszy na to, gdzie była firma z pokładowymi multimediami jeszcze kilka lat temu. Podpowiadamy – w średniowieczu.
Porsche Taycan – elektryk, czyli inne podejście do klimatyzacji
Zanim jednak skupimy się na zestawie multimedialnym, któremu Porsche poświęca sporo miejsca, warto przyjrzeć się szczególnie jednemu rozwiązaniu – systemowi wentylacyjnemu. Przedstawiciele Porsche na każdym kroku podkreślali, że ich pierwszy elektryk to nie jest kolejny pojazd na rynku. Taycan to elektryk według recepty Porsche. A to oznacza myślenie inne niż u rywali. Czyli?
By podkreślić indywidualność i jazdę na prądzie, w Porsche opracowano elektrycznie sterowane kratki wentylacyjne. Nie trzeba ich ręcznie ustawiać jak w zwykłym aucie. Trzeba sięgnąć do ekranu dotykowego i rozpocząć zabawę jak w smartfonie. Możemy ustawić nie tylko kierunek strumienia powietrza, ale także jego wielkość. Znaleziono nawet odpowiednią nazwę – Vrtual Airflow Control. Oczywiście, w prostszej wersji, to rozwiązanie sprawdzone już w Panamerze.
Porsche Taycan otrzymał klimatyzację nie tylko z gadżetami. Nie zabrakło takich funkcji, jak wentylacja bez przeciągów, szybkiego kierunkowego chłodzenia i czterech osobno kontrolowanych stref. Pasażerom z tyłu zapewniono nawet niewielki 5,9-calowy wyświetlacz z funkcją haptyki. Innymi słowy, pod palcem poczujemy delikatne wibracje, gdy skorzystamy ze sterowania.
Porsche Taycan – ekran ekranem pogania…
Prawie każdy ma swój ekran w Taycanie. Kierowca, pasażer z przodu (ekran w opcji) i podróżujący z tyłu. Oczywiście najwięcej ma do powiedzenia człowiek za kierownicą. Niemniej pasażer z przodu może podglądać sklonowane zegary czy mapę nawigacji. W razie potrzeby zmieni także ustawienia klimatyzacji. Oczywiście na ekranie. O tradycyjnych przyciskach można zapomnieć. Da się jednak zmienić temperaturę także przy użyciu komend głosowych. Nietrudno nawet odgadnąć hasło: "Hej Porsche!" – cóż za niespodzianka, nieprawdaż?
Komendy głosowe oznaczają jedno – asystenta głosowego. Na tym nie koniec. Porsche chwali się, że to, co zobaczymy na ekranie głównym w konsoli, można swobodnie konfigurować, by całość była jak najprostsza w obsłudze (często podkreślano znaczne uproszczenie menu w porównaniu z tym, co znamy z innych aut Porsche). Skojarzenia z Mercedesem MBUX są jak najbardziej na miejscu. W końcu w zespole nie zabrakło specjalisty, który u poprzedniego pracodawcy pracował właśnie nad MBUX. I nie zabrakło fascynacji Apple. Amerykanie nawet zintegrowali swoją usługę muzyczną Apple Music z radiem w Porsche.
Porsche Taycan – wzorzec 911
A co przed kierowcą? Też wyświetlacz. A ściślej wyświetlacz z kilkoma różnymi trybami: niewielkiej mapy, bardzo dużej mapy lub Pure czyli tylko najbardziej niezbędnych informacji dla kierowcy. Jest jeszcze tryb standardowy z miernikiem mocy zamiast zwyczajnego obrotomierza, jak w spalinowym aucie. Całość wzorowana na jednym i tym samym: modelu 911, co słyszymy wielokrotnie.
W konsoli na górze ekran 10,9”, poniżej – 8,4” z funkcją rozpoznawania pisma ręcznego. Z tyłu – 5,9”. Przekątne za kierownicą i na wprost pasażera to wciąż tajemnica. Dookoła nich wnętrze w różnych konfiguracjach. Porsche chwali się bogactwem opcji, by cała kabina była stworzona na miarę. Nie tylko kolorystycznie, ale i materiałowo. W dobie ekologii Porsche chwali się zatem wnętrzem, w którym nie ma skóry. Jej miejsce zajmuje tkanina znana miłośnikom górskiej turystyki. Nawet nazwa materiału jest stosowna – Race-Tex. Z polskiego na nasze – mikrofibra, czyli genialny materiał w kuchni czy myjni samochodowej. Co więcej – materiał pochodzący częściowo z recyklingu. Podobnie jest z wykładziną podłogową. Zastosowano w niej włókna z przetworzonych zużytych sieci rybackich. Sprawdziliśmy – o zapachu starej ryby nie ma mowy.
Oczywiście innych materiałów niż z recyklingu nie zabraknie. Zależnie od opcji do zagospodarowania są drewno, aluminium, ekologicznie garbowana skóra czy matowy karbon. Każdemu wedle potrzeb. A jak to będzie zrealizowane? Cóż, pozostaje czekać aż minie kolejne embargo, by opowieść o europejskiej Tesli czyli Porsche Taycan zilustrować cytatem z filmu szpiegowskiego z Robertem Redfordem w roli głównej - "No more secrets".