Po raz kolejny już afera radarowa. Tym razem wyjątkowo przykra dla policji drogowej, bo pokazująca, że król jest nagi – skupia się na radarach ręcznych Iskra 1. To bez wątpienia w chwili obecnej najnowocześniejszy i najlepszy albo przynajmniej jeden z najnowocześniejszych radarów ręcznych, jakie ma drogówka. Mimo to – jak dowodzą testy pokazane na fi lmach – w warunkach drogowych pomiar prędkości za ich pomocą przypomina losowanie: na kogo wypadnie, na tego bęc.

Wszystko jedno, co mierzy

Radar Iskra 1 – jak każde inne urządzenie tego typu – mierzy prędkość wszystkiego, co porusza się w jego zasięgu. Mogą to być: wiatrak klimatyzacji (stąd łatwość, z jaką sprzęt pokazuje, że stojący samochód jedzie kilkadziesiąt km na godzinę lub więcej), drgania głośnika (niemal dowolną i z góry zaplanowaną prędkość można uzyskać na ekranie radaru po zbliżeniu do jego głowicy smartfona wyposażonego w darmowy program do generowania dźwięków), wibracje znaku drogowego na wietrze, aż wreszcie jadący samochód. Tylko który samochód? Ten, który najsilniej odbija fale radaru – a więc najszybszy albo największy, jednak gdy w polu rażenia „suszarki” są dwa pojazdy lub więcej, operator nie potrafi stwierdzić (i tym bardziej udowodnić), którego prędkość zmierzył. To nie jest szczególna wada radaru Iskra 1, lecz czysta fi zyka! To samo dotyczy radarów stacjonarnych – duży i szybki obiekt może znaleźć się w obszarze działania promieniowania, ale poza polem widzenia obiektywu!

Z instrukcją obsługi na bakier

Działający zgodnie z instrukcją obsługi sprzętu policjant – jak słusznie zauważa rzecznik policji Mariusz Sokołowski – redukuje ryzyko błędu. A co mówi instrukcja? Otóż zabrania używania sprzętu w pobliżu sieci energetycznych, włączonych wiatraków, CB-radia, telefonów komórkowych i każe celować w pojedyncze auto w warunkach, gdy w polu rażenia radaru nie ma innych ruchomych obiektów. W praktyce oznacza to... konieczność używania mierników prędkości poza miastem oraz tylko i wyłącznie na drogach o małym natężeniu ruchu! Podkreślmy to wyraźnie: dotyczy to wszystkich radarów ręcznych, nie tylko Iskry 1 – starszych Zuradów nawet bardziej!

Oddajmy głos Mariuszowi Sokołowskiemu z policji: „W takiej sytuacji będzie to prędkość któregoś z jadących pojazdów i w tym momencie policjant powinien odstąpić od sprawdzenia. Jeżeli nawet zatrzymuje kierowcę, bo wie, że ten jedzie za szybko, nie powinno to się kończyć mandatem”.

To dla funkcjonariuszy drogówki pracujących na akord może być przykre, jednak – choć zbyt szybka jazda powinna kończyć się karą – tak już jest w państwie prawa, że winę trzeba udowodnić, a nie wylosować.

Tylko jak wykazać przed sądem, że policjant mierzył prędkość w nieodpowiednich warunkach i niezgodnie z instrukcją albo że zwyczajnie kłamie? Jedynie twardy dowód może nas uratować: zdjęcie, fi lmik z miejsca pracy policji nagrany telefonem, a najlepiej – kamerką zza szyby. Mając w ręku dowód (to, że nie przestrzegają zaleceń instrukcji sprzętu, widać nawet na tych zdjęciach, na których pozują), nie wahajcie się go użyć.

Najnowsze wydanie tygodnika Auto Świat jest już dostępne w punktach sprzedaży prasy na terenie całego kraju oraz w App Store i Google Play.

Jesteśmy pierwszym w Polsce pismem motoryzacyjnym, które oferuje swoje treści w wersji na iPady i tablety z systemem Android.

Foto: Auto Świat