• Czas oczekiwania na części zwykle przekracza miesiąc
  • Części i samochodów zastępczych brakuje
  • Niektóre serwisy muszą wynajmować dodatkowe parkingi dla uziemionych aut

Nasz Czytelnik sprowadził swoje 525d xDrive (F11) pod koniec 2016 r. z Niemiec. Samochód nie był tani, ale miał mały przebieg, dość bogate wyposażenie i bezwypadkową przeszłość, więc pan Tadeusz nie zastanawiał się dwa razy. I nie pożałował swojej decyzji, bo przez grubo ponad dwa lata w zasadzie bezproblemowo cieszył się eksploatacją wygodnego i całkiem pojemnego kombi. Jasne, jak na BMW przystało, również i „piątka” naszego Czytelnika miała swoje humory, np. niebawem po zakupie okazało się, że do wymiany nadają się elementy przedniego zawieszenia, co jak na przebieg poniżej 50 tys. km nie było jakoś wybitnie miłą niespodzianką.

Niezależny warsztat obsługujący BMW pana Tadeusza stwierdził jednak, że to zapewne kwestia tego, że poprzednia właścicielka nieco za ochoczo atakowała krawężniki i progi zwalniające, a swoje zrobiły też na pewno dość twarde opony run-flat od Bridgestone’a. Pod koniec 2018 r. poddał się jeden z miechów w tylnym zawieszeniu, więc któregoś ranka pan Tadeusz zastał swoje BMW... leżące brzuchem na ziemi. Wiedział jednak, że to typowa bolączka serii F11, więc po prostu zainwestował w nowy miech i dalej cieszył się swoją wygodną „piątką”. Niestety, idylla miała się wkrótce skończyć.