- Turbo 16 od razu jest rozpoznawalne jako Peugeot 205, ale z seryjnym modelem auto dzieli tylko grill, drzwi, przednią szybę i reflektory
- Koncepcja centralnie umieszczonego silnika dobrze wpływa na rozkład mas w pojeździe
- W tym przypadku mamy do czynienia z pojazdem, który w kolekcjonerskim stanie kosztuje ok. 200 tys. euro
Chyba nie ma osoby urodzonej w latach 70. czy 80. XX wieku, która nie znałaby Peugeota 205 – w końcu w 1985 i 1986 roku marka zdobyła tytuł mistrzowski w rajdach grupy B. A tak na poważnie: widzieliście kiedyś Peugeota 205 Turbo 16 na żywo? Nie? Prawdę powiedziawszy, my też nie. W zasadzie nie ma w tym nic dziwnego – Audi Sport quattro było znacznie popularniejsze, a do tego można je czasem zobaczyć na oldtimerowych imprezach (najczęściej w formie repliki).
Peugeot to bardziej niszowe auto. A szkoda, bo jest to jeden z ciekawszych przedstawicieli tak zwanych aut homologacyjnych. Przypominamy: aby jakiś samochód mógł być dopuszczony do rajdów w grupie B, producent musiał wypuścić na rynek minimum 200 pojazdów tego modelu. To właśnie dzięki temu zabiegowi w latach 1983-86 Peugeot 205 startował w topowej kategorii rajdowych mistrzostw. Dalszych 20 aut musiało zostać zbudowanych na potrzeby tzw. odmian ewolucyjnych tak jak w przypadku Audi S1 E2.
Peugeot 205 Turbo 16 — podobieństwa do wersji cywilnej są niewielkie
I znów to Audi! Ale wróćmy do 205 Turbo 16. Auto zostało zaprezentowane w 1983 roku, tak jak zwykła odmiana 205-tki, której zbudowano ponad 5 mln sztuk. Mimo zewnętrznych podobieństw pojazdy dzielą ze sobą tylko reflektory, grill, drzwi, przednią szybę, tylne światła i elementy wnętrza. Reszta to techniczny stan wyjątkowy: napęd na obie osie, zamontowany poprzecznie za przednimi siedzeniami 4-cylindrowy silnik z turbodoładowaniem połączony ze skrzynią pochodzącą z Citroëna SM.
I ta "maska" silnika! Praktycznie cały tył pojazdu można podnieść. Auto jest też znacząco szersze od klasycznej 205-tki – wystarczy tylko rzucić okiem na te napompowane nadkola! Do tego o 11 cm dłuższe. Auto ma też o 12 cm większy rozstaw osi – dzięki temu samochód ma zbliżone proporcje do seryjnego 205, a przecież sukcesy sportowe miały być reklamą dla samochodu dostępnego w salonach sprzedaży.
Ale przestańmy już rozwodzić się nad teorią. Na wewnętrznym dziedzińcu muzeum Peugeota w Sochaux zaparkowano piękną 205-tkę Turbo 16. Nie ma co gadać, trzeba jechać!
Okazuje się jednak, że wcale nie jest to takie proste – element obudowy zegarów trzeba delikatnie unieść, by obrócić w prawo kluczyk w stacyjce – no cóż, spasowanie elementów nie było mocną stroną tego auta, nie za to je lubimy. Ale poza tym oddychający przez turbinę KKK silnik 4-cylindrowy na biegu jałowym pracuje całkiem kulturalnie, żeby nie powiedzieć pospolicie. A więc wciskamy sprzęgło i wrzucamy pierwszy bieg. No, może słowo "wrzucać", nie najlepiej pasuje do tej czynności, trafniej byłoby powiedzieć, wciskamy, bo wymaga to nieco "pary" w rękach.
Peugeot 205 Turbo 16 — jeśli chcesz nim jeździć, trenuj mięśnie
Zmiana przełożeń wymaga porządnej muskulatury prawej ręki. Także wciskanie nawierconego pedału gazu robi wrażenie, jakby po drugiej stronie mechanika odpowiedzialna za ruchy przepustnicy pracowała w lepkim syropie. A więc napinamy mięśnie i w drogę!
Z lekkim szarpaniem "nasze" 205 Turbo 16 rusza do przodu, a nas nachodzą lekkie wątpliwości: i to ma być ta baza dla mistrza świata? Poniżej 2 tys. obrotów kompletnie nic się nie dzieje. Od 3 tys. do niepozornego dźwięku silnika wdziera się delikatny gwizd, który przybiera na sile do 5 tys.
To, co następuje później, szybko rozwiewa nasze wątpliwości. 5,6,7 – wskazówka obrotomierza błyskawicznie zmierza w kierunku czerwonych cyfr, aż do osiągnięcia strefy no-go przy 7,5 tys. obrotów. Kliknięcie, następny bieg i spektakl turbo zaczyna się od początku. Biada temu, kto dopuści do spadku obrotów – wtedy Turbo 16 wpada w natychmiastowy letarg i robi wrażenie jakby coś go blokowało.
Trzeba więc umiejętnie i z zapałem "wachlować" biegami, by przy wyższych prędkościach nie tracić rezonu – to auto zdecydowanie lubi jeździć szybko, a nie wolno. Dzięki napędowi na obie osie każdy zakręt na francuskich pozamiejskich drogach Peugeot pokonuje bez jakiejkolwiek utraty trakcji, a układ kierowniczy zapewnia niczym niefiltrowaną radość z jazdy. Także hamulcom nie można nic zarzucić, ale naciskając pedał mamy wrażenie, wciskania stopy w wiadro z piaskiem – odrobina feedbacku by nie zaszkodziła.
Gdy tylko przejeżdżamy przez jakąś miejscowość, Peugeot pokazuje się od swojej cywilizowanej strony. Czterocylindrowy silnik 1.8 pracuje kulturalnie, jedynie zawieszenie cicho popiskuje przy pokonywaniu francuskich progów spowalniających. W sklepowych witrynach odbija się szary metalik karoserii ozdobiony czerwonymi paskami. W oczy rzucają się także duże, nieco nachalne wloty powietrza. W wielu krajach tego typu pojazd pewnie nie dostałby nawet drogowej homologacji, ale w swojej ojczyźnie ten samochód to niemalże narodowy bohater, więc co za problem?
Peugeot 205 Turbo 16 — to wyjątkowy samochód
Co właściwie czyni ten samochód tak wyjątkowym? Z pewnością to, że znacznie bliżej mu do rasowej rajdówki niż auta do jazdy na co dzień. Wzmocnienia karoserii wchodzą w światło drzwi, Turbo 16 nie ma w ogóle bagażnika, a zaledwie półkę nad silnikiem, która jest dostępna, gdy ktoś pomoże ci podnieść skorupę całego tyłu pojazdu. Do tankowania trzeba otworzyć przednią maskę (jak nie przymierzając w Trabancie 601). Deska rozdzielcza jest prostą plastikową wydmuszką, podczas jazdy czuć gorący olej silnikowy, a każde dodanie gazu powoduje wybuch akustycznych atrakcji, oczywiście słyszalnych z tyłu.
Jazda Peugeotem 205 Turbo 16 jest fizycznie wyczerpująca – można mocno się napocić, ale też radość z prowadzenia jest wręcz nieporównywalna z żadnym innym autem. W środku siedzi się nie jak w samochodzie, lecz jak w prawdziwej maszynie do jazdy. Gdy się zrozumie, że 205 Turbo 16 oferuje zbalansowany pakiet możliwości, a z technicznej strony nie można mu absolutnie nic zarzucić, szybko staje się jasne, że Peugeot jest lepszy od… wiecie od którego auta.
Peugeot 205 Turbo 16 to prawdziwe monstrum, które nie bardzo nadaje się do jazdy na co dzień. Ale jako auto wyczynowe może pochwalić się możliwościami, których pozazdrościć może mu nawet Audi. Szkoda, że powstało tak niewiele egzemplarzy, a jeszcze mniej dotrwało do naszych czasów.
Turbo 16 od razu jest rozpoznawalne jako Peugeot 205, ale z seryjnym modelem auto dzieli tylko grill, drzwi, przednią szybę i reflektory.
Wskaźniki z pomarańczowymi skalami, a na kierownicy czerwony napis informujący, z jakim autem mamy doczynienia.
"Nasz" Peugeot 205 Turbo 16 o numerze 25 przez 4 dziesięciolecia przejechał tylko 4 tys. km.
Sportowe siedzenia oferują dobre boczne trzymanie, ale rośli kierowcy ledwo mieszczą się za kierownicą tego Peugeota.
Dzięki kompaktowym wymiarom i prowadzeniu typowemu dla aut z centralnie umieszczonym silnikiem Peugeot 205 Turbo 16 czuje się na krętych drogach jak ryba w wodzie.
Francuski 205 Turbo 16 odpoczywa w cieniu. Czarne tablice rejestracyjne i żółte światła przeciwmgielne zdradzają jego pochodzenie.
Koncepcja centralnie umieszczonego silnika dobrze wpływa na rozkład mas w pojeździe, ale zazwyczaj oznacza problemy z dostępem przy naprawach.
Czterocylindrowy silnik jest przekręcony o 20 stopni i znajduje się między oparciem fotela pasażera i nadkolem prawego tylnego koła. Za fotelem kierowcy jest skrzynia biegów.
Dobrze widoczny tylny napis oznacza, że mamy do czynienia z pojazdem, który w kolekcjonerskim stanie kosztuje ok. 200 tys. euro.