- Wiele produktów motoryzacyjnych po przekroczeniu terminu przydatności do użycia traci swoje pierwotne właściwości
- Stosowanie przeterminowanych materiałów eksploatacyjnych może być niebezpieczne albo... bardzo kosztowne, bo prowadzi do awarii
- Niektóre produkty nie mają ściśle określonej trwałości – zależy ona od warunków eksploatacji
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Należy spożyć przed... albo Best before... – daty przydatności do użycia lub spożycia nie dziwią nas w przypadku produktów, z których korzystamy na co dzień. Ale czy wszystkich? Jak często zastanawiacie się, czy to, co macie w samochodzie, przypadkiem się już nie przeterminowało? Serka czy kiełbasy, których termin przydatności dawno minął, z reguły nie chcemy nawet brać do ręki w obawie, że nam zaszkodzą. A co z produktami, od których może zależeć nasze życie, takimi jak choćby płyn hamulcowy czy poduszki powietrzne? Co z podzespołami, od których kondycji zależy to, czy nie grożą nam poważne wydatki, np. olej lub pasek rozrządu?
Jeśli ząb czasu naruszy zęby paska zębatego napędzającego w silniku rozrząd, z reguły robi się drogo – tzw. silniki bezkolizyjne praktycznie już się nie zdarzają, jeśli pasek się podda, tłoki zderzają się z zaworami, a silnik w najlepszym razie nadaje się do remontu. Trwałość paska? Dużo zależy od tego, jakiej jest on długości i co dokładnie napędza – w zależności od modelu trwałość z reguły waha się między 60 a 250 tys. km lub 4-6 lat (w zależności od tego, co nastąpi pierwsze). Uwaga! Niejeden raz producenci aut po kilku latach skracali pierwotnie zbyt optymistycznie ustalone interwały. Do trwałości paska rozrządu najczęściej dopasowana jest też trwałość pozostałych, współpracujących z nim podzespołów, np. rolek, napinaczy, pompy wody – wymiana samego paska nie ma sensu!
Trwałość oleju silnikowego czy przekładniowego w zamkniętym fabrycznie opakowaniu to zupełnie co innego niż trwałość tego samego środka, który już trafił do auta. W pierwszym przypadku trwałość środka smarnego deklarowana przez producenta to często 3-5 lat lub niekiedy nawet więcej. W niektórych przypadkach trudno nawet znaleźć na opakowaniu datę przydatności do użycia – i ma to swoje uzasadnienie, bo procesy starzenia olejów w prawidłowo przechowywanych zamkniętych opakowaniach przebiegają bardzo powoli. Sprawa zmienia się diametralnie po wlaniu oleju do silnika, skrzyni biegów czy do tylnego mostu. Olej naprawdę ciężko pracuje, poddawany jest znacznym obciążeniom, zmianom temperatury, utlenianiu, miesza się też z zanieczyszczeniami zbierającymi się w silniku. Uwaga! Standardowe interwały wymiany oleju sugerowane przez producentów są zwykle dość optymistyczne – lepiej je nieco skrócić niż nadmiernie wydłużyć.
Uwaga! Filtr oleju też jest obliczony pod konkretny interwał między wymianami – jego zdolność do absorbowania zanieczyszczeń też jest ograniczona.
Pierwsza ważna kwestia: apteczka samochodowa to nie jest miejsce na przechowywanie lekarstw, bo warunki dla nich – m.in. zmiany temperatur – są skrajnie niekorzystne. Wyjątek można zrobić dla preparatów do dezynfekcji, ale najlepiej, żeby były to np. szczelnie zapakowane chusteczki odkażające. Co z resztą zawartości apteczki? Też może się przeterminować! Opatrunki samoprzylepne i plastry przestaną się kleić. Producenci apteczek zalecają też okresową wymianę sterylnych opatrunków – one też z czasem tracą swoje właściwości.
O ile w nowych autach przegląd klimatyzacji po pierwszych dwóch latach ma sens, o tyle w starszych pojazdach robienie tego przynajmniej raz w roku jest znacznie lepszym pomysłem. Wprawdzie zarówno sam czynnik chłodzący, jak i zmieszany z nim olej są bardzo trwałe, to jednak problemem mogą być choćby drobne nieszczelności układu – a im więcej chłodziwa brakuje, tym gorsza wydajność klimy i większe ryzyko awarii.
Gaśnice nie bez powodu mają zawsze wyraźnie wskazany termin przydatności do użycia. W przypadku niektórych typów gaśnic termin ten da się przedłużyć, wykonując przeglądy w firmie mającej stosowne uprawnienia. Co się może stać ze starą gaśnicą? O ile w modelach z manometrem można na bieżąco sprawdzić, czy gaśnica trzyma ciśnienie, o tyle nie ma jednak gwarancji, że np. środek gaśniczy nie zbije się w bryły, które zablokują dyszę.
Z trwałością opon sprawa jest dosyć skomplikowana, bo zależy ona od bardzo wielu czynników. Można przyjąć, że przeciętne opony, jeśli będą składowane prawidłowo (bez nadmiernych temperatur, kontaktu z agresywnymi chemikaliami czy promieniowaniem UV), powinny zachować swoje właściwości do ok. 10 lat – później większość mieszanek gumowych sztywnieje na tyle, że nawet mimo wysokiego bieżnika opony nie zapewniają prawidłowej przyczepności. Opony zimowe i całoroczne, w przypadku których elastyczność mieszanki jest szczególnie ważna, warto wymienić wcześniej.
Oleje w automatycznych skrzyniach biegów starzeją się znacznie szybciej niż w skrzyniach manualnych. Jednak nawet w „manualach” zapewnienia producentów o tym, że olej jest „dożywotni”, lepiej traktować z dużą rezerwą – nawet jeśli producent tego nie wymaga, to wymiana przynajmniej co 5 lat i 120 tys. km to dobry pomysł. W „automatach” poprawny interwał między wymianami to zwykle 60 tys. km.
Jeśli płyn nie został rozcieńczony dolewkami wody, to jego odporność na zamarzanie utrzymuje się przez długie lata. To nie znaczy jednak, że taki płyn poprawnie chroni silnik – znacznie wcześniej tracą skuteczność dodatki zapobiegające odkładaniu się kamienia kotłowego, korozji i pienieniu. W zależności od rodzaju płynu wymiana jest zalecana zwykle co 2-6 lat, a maksymalny przebieg od wymiany do wymiany to od 50 do 200 tys. km.
Rozpakowany filtr kabinowy może się starzeć, nawet jeśli auto stoi nieużywane – dotyczy to filtrów z warstwą węgla aktywnego, która z czasem przestaje działać. Inny problem z filtrami: nawet po krótkim użytkowaniu mogą się w nich zbierać mikroorganizmy, np. grzyby i pleśnie, które z czasem je skutecznie zasiedlają – wymiana filtra raz do roku to absolutne minimum.
Większość płynów hamulcowych to produkty skrajnie higroskopijne. Dopóki są przechowywane w szczelnych, fabrycznie zamkniętych opakowaniach, to ich trwałość nie stanowi problemu – po otwarciu szybko może wzrosnąć poziom zawodnienia płynu. To o tyle groźne zjawisko, że im bardziej zawodniony płyn, tym niższa jest jego temperatura wrzenia. Czym to grozi? Dopóki hamulce są zimne, auto hamuje zupełnie normalnie, ale po kilku użyciach płyn w układzie grzeje się tak bardzo, że w końcu może się zacząć gotować. Jeśli w płynie znajdują się pęcherzyki gazu, to nie przenosi on dostatecznie siły z pedału na tłoczki w zaciskach – pedał „wpada w podłogę”, auto ledwo hamuje. Dlatego standardowe płyny wymagają wymiany/kontroli co 2 lata. Uwaga! Są też na rynku płyny na bazie oleju silikonowego, które nie są wcale higroskopijne. Stworzono je m.in. na potrzeby amerykańskiej armii – po to, żeby w pojazdach stanowiących „zapasy nienaruszalne” nie trzeba było wymieniać płynu nawet przez długie lata i żeby były one cały czas gotowe do użycia. Płyny na bazie oleju silikonowego stosowane są też w autach sportowych. Uwaga! Płyny silikonowe (DOT 5) nie są mieszalne z innymi typami płynów hamulcowych.