Na początek ważne zastrzeżenie: wytyczne mówiące o tym, że samochód można zarejestrować jako zabytkowy, jeśli od daty jego produkcji minęło co najmniej 25 lat, a od zakończenia wytwarzania danej generacji modelu – 15, teoretycznie nadal obowiązują. Tyle że ostateczna decyzja dotycząca rejestracji zawsze należy do wojewódzkiego konserwatora zabytków (WKZ), który mimo to może regulację zmienić i – we własnym zakresie – odmówić wydania żółtych tablic właścicielowi klasyka. Nawet takiego, który wymogi (25/15 lat) spełnia. Tak dzieje się np. na Mazowszu, gdzie od stycznia za zabytkowe mogą być uznane auta w wieku co najmniej 30 lat. Dodatkowo, na stronie mazowieckiego WKZ czytamy, że pojazd musi być „(...) oryginalny, bez znacznych zmian podwozia, układu kierowniczego, hamulcowego, silnika”.
Czy każdy wojewódzki konserwator zabytków ma prawo rejestrować i odmawiać rejestracji według własnego... widzimisię? Owszem, może. Ma to swoje złe i – tak jak teraz – dobre strony. Na przykład mazowiecki konserwator musiał najwyraźniej dojść do wniosku (i słusznie!), że żółte tablice są nadużywane, a ich ranga obniżana, i postanowił we własnym zakresie nieco zaostrzyć kryteria ich przyznawania. Pierwszy krok to zrównanie minimalnego wieku danego egzemplarza do wartości obowiązującej m.in. w Niemczech. Czyli do wspomnianych 30 lat. Czy to poprawi sytuację? Szansa jest. Obecnie bowiem można na ulicach spotkać auta mające żółte tablice, a już na pierwszy rzut oka niespełniające nawet podstawowych kryteriów. Po części winę za taki stan rzeczy ponosi zapis mówiący o tym, że osoba posiadająca jeden zabytkowy samochód może mieć kolekcję (co najmniej 3 pojazdy), z czego pozostałe dwa – jeżeli konserwator to „klepnie” – mogą być niemal współczesne! Brzmi absurdalnie, ale to prawda.
Pewne pole do nadużyć daje też przepis mówiący o tym, że jako zabytek można zarejestrować pojazd młodszy niż 25 lat i jednocześnie niebędący częścią kolekcji, ale spełniający inne, miejscami niejasne kryteria. W zależności od WKZ, musi być to np. egzemplarz unikalny z racji wyjątkowych rozwiązań konstrukcyjnych i jednostkowej produkcji. Taki samochód powinien odznaczać się przynajmniej jedną z następujących cech: ma unikalne rozwiązania, dokumentuje ważne etapy rozwoju techniki, związany jest z ważnymi wydarzeniami historycznymi lub osiągnięciami sportowymi, był użytkowany przez osoby powszechnie uznane za wyjątkowo ważne (!), ma oryginalne wykonanie lub został odrestaurowany zgodnie z technologią z okresu jego produkcji.
Bo zabytków mamy za dużo?
Do absurdalnych sytuacji dochodzi jednak i w drugą stronę, bo zdarza się i tak, że konserwator nie chce zarejestrować jako zabytek samochodu spełniającego wszystkie formalne wymogi, argumentując to tym, że... w danym województwie takich modeli jeździ już zbyt dużo. Znane są przypadki m.in. z lubelskiego, gdzie nie rejestrowano aut w idealnym stanie technicznym tylko dlatego, że były to modele produkowane na masową skalę.
Rejestrujemy zabytek: krok po kroku
1. Zaczynasz od wypełnienia karty ewidencyjnej ruchomego zabytku techniki, tzw. białej karty (w trzech egzemplarzach). Można zrobić to samemu, jednak radzimy zlecić to rzeczoznawcy. Nawet mając dużą wiedzę o aucie, łatwo popełnić błędy.
2. Wypełnioną kartę wraz z wnioskiem o wpisanie pojazdu do wojewódzkiej kartoteki ewidencji zabytków techniki składamy w siedzibie WKZ lub u kierownika delegatury.
3. Jeden egzemplarz białej karty przesyła się do Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w Warszawie.
4. Konserwator po włączeniu karty do wojewódzkiej ewidencji zabytków wydaje stosowne potwierdzenie decyzji.
5. Decyzja ta jest podstawą do wykonania technicznego badania auta zabytkowego.
6. Do rejestracji dodatkowo potrzebne będą: oryginał zaświadczenia z badania pojazdu, protokół z oceny stanu technicznego oraz uwierzytelniona kopia decyzji ujęcia auta w wojewódzkiej ewidencji pojazdów zabytkowych. Suma kosztów związanych z taką operacją waha się od kilkuset do ponad 1200 zł, w zależności od tego, czy mamy do czynienia z samochodem zarejestrowanym już w Polsce, czy świeżo sprowadzonym z zagranicy. Same oględziny wykonywane przez rzeczoznawcę zajmują najczęściej nie więcej niż godzinę (400-600 zł; w cenę wliczone przygotowanie tzw. białej karty).
Co dają – poza prestiżem – żółte blachy? Samochód jest zwolniony z okresowych badań technicznych, można wykupić krótkoterminowe OC na okres, gdy pojazd faktycznie będzie jeździł na własnych kołach. Ceny polis są też z reguły niższe niż w przypadku zwykłych samochodów. Co ważne, pojazd zabytkowy sprowadzony np. z USA nie musi zostać dostosowany do ruchu w UE – nie trzeba modyfikować oświetlenia. Wady? Utrudniona może być sprzedaż, zwłaszcza za granicę, bo często wymaga zgody konserwatora, tak samo jak wszelkie zmiany dotyczące konstrukcji samochodu.
Naszym zdaniem
Nie każdy samochód mający żółte tablice jest de facto zabytkiem, a i tak korzysta z „zabytkowych” przywilejów (m.in. bezterminowe badania techn.). Niektórzy konserwatorzy zwiększają więc wymagany wiek (z 25 do 30 lat), inni – już chyba nieco na wyrost –odmawiają wpisania do ewidencji samochodów świetnie utrzymanych, ale zbyt pospolitych. Chyba czas na jakieś odgórne, ujednolicone i – co najważniejsze – sensowne regulacje w tej sprawie.