Widoczny na zdjęciu powyżej 21-letni Volkswagen T4 to świeży zakup. Poprzedni właściciel nie dbał zbytnio o wygląd auta, stąd duża liczba wgnieceń i srebrne drzwi, niepasujące raczej do reszty samochodu. Ale czy to ważne? Nie, bo to auto ma jeździć, a nie wyglądać. Sęk w tym, że i pod względem mechanicznym poprzednik trochę odpuścił – na szczęście podstawowy przegląd sami zrobimy. Jasne, zawsze można pojechać do serwisu, ale... No właśnie, samochód był tani, właściciel nie chce inwestować w niego pokaźnych sum, bo szybko mogłoby się okazać, że przewyższy to wartość Volkswagena. Stąd decyzja, że spróbujemy jak najwięcej ogarnąć we własnym zakresie.
W tym miejscu ważna uwaga: na razie, dopóki przepisy się nie zmienią, samodzielna wymiana oleju może mieć sens. Kiedy jednak zacznie obowiązywać tzw. pakiet smarowy (m.in. kaucja do każdej bańki oleju!), cała operacja będzie znacznie trudniejsza. A co z częściami? Cóż, w przypadku niedrogich aut rozsądne wydaje się sięgnięcie po tańsze zamienniki. Można próbować szukać części używanych, ale to zawsze loteria – albo trafi się element za grosze w dobrym stanie, albo równie zniszczony, jak ten, który chcemy wymienić.