- Wybór licencji Fiata był nie tylko podyktowany tradycją przedwojennej współpracy, lecz przede wszystkim konkurencyjnymi warunkami zaproponowanymi przez Włochów
- Dzięki umowie unowocześniono całą warszawską Fabrykę Samochodów Osobowych
- W 1971 roku FSO wprowadziła pojęcie "Model Roku", w skrócie MR, i corocznie dokonywano modernizacji samochodu. Łącznie było ich blisko 4 tysiące. Nie wszystkie wyszły temu autu na dobre
- Już przy zakupie licencji na PF 125p przewidywano jego eksport. I to nie tylko do krajów socjalistycznych, lecz także zachodnich.
- PF 125p odnosiły sukcesy w sportach samochodowych, w tym m.in w Rajdzie Monte Carlo, Rajdzie Akropolis, Rajdzie Polski, Rajdzie Monachium–Wiedeń–Budapeszt
- Fiat 125p przyczynił się do rozwoju całego przemysłu motoryzacyjnego w Polsce
- W latach 60. i 70. mówiono w Polsce o "fiatyzacji" – chodziło o stosowanie nowoczesnych, licencyjnych rozwiązań i podzespołów także w konstrukcjach rodem z PRL-u
Pierwszy Polski Fiat 125p zjechał z taśm fabryki na Żeraniu 28 listopada 1967 roku, czyli zaledwie 21 miesięcy po podpisaniu licencji. Byłem wśród osób, które od początku uczestniczyły w uruchamianiu produkcji "kanciaka" – pisze specjalnie dla "Auto Świata", Zdzisław Podbielski, inżynier, nestor polskiego dziennikarstwa motoryzacyjnego.
Czy wybór auta z Włoch był słuszny?
W Polsce już przed II Wojną Światową produkowano na licencji auta marki Fiat, m.in. model 508. Po zakończeniu wojny niemal natychmiast pojawił się pomysł, żeby do tej współpracy wrócić. W 1948 roku zakupioną od Fiata licencję na samochód osobowy storpedowano. Było to ewidentnym działaniem politycznym, gdyż zamiast włoskiej licencji pojawiła się radziecka, w ramach sojuszu z ZSRR. Uruchomiono produkcję Pobiedy M-20, która w polskim wydaniu nosiła nazwę "Warszawa M-20", ale metody jej wytwarzania daleko odbiegały od nowoczesności. Samochód okazał się zarówno praco-, jak i materiałochłonny. Próbowano temu zaradzić, modernizując Warszawę, a nawet zlecając włoskiej firmie Ghia opracowanie nowego nadwozia. Szybko okazało się, że czynione zabiegi nie przynoszą spodziewanych wyników.