W świetle od lat obowiązujących przepisów jest jednak zupełnie inaczej... Powstaje więc pytanie, czy jest to ewidentny brak świadomości prawnej czy może przemyślana wypowiedź mogąca świadczyć o zmianie nastawienia wobec pijanych uczestników ruchu? A może chodziło po prostu o to, że sprawa dotyczyła jednego z bliskich współpracowników premiera, obecnie wojewody mazowieckiego? Wojciech Dąbrowski, bo o nim mowa, został w zeszłym roku przyłapany na tym, że jeździł na rowerze, mając 0,75 promila we krwi. Sąd okazał się dla ówczesnego szefa warszawskiego PIS-u nad wyraz łaskawy - mimo że kodeks karny klasyfikuje taki czyn jako przestępstwo zagrożone nawet karą ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat dwóch. W tym przypadku skończyło się na zakazie prowadzenia pojazdów i wpłacie 4 tys. zł na cele dobroczynne. Na szczęście, dzięki premierowi, wojewoda może liczyć na auto służbowe z kierowcą, a jego pensja pozwala na taką "dobroczynność"... A więc rzeczywiście błahostka? Zdania są podzielone. Niektórzy twierdzą, że zagrożenie stwarzane przez rowerzystę jest niewspółmiernie mniejsze od tego, jakie stwarza pijany kierowca samochodu. Jednak niezależnie od rodzaju prowadzonego pojazdu pijany uczestnik ruchu stwarza zagrożenie zarówno dla siebie, jak i dla innych. Nawet jeżeli obrażenia, jakimi grozi rozjechanie przez rower, są z reguły mniejsze niż w przypadku potrącenia przez samochód, to co w przypadku, gdy kierowca próbował ominąć słaniającego się cyklistę i uderzyłw słup?Zapraszamy do dyskusji na forum http://autoswiat.redakcja.pl/forum/Czy pijanych rowerzystów należy karać, jak kierowców?- Moim zdaniem obowiązujące przepisy są właściwe i muszą być egzekwowane. Jazda po pijanemu po drogach publicznych powinna być surowo karana i to niezależnie od tego, jakim pojazdem poruszał się nieodpowiedzialny kierowca. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której kara za grożenie komuś bronią zależałaby od jej kalibru. Ktoś celuje z kieszonkowego pistoleciku kaliber 22 - umarzamy sprawę, bo zagrożenie było małe. Za to samo, ale przy użyciu rewolweru kalibru .44 magnum - odsiadka, bo broń była groźniejsza. Jednym i drugim można zabić! To samo dotyczy jazdy na rowerze. Jazda po pijanemu na rowerze jest po prostu przejawem skrajnej nieodpowiedzialności - rowerzysta zagraża nie tylko innym, ale przede wszystkimsobie. Dla wielu osób grzywna czy kara w zawieszeniu nie działa odstraszająco. W takim przypadku groźba utraty prawa jazdy bywa skuteczniejsza.Piotr Szypulskidziennikarz działu "Porady"- Jak premier coś mówi, to pewnie wie, co mówi, i ja się z nim zgadzam. Co prawda premier nie wie, że wojewoda popełnił czyn klasyfikowany jak przestępstwo i zagrożony karą więzienia, ale ma rację, że co innego prowadzić po pijanemu auto, a co innego na lekkim rauszu jechać rowerem. To, że ktoś po jednym piwie kieruje rowerem, nie znaczy, że w takim samym stanie wsiądzie za kółko. Dlaczego więc zabierać mu prawo jazdy? Ktoś powie, że można się zabić, ratując pijakowi życie. Prawda, ale tak samo może się skończyć omijanie nietrzeźwego pieszego! A pieszym nie zabieramy praw jazdy!Dopóki zachowują się przyzwoicie, mogą mieć legalnie nawet 5 promili! Jestem za podwyższeniem limitu dla rowerzystów do rozsądnego poziomu 0,5 prom., a nawet (ze względu na wojewodę) do 0,75. Są kraje, gdzie w takim stanie można prowadzić samochód!Maciej Brzezińskiszef działu "Porady"Co grozi pijanym kierowcom za granicą?W Europie nie ma wspólnych uregulowań dotyczących karania pijanych kierowców. W niektórych krajachobowiązuje absolutny zakaz prowadzenia pojazdów po spożyciu alkoholu, w innych można mieć we krwi nawet 0,8 promila. Widać jednak ogólną tendencję do obniżania progu tolerancji. Np. w Niemczech dawniej obowiązywało ograniczenie do 0,8 promila. Kilka lat temu zaostrzono jednak przepisy. Teraz kary grożą kierowcom, którzy mają we krwi więcej niż 0,3 promila, ale tylko w sytuacji, kiedy spowodują wypadek albo zachowują się w sposób niebezpieczny. Kierowcy z "mocną głową", którzy mimo niewielkiej zawartości alkoholu we krwi nie zachowują się w żaden sposób podejrzanie, nie są karani! Uczestnik ruchu mający od 0,5 do 1,1 promila zostanie ukarany za wykroczenie, ale tylko pod warunkiem, że nie wykazywał objawów upojenia. Kary są wtedy łagodne - niewielka grzywna, zatrzymanie prawa jazdy na okres od jednegodo trzech miesięcy. Sytuacja zmienia się diametralnie, jeżeli ktoś w takim stanie spowoduje wypadek albo w czasie kontroli policja stwierdzi widoczne objawy nietrzeźwości - wtedy czyn kwalifikowany jest jako przestępstwo! Straciłeś prawo jazdy? Nie kombinuj! Zdarza się, że osoby, które straciły z różnych przyczyn prawo do prowadzenia pojazdów próbują w nieuczciwy sposób je odzyskać, np. prosząc w wydziale komunikacji o wydanie wtórnika. To dziecinny błąd! Taki czyn wyda się prędzej czy później (tak jak w przypadku wojewody Wojciecha D.), a wówczas kombinatorowi grożą poważne konsekwencje prawne. Ponadto jeśli spowoduje wypadek, nie mając "prawdziwych" uprawnień, może ponieść wszelkie koszty związane ze swoim czynem, bo ubezpieczyciel zapłaci poszkodowanym (np. za wywróconego TIR-a), ale zaraz wystąpi z regresem przeciwko sprawcy. Naprawdę nie warto!
Co wolno wojewodzie...
Niedawno premier Jarosław Kaczyński stwierdził, że jazda po pijanemu na rowerze to "bardzo drobny incydent". Szef rządu bardzo wyraźnie odróżnił jazdę po pijanemu na rowerze, co jego zdaniem jest "drobną sprawą", od jazdy samochodem pod wpływem alkoholu.