Pierwszą zasadą jest swoboda ruchów. Dlatego nawet jeśli jazda ma trwać tylko kilka minut, zdejmijmy z szyi szalik. O ile na zewnątrz chroni nas przed przeziębieniem, o tyle gdy siedzimy w fotelu kierowcy, ogranicza ruchy szyją i sprawia, że patrzymy przed siebie, co najwyżej zerkając kątem oka w lusterka. Tymczasem musimy móc obracać głową, by patrzeć także przez boczne szyby, a czasem nawet przez ramię („martwy punkt lusterek”). Jeśli jazda zajmie nam więcej niż kwadrans, koniecznie zdejmijmy kurtkę lub płaszcz. Dzięki temu nie tylko w razie sytuacji awaryjnej będziemy mogli szybciej zareagować, lecz także sama jazda będzie dla nas mniej męcząca. Jeśli tylko nasza praca nie wymaga stroju oficjalnego, idealnym ubraniem dla zmotoryzowanego są nowoczesne kurtki składające się z dwóch warstw – zewnętrznej, odpornej na wiatr i deszcz, i miękkiego polaru utrzymującego ciepło. Taką kurtkę można zakładać na raz (polar przypięty do warstwy zewnętrznej) lub po prostu zakładać zewnętrzną warstwę na polar: dzięki temu w aucie można siedzieć tylko w polarze, który nie krępuje ruchów, a zapewnia nam ciepło. W przypadku butów niewiele można zrobić – nikt nie będzie chodził w lekkim i miękkim obuwiu, kiedy jest zimno i mokro. Warto jednak mieć świadomość, że przez ciężkie, zimowe buty trudniej operuje się pedałami, a właśnie zimą zalecana jest delikatność w naciskaniu hamulca i gazu. Wszystko zależy od auta i kierowcy: jeśli przestrzeni pomiędzy pedałami jest tyle,że duże buty nie przeszkadzają, nie ma problemu. Podobnie „zwinne” buty są mniej potrzebne w samochodach z automatyczną skrzynią biegów niż z manualną, gdzie operować musimy trzema pedałami i dwiema nogami jednocześnie. Zwykle najmłodsi stażem kierowcy mają z tym problemy. Obowiązkowym wyposażeniem kierowcy (jeśli parkujemy auto na zewnątrz) są dobrze dopasowane, skórzane rękawiczki. Z kolei prowadzenie auta w rękawiczkach z jednym palcem jest gorsze nawet od jazdy w grubym szaliku. Z kolei gołe dłonie wbrew pozorom też są niewskazane – gdy wsiadamy do wyziębionej kabiny, zupełnie podświadomie staramy się jak najmniej dotykać zimnej kierownicy. Nie ma znaczenia, czy jest ona skórzana czy plastikowa – tylko nieliczne modele mają funkcję podgrzewania kierownicy. Skutki prowadzenia samochodu „jednym palcem” przy poślizgu są łatwe do przewidzenia, dlatego lepiej trzymać kierownicę pewnie. Trzymaj 21 stopniZdaniem fizjologów to temperatura, w której mamy największą sprawność psychomotoryczną. Przegrzewanie kabiny to najczęstszy błąd, tym bardziej że nawet jeśli mamy termometr mierzący temperaturę wewnątrz auta, to zwykle umieszczony jest on gdzieś na kokpicie. Tymczasem najcieplej w samochodzie jest blisko dachu (konsekwencja zjawiska konwekcji ciepłego powietrza), dlatego termometr będzie podawał zły odczyt. Gorąco działa rozluźniająco i usypiająco (przy długotrwałej jeździe). Najłatwiej mają właściciele aut z automatyczną klimatyzacją, w których elektronika sama „trzyma” zadaną temperaturę. Jeśli nie mamy takiego udogodnienia, to ustawiajmy pokrętło temperatury na „maks.” tylko na samym początku, a potem stopniowo redukujmy ustawienie. W czasie jazdy w trasie co kilkanaście minut warto na moment uchylić szybę (choćby odrobinę), aby wymienić powietrze.Okulary także na zimęWprawdzie okulary słoneczne kojarzą się nam z letnimi wakacjami, jednak każdy kierowca powinien mieć parę w samochodzie niezależnie od pory roku. Zimą zdarzają się dni z błękitnym niebem, a słońce świeci nawet ostrzej niż latem. Promienie padająbowiem pod mniejszym kątem, a dodatkowo mogą odbijać się od śniegu czy nawet mokrej jezdni. Przyzwyczajeni do zimowej szarości tym łatwiej możemy zostać oślepieni, a na to kierowca nie może sobie pozwolić. Zatem pora wykorzystać schowki na okulary, które dziś są w każdym aucie.
Jak zimą ubrać się do jazdy autem?
Kiepskich kierowców określamy mianem „kapeluszników”. Coś w tym musibyć,choć kapelusz na głowie zwykle nie przeszkadza tak, jak grubakurtka, szalik albo (o zgrozo!) kaptur!