Gotowy? To 3, 2, 1, start – prosta 120, lewy 3 ciąć, prawy 4 hopa… Ocknij się już, nie jesteś przecież Hannu Mikkolą i nie jedziesz w rajdzie modelem Audi Quattro. Przyznajemy jednak, że możesz się tak poczuć, gdy przed oczami masz Audi A1, które kolorystyką nawiązuje do rajdowych aut spod znaku czterech pierścieni z początku lat 80. XX wieku.
Dzisiaj każdy kierowca, który zdecyduje się na Audi A1, może mieć pojazd w takich bojowych barwach. Wystarczy w salonie zamówić jedną z opcji stylistycznych. Za 2270 zł dostępny jest pakiet Competition Kit Legends Exterior, obejmujący okleiny na linii barkowej pojazdu (z logo Audi Sport), łukach dachu i górnej części klapy bagażnika. Jeśli dopłaci się 510 zł, to można mieć taki sam dodatek, ale powiększony o okleiny tylnego spoilera oraz numer „1” na masce i drzwiach.
Oba komplety dostępne są wyłącznie z pakietem aerodynamicznym, kosztującym 7400 zł. To nie koniec możliwości wyróżnienia Audi A1. Także w przypadku wnętrza pojazdu dostępne są dwa warianty stylistyczne. Uboższy, kosztujący 2660 zł, zawiera: elementy dekoracyjne na konsoli środkowej, lusterku wstecznym, dyszach nawiewu i uchwytach drzwi oraz dywaniki welurowe z nadrukiem dekoracyjnym.
Oprócz tego za 5670 zł można mieć zestaw, który oprócz wymienionych elementów obejmuje również: dźwignie zmiany biegów i hamulca ręcznego obszyte skórą w kolorze czerwonym (begonia) oraz kierownicę wykończoną dwukolorową skórą. Kierowcy, jeśli nie chcą mieć wszystkich tych ozdobników, mogą się zdecydować na pojedyncze elementy.
Życzysz sobie tylko czerwone obszycie dźwigni skrzyni biegów? Proszę bardzo – 500 zł. A może interesują cię jedynie dekoracje konsoli środkowej? Nie ma sprawy, płacisz wówczas 1000 zł. Z kolei ozdobioną kierownicę można mieć za 1900 zł.
Kiedy wreszcie wyruszysz w podróż ozdobionym Audi A1, od razu zauważysz, że fotele są bardzo wygodne, a przestronność wnętrza zachęca przede wszystkim do jazdy w dwie osoby. Wsiadanie do tyłu nie jest wygodne, a przestrzeni wygospodarowano tu niewiele. Prowadzący może się za to cieszyć dobrą widocznością oraz łatwością manewrowania – średnica zawracania to zaledwie 10,6 m.
A jak do sportowej charakterystyki pasuje turbodiesel o mocy 105 KM? Czy nie jest to przypadkiem owieczka w wilczej skórze? Nie całkiem. Wprawdzie zastosowany napęd nie czyni auta supersportowcem, ale trzeba przyznać, że przyspieszenie do „setki” w 10,4 s nie przynosi małemu Audi wstydu. Także elastyczność okazuje się dobra – pod warunkiem jednak, że nie próbujemy przyspieszać na ostatnim biegu. Wówczas rozpędzanie pojazdu trwa zbyt długo. Naszych zastrzeżeń podczas testu nie budziła także charakterystyka pracy silnika.
Przyspieszanie odbywa się płynnie, a dzięki maksymalnej wartości momentu obrotowego dostępnej już przy 1500 obr./min udało się uniknąć turbodziury. Przyjemność z jazdy podwyższa dodatkowo to, że uszy pasażerów nie są atakowane nadmiernym hałasem. Jednostka napędowa zachwyca również pod względem ekonomiczności. Pomimo niezłych osiągów udało się uzyskać średnie spalanie na poziomie 5 l/100 km. Po części to zasługa instalowanego seryjnie systemu start-stop.
Audi A1 z silnikiem 1.6 TDI jest oferowane w wersji Attraction za 80 560 zł lub Ambition (taka jak testowany model) za 86 830 zł. W przypadku bogatszego wyposażenia w standardzie otrzymuje się m.in. sportowe zawieszenie. Dzięki niemu prowadzenie samochodu okazuje się perfekcyjne. Audi idealnie wpisuje się nawet w ciasne zakręty i nie straszy kierowcy nieprzewidywalnym zachowaniem podczas gwałtownej zmiany kierunku jazdy. Jak łatwo się domyślić, sztywne zestrojenie układu jezdnego sprawia, że nie można liczyć na wystarczający komfort resorowania.
Podsumowanie - W 1983 r. Hannu Mikkola, startując Audi Quattro, zdobył rajdowe mistrzostwo świata. Za kierownicą Audi A1, z wygądem nawiązującym do tamtego auta i ze 105-konnym dieslem, na pewno nie uzyska się takiego tytułu, ale powiedzmy szczerze – taka stylistyka będzie kręcić fana rajdów.