- ID. Buzz to bardzo praktyczny samochód, w którym odniesienia do legendarnego "ogórka" przeplatają się z nowoczesnością
- Wnętrze samochodu jest funkcjonalne i przestronne, ale pewne rozwiązania nie przystają do potrzeb części użytkowników
- Duże gabaryty sprawiają, że podczas dalszych wyjazdów ID. Buzzem częściej niż wieloma innymi modelami elektrycznymi będziemy podjeżdżali na stacje ładowania
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
- Volkswagen ID. Buzz — Scooby Doo byłby pod wrażeniem
- Volkswagen ID. Buzz — część rozwiązań mogłaby być bardziej przemyślana
- Volkswagen ID. Buzz — niby rodzinny, ale nie do końca
- Volkswagen ID. Buzz — komfort i przestronność na wysokim poziomie
- Volkswagen ID. Buzz — można w nim nawet spać
- Volkswagen ID. Buzz — przyjemność z jazdy gwarantowana, gorzej z oszczędnością
Gdyby klasę i wartość samochodu mierzyć tym, jak często ludzie zwracają na niego uwagę i jak duże zainteresowanie budzi nie tylko u samych kierowców, to Volkswagen ID. Buzz śmiało mógłby konkurować z... Ferrari, Lamborghini czy Astonem Martinem. Tak, tak, to "auto dla ludu" niczym magnes przyciąga wzrok i niemal natychmiast tam, gdzie się pojawia, wywołuje efekt "wow".
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoVolkswagen ID. Buzz — Scooby Doo byłby pod wrażeniem
Patrząc na dotychczasowe doświadczenia związane ze wskrzeszaniem historycznych modeli, projektanci Volkswagena zapewne nawet nie spodziewali się, że uda im się osiągnąć tak spektakularny efekt. Co prawda legendarny "ogórek", podobnie jak VW Garbus, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych modeli pod niemal każdą szerokością geograficzną, ale nowoczesna wizja legendy nie zawsze spotyka się z tak pozytywnym odbiorem. Z pewnością ID. Buzzowi pomaga udział w animowanych filmach z serii "Scooby Doo". Podczas tygodniowego testu nie raz usłyszałem pytanie: "czy to nowy wóz Scoobiego"?
Trzeba przyznać, że zachwyty nad wyglądem ID. Buzza są w pełni uzasadnione. Projektantom udało się zachować wierność oryginałowi i ubrać ją w na wskroś nowoczesną formę. Elektrycznego napędu co prawda nie widać, ale chociażby LED-owe oświetlenie już tak. Współczesny projekt nadwozia zresztą też.
Volkswagen ID. Buzz — część rozwiązań mogłaby być bardziej przemyślana
Nowoczesność zdominowała również wnętrze nowej wizji legendy. Sama konsola centralna może nie jest aż tak ascetyczna jak w oryginale, ale i tak niezbyt rozbudowana. Tuż za kołem kierownicy umieszczono niewielki wyświetlacz (5,3 cala), który okazuje się jednak w zupełności wystarczający, a w centralnej części deski rozdzielczej dotykowy ekran — opcjonalnie nawet 12-calowy — za pomocą którego sterujemy szeregiem ustawień oraz całym systemem informacyjno-rozrywkowym.
Brak tradycyjnych pokręteł i przycisków jest powszechną niedogodnością wielu nowych konstrukcji i VW ID. Buzz powiela tę bolączkę. Co więcej, irytuje brak podświetlenia dotykowych "suwaków" odpowiedzialnych za regulację temperatury w aucie. To samo dotyczy paska dotykowego, za pomocą którego można regulować głośność systemu audio. Co prawda są jeszcze przyciski na kierownicy, ale te, podobnie jak przyciski na drzwiach także są dotykowe i dość śliskie, przez co podczas jazdy możemy przypadkowo aktywować funkcję lub zmienić ustawienie jakiegoś parametru, czego nie planowaliśmy.
Volkswagen ID. Buzz — niby rodzinny, ale nie do końca
Ta prostota ma swoją dobrą stronę. Brak rozbudowanej konsoli centralnej powoduje, że bez najmniejszego problemu można przesiąść się z fotela kierowcy na siedzenie pasażera i odwrotnie. Do tego dochodzi wrażenie przestronności, które potęguje znaczne przeszklenie kabiny. Dzięki dużym trójkątnym szybom pomiędzy szybą czołową i drzwiami, ID. Buzz sprawia, że możemy poczuć się, jak byśmy siedzieli w szklarni — w najlepszym tego słowa znaczeniu — a kierowca ma bardzo dobrą widoczność do przodu i na boki.
Mimo to projektanci nie uniknęli wpadki, a jest nią daleko odsunięta górna krawędź przedniej szyby lub, jak kto woli, zbyt nisko poprowadzona górna krawędź. Jest to szczególnie odczuwalne w mieście. Gdy staniemy na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną, nie ma szans na to, żeby zobaczyć umieszczony nad jezdnią sygnalizator. Jeśli ten jest powielony również obok jezdni, mniejszy problem. Gorzej, gdy stoimy na pasie do jazdy na wprost, a sygnalizacja obok jezdni dotyczy pasów do skrętu w prawo i w lewo.
Drugim minusem, który jest zaskakujący w tego typu aucie, to brak indywidualnych foteli w drugim rzędzie. Samą kanapę można przesuwać na osi przód-tył, można także regulować kąt pochylenia oparcia. Ale w samochodzie rodzinnym praktyczniejsze są trzy siedzenia niż kanapa składana w stosunku 1/3-2/3.
Volkswagen ID. Buzz — komfort i przestronność na wysokim poziomie
Fotele są dość wygodne i mają dość duży zakres regulacji, a w testowanym modelu wygodę zwiększały podłokietniki. Nie zmienia to faktu, że w ID. Buzzie możemy trochę poczuć się jak w aucie dostawczym, bo na siedzeniach siedzi się niemal jak na krześle, a nie na samochodowym fotelu. Trudno uznać to za jakąkolwiek wadę, taka jest uroda tego typu konstrukcji pojazdów.
Powodów do krytyki nie daje natomiast przestronność wnętrza. Jak na samochód z nadwoziem o długości 4712 mm miejsca w ID. Buzzie jest więcej, niż można by się spodziewać. To z pewnością efekt wspomnianego wyższego zamocowania foteli. Dzięki temu pojemność przestrzeni bagażowej za drugim rzędem siedzeń sięga 1121 l. Po złożeniu tylnej kanapy i przesunięciu jej do przodu ID. Buzz staje się niemal autem dostawczym, mieszczącym 2123 l.
Dostęp do przestrzeni bagażowej w testowanej wersji ułatwiała elektrycznie sterowana klapa. Takich przydatnych rozwiązań było jednak więcej. Z punktu widzenia najmłodszych fantastycznym udogodnieniem były odsuwane elektrycznie boczne drzwi. Właściciela znacznie bardziej mógłby cieszyć jednak obecny w testowanym egzemplarzu elektrycznie składany hak holowniczy, który odblokowujemy przełącznikiem w przestrzeni bagażowej.
Volkswagen ID. Buzz — można w nim nawet spać
Opcjonalnym rozwiązaniem, ale wartym rozważenia, jest specjalna konstrukcja, którą umieszczamy w bagażniku. Oparta na specjalnych nogach, pełni rolę drugiej podłogi. Dzięki niej po złożeniu oparć tylnej kanapie uzyskujemy całkowicie płaską powierzchnię, na której śmiało można stworzyć miejsce do spania dla dwójki dorosłych osób i dziecka.
- Przeczytaj także: Ferrari to jedna z najsłynniejszych marek świata. Ile o niej wiesz?
Gdy już ruszymy i będziemy próbowali przeciskać się w miejskim gąszczu lub przyjdzie nam manewrować w ciasnych uliczkach, kierowcę zaskoczy niesamowita zwrotność ID. Buzza. Według danych technicznych minimalna średnica zawracania "elektryka" Volkswagena wynosi 11,09 m, ale odnosi się wrażenie, że samochód skręca niemal w miejscu.
Nieco mniej powodów do zadowolenia mają pasażerowie, którzy chcieliby schować swoje podręczne przedmioty. ID. Buzz oferuje dość dużo półek i kieszeni, ale brakuje nieco schowków. Ten największy w testowym egzemplarzu umieszczono pomiędzy przednimi fotelami i faktycznie jest bardzo pojemny.
Volkswagen ID. Buzz — przyjemność z jazdy gwarantowana, gorzej z oszczędnością
Podobnie jak w przypadku znakomitej większości aut elektrycznych atutem Volkswagena ID. Buzza jest cisza podczas jazdy. Nawet podczas jazdy drogą ekspresową można swobodnie rozmawiać z pasażerami siedzącymi z tyłu. Przyjemność z jazdy zwiększa łagodny sposób przenoszenia mocy. Mogłoby się wydawać, że 204 KM mocy będzie wiązało się z niezbyt pozytywnymi doznaniami dla pasażerów, którzy nie lubią emocji podczas jazdy, ale nic takiego się nie działo. I wcale nie oznacza to braku dynamiki. W parze z dość łagodnie zestrojonym układem napędowym idzie nastawione na komfort zawieszenie.
Jednak to, co dla potencjalnych nabywców aut elektrycznych jest często znacznie ważniejsze niż moc i osiągi, to zużycie energii. A tu ID. Buzz nie imponuje. Podczas jazdy ze stałą prędkością 120 km/h trzeba liczyć się ze zużyciem na poziomie 26-28 kWh na każde 100 km. W miejskich warunkach ta wartość spada do ok. 20 kWh, choć da się osiągnąć jeszcze lepszy wynik, nieco przekraczający 18 kWh. Średnio ID. Buzz zużywa 22-23 kWh i przy baterii o pojemności 77 kWh (netto) oznacza to realny zasięg w codziennym użytkowaniu na poziomie ok. 300 km.
Względnie nieduża autonomia oznacza konieczność częstszego podłączania ID. Buzza do ładowarki podczas podróży, w pewnym stopniu kłóci się z ideą auta rodzinnego na dalsze wypady. Ale w rzeczywistości ID. Buzz jest samochodem, który warto rozważyć — o ile nie przerazi nas wyjściowa cena na poziomie 268 tys. zł, którą częściowo usprawiedliwia droższy napęd i dość bogate wyposażenie. Nie zmienia to faktu, że mówimy o dużej kwocie, choć po tygodniowej przygodzie z ID. Buzzem uważam, że ten samochód ma w sobie coś, co nie pozwala o nim zapomnieć.
Silnik | elektryczny |
Moc maksymalna | 204 KM |
Maksymalny moment obrotowy | 300 Nm |
Dł./szer./wys. | 4712/1985/1936 mm |
Rozstaw osi | 2989 mm |
Masa własna | 2477 kg |
Ładowność | 523 kg |
Pojemność bagażnika | 1121-2123 l |
Pojemność baterii netto/brutto | 77/82 kWh |
Cena standardowa | 268 029 zł |