Przez dziesięciolecia przywykliśmy do narzekania na polskie drogi. Z zazdrością patrzyliśmy na Zachód: na autostrady, drogi szybkiego ruchu i towarzyszącą im infrastrukturę, bo u nas jeździło się marnie. Dziś coraz częściej bywa inaczej, teraz to przyjeżdżającym do nas z Zachodu zdarza się zazdrościć nam dróg i tego, jak się po nich jeździ. Co się poprawiło w Polsce, a co się zmieniło za granicą?
Shutterstock / monticelllo
Mamy coraz więcej dobrych dróg. Nie wszyscy polscy kierowcy to doceniają.
Przez lata Polska była liderem w kwestii tempa rozwoju infrastruktury drogowej
Mieliśmy co nadrabiać, bo do Unii Europejskiej wstępowaliśmy z drogami w fatalnym stanie
Sieć dróg szybkiego ruchu w Polsce urosła siedmiokrotnie od wejścia do UE
Polskie autostrady są stosunkowo młode i zbudowane według wyższych standardów niż wiele dróg zachodniej Unii Europejskiej
Narzekanie na polskie drogi weszło nam w krew, do wielu kierowców, szczególnie tych starszej daty, wciąż nie dotarło, jak wiele się zmieniło, szczególnie w ciągu ostatnich 20 lat. To głęboko zakorzenione przekonanie o tym, że drogi wciąż mamy marne, ujawnia się przy różnych okazjach. "Auto świeżo sprowadzone z Niemiec, zawieszenie sprawne, niewybite na polskich drogach" – takie opisy wciąż można znaleźć w ogłoszeniach o sprzedaży używanych aut. "Na polskie drogi się nie nadaje" – tak niektórzy nadal komentują np. auta o sportowym, niskim zawieszeniu. Tymczasem wystarczy trochę po Polsce pojeździć, a później wyjechać, choćby za naszą zachodnią granicę, żeby się przekonać, że najwyższy czas pozbyć się uprzedzeń. Niekiedy jest to trudne, bo z docenianiem tego, co mamy, idzie nam stanowczo gorzej niż z przyzwyczajaniem się do dobrego.
To, że przekonanie o fatalnej jakości polskich dróg weszło nam w krew, nie powinno dziwić, bo jeszcze 20 lat temu były one rzeczywiście jednymi z najgorszych w Europie. Od krajów Zachodu dzieliła nas cywilizacyjna przepaść. Przejechanie takiego samego dystansu zajmowało w Polsce zwykle dwa razy więcej czasu niż w np. Niemczech. Kierowcy marzyli, żeby tylko bezpiecznie dojechać do Świecka czy Zgorzelca, a później było już "z górki"... Za to tym, co podróżujący doceniali niegdyś po polskiej stronie, były ceny paliw, sprzedawanych wprawdzie na obskurnych stacjach i często fałszowanych, ale za to wyraźnie tańszych niż na Zachodzie. Teraz większość stacji jest już na europejskim poziomie, można wręcz zaryzykować twierdzenie, że powyżej europejskiej średniej, ale niestety ceny paliw również mamy europejskie.
Tylu nowych, dobrych dróg nigdy wcześniej w Polsce nie było
Jak zmieniły się same drogi? Za czasów PRL-u, mimo propagandy sukcesu, z drogami było fatalnie. W 1989 r. mieliśmy zaledwie ok. 240 km autostrad (choć dziś dróg o takich parametrach nikt by tak już nie nazwał), z czego znaczną część stanowiły odcinki zbudowane w czasach hitlerowskich Niemiec, a stan starej nawierzchni na niektórych z ich był tak zły, że np. wykonaną z betonowych płyt trasę A18 (część zaplanowanej przez Hitlera autostrady Berlin-Wrocław) nazywano "najdłuższymi schodami Europy". Ekspresówek też było jak na lekarstwo – zaledwie ok. 130 km. Do momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. liczba dróg szybkiego ruchu zwiększyła się ok. dwukrotnie, ale wciąż był to wynik poniżej europejskich standardów.
Po wejściu Polski do UE tempo budowy autostrad gwałtownie przyspieszyło. Na zdjęciu budowa autostrady A2 na odcinku Siedlce Zachód-MalinowiecMariusz Kamiński / Auto Świat
Za to po wejściu do UE tempo budowy dróg wzrosło do niespotykanego wcześniej poziomu – od czasu akcesji do Wspólnoty do dziś sieć dróg szybkiego ruchu zwiększyła się ok. siedmiokrotnie. Dziś mamy do dyspozycji ponad 5110 km takich dróg, spośród których ok. 1850 km to autostrady (ok. 465 km to odcinki koncesyjne), a niemal 3300 km to drogi ekspresowe. Czy to dużo? Przez wiele lat Polska była liderem w tempie rozwoju sieci drogowej – dróg ekspresowych i autostrad przybyło u nas tyle, co na Węgrzech, w Rumunii, Czechach i Chorwacji razem wziętych! Z drugiej jednak strony, według unijnych statystyk wciąż nawet nie zbliżyliśmy się do europejskiej czołówki – naszych 1850 km autostrad wypada skromnie na tle ponad 13 tys. km autostrad w Niemczech, niespełna 12 tys. km we Francji czy ok. 7,5 tys. km we Włoszech. Tyle tylko, że nasze autostrady są stosunkowo nowe i zbudowane według wyższych standardów niż wiele starszych dróg tej kategorii w krajach starej Unii. Wiele polskich dróg ekspresowych prezentuje się znacznie lepiej od autostrad na zachodzie, które budowano kilkadziesiąt lat temu. Przyjeżdżający do Polski często dziwią się, jak dużo wzdłuż polskich dróg jest np. ekranów dźwiękochłonnych – w innych krajach o komfort mieszkających wzdłuż tras zwykle aż tak się nie dba.
Nie chodzi tu zresztą o same drogi, ale o towarzyszącą im infrastrukturę – MOP-y (miejsca obsługi podróżnych), parkingi, toalety, stacje paliw. Jest z reguły bezpiecznie, bez problemu można zatankować, zaparkować, odpocząć, dobrze zjeść.
Infrastruktura przy polskich autostradach jest bardzo młoda, a to przekłada się na jej wysoki standard.Żródło: Auto Świat
Turyści z Polski, przyzwyczajeni do panujących u nas standardów, często padają ofiarą przestępców podczas wyjazdów np. na południe Europy. Nie wszędzie da się zostawić na parkingu samochód i np. pójść coś zjeść, bez obaw, że po powrocie okaże się, że szyby są wybite, a w aucie nie ma bagaży.
Siłownie i place zabaw na MOP-ach. Tak dziś wyglądają polskie autostrady i drogi ekspresoweŻródło: Auto Świat
Niemcy mają tyle "autobahnów" w remoncie, ile my mamy wszystkich autostrad
Nawet w Niemczech, które przecież słyną na całym świecie z autostrad – w tym z takich, na których nie ma ograniczeń prędkości – można się niemile zdziwić. Od lat niemieccy politycy ostrzegają, że tamtejsza sieć autostrad dochodzi do granic swoich możliwości. Problemem jest nie tylko coraz większe natężenie ruchu, ale też stan wielu odcinków, które po kilkudziesięciu latach od wybudowania wymagają często gruntownych remontów. Pod koniec października na niemieckich autostradach prowadzono ok. 1150 remontów i przebudów, a łączna długość odcinków, na których występowały z tego powodu utrudnienia, była zbliżona do długości wszystkich autostrad w Polsce.
Niemiecka sieć autostrad jest niezwykle rozbudowane, ale i tak zbliża się do granic swojej przepustowości. Wiele odcinków jest remontowanych.StephanBecker.photography / Shutterstock
Jeśli ktoś liczy na to, że w błyskawicznym tempie przemknie autem przez Niemcy, to może się zdziwić – u nas korki na autostradach wciąż zdarzają się rzadko, w Niemczech stały się niemal normą. No i od dawna nie jest już tak, że na wszystkich autostradach nie ma ograniczeń prędkości – limity, przynajmniej okresowe, obowiązują na kilkudziesięciu procentach niemieckich autostrad, coraz głośniejsze są też dyskusje o wprowadzeniu generalnego ograniczenia prędkości i — co najciekawsze — z sondaży wynika, że większość niemieckich kierowców opowiada się za takim rozwiązaniem.
Częste korki to coraz większy problem na niemieckich autostradach.Żródło: Auto Świat
W praktyce często się okazuje, że to na polskich autostradach, na których obowiązuje jeden z wyższych limitów prędkości w Europie (140 km/h, podczas gdy w większości krajów UE jest to 120-130 km/h), da się legalnie uzyskać wyższe średnie prędkości niż w "kraju autostrad", za jaki uchodzą od lat Niemcy.
Płatne toalety przy drogach: za granicą to już norma
Obok częstych korków i rozgrzebanych, trwających miesiącami remontów, tym co, w Niemczech dziwi podróżujących z Polski najczęściej, jest funkcjonowanie toalet na autostradach. Jeżdżąc po Polsce, przywykliśmy do tego, że autostradowe toalety są darmowe, tymczasem w Niemczech, na większości dużych stacji, idąc "za potrzebą", trzeba mieć ze sobą drobne. Wejście do toalety zagradzają bramki, które otwierają się po wrzuceniu 1 euro. Na pocieszenie: paragon z toalety jest jednocześnie voucherem wartym 1 euro, za który można coś kupić w sklepie na stacji. Ale zapłacić trzeba. W innych krajach Europy Zachodniej płatne toalety na autostradowych parkingach też już od dawna nikogo nie dziwią. Z kolei toalety bezpłatne, bo też takie są, często są skrajnie zaniedbane.
Kierowcy ciężarówek skarżą się na europejskie drogi. Jest gorzej niż kiedyś
Kilka miesięcy temu między innymi o tym, jak wypadają dziś polskie drogi na tle dróg w innych krajach Europy, rozmawialiśmy z Iwoną Blecharczyk – najsłynniejszą polską kierowczynią TIR-ów, która zjeździła ciężarówką całą Europę. Na pytanie o to, jak jej się jeździ po Polsce, odpowiedziała bez wahania:
– Bardzo dobrze. Mamy nową infrastrukturę drogową, nowe parkingi i MOP-y, dużo restauracji, jest bezpiecznie. Bardzo lubię jeździć po Polsce i odkrywać ją ciężarówką. Dziwię się, jak Polacy mówią, że jest źle. Wtedy im odpowiadam: "Czy ty w ogóle byłeś kiedyś w Belgii? Jechałeś po dziurawej belgijskiej autostradzie?"
Rzeczywiście, w ostatnich latach belgijskie drogi cieszą się coraz gorszą sławą, podobnie jak znajdujące się przy nich punkty obsługi podróżnych, stacje paliw czy restauracje. Jeszcze gorszą opinię wśród zawodowych kierowców ma wiele tras i parkingów we Francji, szczególnie w okolicach Kanału La Manche, gdzie wciąż dochodzi do ataków na ciężarówki.
Iwona Blecharczyk nie ogranicza swojej aktywności w tej kwestii wyłącznie do nieformalnych rozmów czy wywiadów dla mediów. W ubiegłym roku kierowczyni z Polski uczestniczyła w konferencji "Working and resting conditions for professional drivers in the EU – when will they be dignified and normal?" ("Warunki pracy i odpoczynku kierowców zawodowych. Kiedy będą godne i normalne?"), zorganizowanej w Parlamencie Europejskim z inicjatywy polskich europosłów. Kierowcy i ich przedstawiciele skarżyli się m.in. na brak miejsc parkingowych, brak dostępu do czystych sanitariatów, pryszniców czy toalet - i to przy ważnych europejskich trasach. Żeby pokazać, jak poważny jest to problem, zrealizowano nawet film dokumentalny, w którym pokazano, jak odrażające bywają m.in. toalety czy prysznice na parkingach.
Podczas konferencji zaprezentowano wyniki ankiety przeprowadzonej na próbie 1700 kierowców zawodowych z całej Europy. Aż 66 proc. badanych zadeklarowało, że myślą o porzuceniu zawodu kierowcy właśnie ze względu na warunki sanitarne, panujące na parkingach położonych przy europejskich autostradach. Dla kierowców podróżujących prywatnie, autami osobowymi, marna infrastruktura to coś, co psuje radość z podróżowania. Ale dla kierowców zawodowych, poruszających się ciężkimi zestawami, którzy nie mogą sobie pozwolić na objazdy i poszukiwanie dogodnych miejsc do odpoczynku (obowiązują ich ścisłe reguły dotyczące przerw w pracy – tachografy są nieubłagane), to poważny problem, odbijający się na ich zdrowiu, a nawet zagrażający życiu.
Europejscy kierowcy przyznają też, że w wielu krajach, znanych niegdyś z niezłej infrastruktury, w ciągu ostatnich lat stan dróg się zauważalnie pogorszył.
Richard Hammond o polskich drogach w wywiadzie dla Auto Świata, udzielonym przy okazji kręceniem odcinka "The Grand Tour" w Polsce
Auto Świat: Co w ogóle sądzisz o stanie polskich dróg?
Richard Hammond: Są porównywalne z naszymi, nie ma dużych niespodzianek. Jeżdżąc po Polsce, nie myśleliśmy "o, tu się wszystko rozpada", jeżdżąc, myśleliśmy "o, tu jest jak w domu".
Czyli są na brytyjskim poziomie?
Obawiam się, że tak, co jest dość słabe, bo brytyjskie drogi są teraz okropne. Ale w Polsce nie natknęliśmy się na wyjątkowo kiepskie nawierzchnie.
Jakość naszych dróg wyraźnie się poprawiła przez ostatnie 15 lat…
A jeździłeś ostatnio po Wielkiej Brytanii?
Nie.
Nasze drogi przez ostatnie 15 lat się pogorszyły, więc teraz jesteśmy na podobnym poziomie.
Mamy świetne MOP-y, ale jest ich za mało. Brakuje chętnych na dzierżawę
Czy to znaczy, że w Polsce z drogami jest już doskonale? Nie, tak dobrze nie jest – wciąż mamy sporo problemów do rozwiązania. Nadal brakuje bardzo wielu MOP-ów, przy niektórych trasach są one rozmieszczone zbyt rzadko. To m.in. efekt tego, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma kłopoty ze znalezieniem chętnych na dzierżawę terenów i budowę stacji paliw oraz miejsc obsługi podróżnych. Na wiele, wydawałoby się, atrakcyjnych lokalizacji nie ma chętnych, bo wysokość wymaganych inwestycji jest olbrzymia, liczona często w dziesiątkach milionów, a przy wysokich kosztach bieżących, osiągane zyski nie muszą być wcale atrakcyjne – w innych branżach da się uzyskać lepszą stopę zwrotu.
Dodatkowym utrudnieniem staje się też ostatnio to, że zgodnie z unijnymi przepisami w takich punktach mają powstawać stacje ładowania pojazdów elektrycznych, co bywa trudne do zrealizowania choćby z braku przyłączy o odpowiednich parametrach. A skoro już o stacjach ładowania mowa, to choć przy głównych trasach powstaje ich coraz więcej, stosunek liczby zarejestrowanych aut elektrycznych do liczby ładowarek nie jest wcale najgorszy, to punktów takich wciąż jest za mało, żeby móc całkowicie bezproblemowo i bez konieczności planowania tras podróżować po Polsce autami elektrycznymi.
Nowoczesne auta nie radzą sobie z oznakowaniem polskich dróg
Kolejnym problemem jest to, że oznakowanie polskich dróg nadal pozostawia wiele do życzenia, nawet jeśli jest zgodne z przepisami. O ile polscy kierowcy przez lata nauczyli się, jak sobie z tym radzić, to już ta "kreatywność" w ustawianiu znaków czy malowaniu pasów, często przerasta możliwości układów montowanych w nowoczesnych autach – m.in. systemów rozpoznawania znaków i ostrzegania o przekroczeniu prędkości, aktywnych tempomatów z funkcją dostosowania prędkości do obowiązujących ograniczeń, asystentów utrzymania pasa ruchu. To sprawia, że w przypadku wielu funkcji częściowo autonomicznej jazdy, jakie już oferuje sporo nowych aut, możemy nadal powiedzieć, że "na polskie drogi się nie nadają".
Mimo wszystkich tych niedogodności, powodów do narzekania na polskie drogi mamy coraz mniej. I coraz częściej dociera to także i do kierowców. W tegorocznym badaniu "Narodowy Auto Test" organizowanym przez redakcję Auto Świata, aż 45,9 proc. ankietowanych oceniło stan polskich dróg jako dobry, 39,5 proc. respondentów uznało, że jest on przeciętny, a 8,7 proc. uznało go za zły. Drogowcy mają jednak nad czym pracować, bo tylko 5,3 proc. ankietowanych określiło stan polskich dróg jako bardzo dobry.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.