• Czesi wymyślili sposób na to, by odciążyć domowy budżet, minimalizując koszty posiadania samochodu. Można to zrobić, rejestrując auto na specjalnej platformie
  • W skrócie HoppyGo to takie Airbnb, tyle że z samochodami. Właściciele sami decydują, kiedy, na ile i za ile chcą wypożyczyć komuś auto. Na czas najmu pojazd zostaje objęty specjalną polisą
  • Roczne przychody z udostępniania samochodu społeczności HoppyGo najczęściej pozwalają pokryć koszty ubezpieczenia i serwisowania, ale niektórzy budują na tym swój biznes
  • Nie trzeba mieć nowego samochodu, aby dołączyć do tej platformy. Według regulaminu auto nie powinno być starsze niż 15-letnie i nie może mieć przebiegu powyżej 300 tys. km
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Wypożyczasz swój prywatny samochód użytkownikom HoppyGo?

W Czechach – jak najbardziej! Mieszkam w Pradze i do Polski przyjeżdżam co miesiąc na kilka dni, więc tutaj nie mam samochodu, który mógłbym udostępnić w aplikacji.

W Polsce występujesz po drugiej stronie barykady?

Niezupełnie, ponieważ w Polsce poruszam się tylko po Warszawie i nie potrzebuję mieć samochodu. W Czechach wypożyczam bardzo różne auta, a jedyny powód, dla którego mam też swoje, to taki, że mamy 13-miesięczne dziecko i łatwiej korzystać z własnego niż ze współdzielonego. Ale na zimowe wyjazdy wynajmuję busa, a w lecie kabriolet, bo od tego właśnie jest ta platforma – od zapewniania elastyczności.

Czyli wynajmujesz dokładnie takie auto, jakiego potrzebujesz.

O to chodzi. W zeszłym roku mój samochód został wypożyczony jakieś 35 razy i było to dla mnie niezwykle ciekawe. Każde użyczenie to możliwość poznania nowych ludzi, ich planów i dowiedzenia się, do czego wykorzystują auta.

Ale w Polsce mówimy, że żony i samochodu się nie pożycza...

Nie tylko w Polsce tak jest [śmiech]. Tak samo jest w innych krajach, ale mam wrażenie, że dziś przytacza się to powiedzenie bardziej w ramach żartu. HoppyGo to alternatywa, a nie platforma dla wszystkich i w pełni rozumiem osoby, które nie wyobrażają sobie udostępnienia swojego auta innym. Nie nastawiamy się na włączenie do usługi np. wszystkich samochodów, które jeżdżą po Warszawie. Z aplikacji korzystają głównie młodsze pokolenia i dla niektórych kierowców to taki etap przejścia z posiadania do korzystania.

Tylko żeby tak było, trzeba mieszkać w "gęstym" sąsiedztwie.

Jasne, że tak. Z tego, co wiem, typowe wynajęcie samochodu w Polsce trwa od pięciu do siedmiu dni, więc dostanie się np. w ciągu 20 minut do samochodu, który jest najbliżej, nie jest takie kłopotliwe. Zwykle użytkownicy wypożyczają auta na weekend, żeby pojechać gdzieś dalej, a do tego można się umówić z właścicielem samochodu, żeby cię skądś odebrał.

Czyli to nie tylko usługa, ale też rodzaj społeczności. Takie Airbnb z samochodami?

Spotkanie się właściciela samochodu z kierowcą podczas przekazania kluczyka to bardzo istotny element HoppyGo. Oczywiście, można byłoby otworzyć komuś auto zdalnie, ale ludzie chcą poznawać osoby, którym przekazują swoje mienie. HoppyGo jest nawet bardziej powiązane z lokalną społecznością niż Airbnb, bo najczęściej wypożyczasz auta z sąsiedztwa, czyli w promieniu 20 minut od ciebie. Część właścicieli i kierowców już dobrze się zna.

Przekazanie samochodu kierowcy z platformy HoppyGo Foto: HoppyGO
Przekazanie samochodu kierowcy z platformy HoppyGo

Jaką przewagę ma HoppyGo w porównaniu np. z Traficarem czy Pankiem?

To zupełnie inne usługi. Jedyne, co mamy wspólnego, to segment carsharingu, ale inaczej wygląda to "szerowanie". Prawdę mówiąc, to, co robią te firmy, nie jest współdzieleniem, tylko zwykłym wypożyczaniem kupionych lub leasingowanych samochodów. Prawdziwe współdzielenie polega na udostępnianiu tego, co masz i akurat tego nie potrzebujesz. Z HoppyGo nie korzystają osoby, które chcą mieć auto na 10 minut.

Jaka jest geneza HoppyGo?

W skrócie chodziło o to, żeby czerpać przychody nie tylko ze sprzedaży dóbr jak samochody, ale też usług. Właścicielem HoppyGo jest Skoda, która od 2018 r. zapewnia środki na rozwój projektu, bo chce iść śladem Apple’a – dzisiaj ich przychody w podobnym stopniu bazują na softwarze (usługa), co na hardwarze (dobro). Zauważ, że to samo od kilku lat dzieje się w branży motoryzacyjnej. Usługi zyskują na znaczeniu, bo samochody stają się coraz droższe i nieosiągalne, a ludzie potrzebują mobilności. Skoda zapewnia ją bez konieczności kupowania samochodu i dopuszcza też inne marki do obecności na platformie.

Sprawdź: Studenci z Akademii Skody stworzyli potwora. Rajdowy Afriq to Kamiq na sterydach

Ilu użytkowników mamy już w Polsce?

Obecnie jest ich prawie 20 tys., ale działamy tu dopiero od zeszłego roku. Biorąc pod uwagę jeszcze Czechy i Słowację, mamy łącznie ok. 172 tys. użytkowników. Zakładamy, że Polacy wyprzedzą Czechów, bo to kraj z dużo większą populacją, a poza tym widzimy, że Polacy są bardziej skłonni do użyczania swoich samochodów. Podczas gdy, według badań, w Czechach zrobiłoby to tylko 25 proc. kierowców, w Polsce wskaźnik wynosi 50 proc. Wydaje mi się, że Polacy mają w sobie większą żyłkę przedsiębiorcy i dostrzegają w tym potencjał na zarobienie pieniędzy. Co jest w porządku, bo przecież m.in. po to powstała ta aplikacja [śmiech].

W jakim polskim mieście jest najwięcej samochodów?

Najwięcej samochodów do wypożyczenia jest naturalnie w Warszawie.

Strzelam, że ok. 30 proc. z wszystkich dostępnych.

Dużo więcej! To jakieś 80 proc., ale wciąż jesteśmy na etapie wdrażania aplikacji na polskim rynku, więc z czasem proporcje mogą się zmienić. Ten sam trend jest widoczny w Czechach i na Słowacji – największy udział mają największe miasta. W Polsce proporcje powinny się trochę zmienić, bo macie więcej dużych miast. Myślę, że z czasem użytkowników będzie przybywać także w Krakowie, Poznaniu czy we Wrocławiu.

Rejestracja w aplikacji HoppyGo Foto: HoppyGO
Rejestracja w aplikacji HoppyGo

Ile samochodów może udostępnić jeden użytkownik?

Możesz mieć tyle samochodów na swoim koncie, ile tylko chcesz – lub inaczej – ile tylko posiadasz. Co więcej, właściciel nie płaci prowizji za udostępnianie pojazdów w aplikacji.

To ukłon w stronę małych wypożyczalni?

W pewien sposób tak. Wiemy, że od 2010 r. w Stanach Zjednoczonych czy Europie jest coraz więcej osób, które mają po trzy, cztery lub pięć samochodów i utrzymują się właśnie z wypożyczania ich innym. Ludzie zorientowali się, że to dobry pomysł na biznes.

Kiedy patrzyłem na auta w Warszawie, widziałem dużo ofert od tych samych osób.

I nie ma w tym nic złego, jednak to model P2P ("peer-to-peer") jest najważniejszy, bo dzięki temu paleta dostępnych samochodów jest dużo ciekawsza. W klasycznych wypożyczalniach są zazwyczaj te same modele – Corolle, Fabie… i to wszystko. Osoby prywatne wprowadzają większą różnorodność. Zwłaszcza że nie są to tylko nowe samochody, bo według regulaminu limitem jest przebieg do 300 tys. km. Mogą to być auta do 3,5 t i zarejestrowane w Polsce.

Są ludzie, którzy wynajmują te starsze samochody?

Zaskoczę cię. Najchętniej wypożyczanym autem na naszej platformie jest... Fiat Grande Punto z 2007 r.! To jest najlepszy samochód w HoppyGo, bo jest niezwykle tani i dobrze utrzymany, a właścicielowi nie brakuje dobrych manier. I dokładnie takich ofert szukają nasi użytkownicy. Wielu kierowców nawet nie zakłada, że ich 10-letnie samochody mogłyby się sprawdzić w takiej usłudze, a to błąd. I według mnie ciekawe rozwiązanie w czasach tak drożejącego paliwa i rosnących kosztów utrzymania auta. Dodam, że temu użytkownikowi koszt zakupu samochodu zwrócił się już ponad dwukrotnie [śmiech].

Fiat Grande Punto to najpopularniejsze auto na platformie. Zaskoczeni? Foto: auto świat / Auto Świat
Fiat Grande Punto to najpopularniejsze auto na platformie. Zaskoczeni?

A co z weryfikacją użytkowników? Sprawdzacie ich jakoś?

To złożony proces, ale musi taki być, jeśli mówimy o udostępnianiu swojego mienia. Weryfikujemy ważność i autentyczność prawa jazdy, dokumentu tożsamości, sprawdzamy wypłacalność. Wypożyczający dodaje też swoją kartę płatniczą, więc odrzucamy od razu osoby niespełniające wymienionych wymogów. Zazwyczaj weryfikacja zajmuje od pięciu do siedmiu godzin, dlatego dobrze zrobić to dzień przed pierwszym wynajmem. Dla kierowców to ważne, żeby mieć pewność, że auto nie trafi w ręce niezweryfikowanego użytkownika.

Czyli np. obcokrajowca, który potrzebuje auta "na ubera"?

Dopuszczamy osoby z zagranicy, ale raczej tylko z obszaru Unii Europejskiej, więc nie każdy, kto jest na wakacjach lub przyjechał do pracy, może wypożyczyć auto z HoppyGo. Wprowadziliśmy też zasadę, że osoby poniżej 25. roku życia mogą wypożyczać tylko samochody o słabszej mocy. Do tego każdy kierowca musi mieć prawo jazdy od co najmniej dwóch lat.

Jaka jest odpowiedzialność? Ubezpieczenie na pewno nie obejmuje wszystkiego.

Jeśli w trakcie wynajmu dojdzie do wypadku, wówczas działa ubezpieczenie. Jeśli samochód się zepsuje, to już kwestia ustaleń kierowcy i właściciela, ale zawsze staramy się w tym jakoś pomóc, choć to też wymaga czasu. To, co pomaga, to poczucie przynależności do zaufanej społeczności. Ludzi, którzy tworzą HoppyGo, łączą podobne wartości, więc starają się być wobec siebie fair.

Tych ludzi będzie pewnie coraz więcej. W końcu wszystko drożeje.

Też mi się tak wydaje, bo potrzeba przemieszczania się nie zniknie, a ta usługa jest elastyczna i łatwo dopasować ją do swoich oczekiwań. Co więcej, jeśli przyjdzie kolejna fala pandemii (oby nie!), znów więcej ludzi będzie stawiać na bezpieczniejsze, prywatne środki transportu. W trakcie pierwszego uderzenia koronawirusa zauważyliśmy duży ruch w aplikacji. W cenie jest też elastyczność, której nie zapewnia np. rozkład jazdy pociągów.

Kto decyduje się udostępnić swój samochód? Głównie młodsi ludzie?

Przeważnie są to osoby z przedziału wiekowego 30-35 lat. Zarówno wśród użytkowników, jak i właścicieli, choć najstarszy z tej drugiej grupy ma... 72 lata! To kobieta z Czech, która ma Mitsubishi Colta i zawsze zabawia młodszych wypożyczających swoimi opowieściami. To dla niej coś ekscytującego, bo może poznawać nowych ludzi. W większości są to jednak mężczyźni.

I robią to z biznesowych pobudek?

Nie będę kłamać, udając, że kieruje nimi ekologia lub chęć dbania o zrównoważony rozwój. To zwyczajnie sposób na zarobienie dodatkowych pieniędzy z czegoś, co już masz. Nie uważam tego za coś złego, bo tak działa świat. W ten sposób właściwie można mieć samochód za darmo, bo pieniądze płynące z wynajmów pokrywają koszty ubezpieczenia, serwisowania czy zakupu nowych opon.

Pieniądze z wynajmów mogą odciążyć domowy budżet
Pieniądze z wynajmów mogą odciążyć domowy budżet

Ile miesięcznie można zarobić?

Nie ma górnej granicy [śmiech]. To właściciel decyduje o tym, jaki jest koszt wypożyczenia auta. Ustawiasz sobie cenę za dobę i zaznaczasz w kalendarzu dostępność. Możesz udostępniać auto dowolnie, np. przez pięć, albo trzydzieści dni w miesiącu. Wszystko zależy od ciebie, choć ustawiając wyższą cenę, z pewnością zniechęcisz część wynajmujących. W zeszłym roku pięciu Polaków zarobiło ponad 10 tys. zł, ale rocznie to najczęściej zarobek w przedziale 5-10 tys. zł. Czyli raczej taki bonus, ale to pieniądze, które inaczej "stałyby" bez sensu na ulicy.

Ile zazwyczaj trwa wynajem?

Średnio użytkownicy wypożyczają samochody na siedem dni i rzadko kiedy na mniej niż pięć dni. Co ciekawe, jeden z nich wynajął samochód na... 360 dni. Można? Można! Nie kupił własnego, bo przyjechał do Polski służbowo na rok i nie chciał przechodzić przez biurokrację związaną z rejestrowaniem auta na obcokrajowca. Są osoby, które korzystają z HoppyGo na zasadzie subskrypcji i co miesiąc wsiadają do innych samochodów.

Kiedy panuje największy ruch w aplikacji? Latem?

Zdecydowanie! Lato zawsze przynosi najwięcej wynajmów, bo ludzie wyjeżdżają na wakacje. Duży ruch jest także w inne dni wolne od pracy, np. podczas weekendu majowego czy świąt.

Czy w ogłoszeniach zaczynają pojawiać się auta elektryczne?

Tak, one są wręcz stworzone do udostępniania. W Czechach mamy dostępnych ok. 70 "elektryków" i są to samochody takie jak Tesla Model 3, Skoda Enyaq iV czy Ford Mustang Mach-E. Ich właściciele zarabiają na nich całkiem dużo, bo ludzie często wypożyczają je z ciekawości. Rzadko kiedy mogą to zrobić w klasycznych wypożyczalniach, a chcą sprawdzić na własnej skórze, jak działa ten rodzaj napędu.

Dla niektórych to pewnie sposób na przetestowanie auta przed zakupem.

Jak najbardziej. To częsty scenariusz właśnie w przypadku samochodów elektrycznych, ale nie tylko. W ten sposób możesz lepiej zapoznać się z samochodem, który cię interesuje, niż podczas 10-minutowej przejażdżki z pracownikiem salonu. Tu możesz zweryfikować, jaki jest realny zasięg auta lub ile czasu trwa ładowanie w domu.

Dalsza część wywiadu pod materiałem wideo.

A co, jeśli ktoś uszkodzi auto podczas wynajmu?

Wszystkie samochody w HoppyGo obejmujemy na czas wynajmu specjalną, dodatkową polisą od naszego partnera. Jeśli auto wraca uszkodzone, można skontaktować się po polsku z naszym biurem obsługi klienta i załatwić formalności. Jeśli to coś, czego nie obejmuje ubezpieczenie, właściciel musi się dogadać z kierowcą. Aby nie było to polem do nadużyć, przed jazdą i po jeździe wykonujesz 13 zdjęć (osiem z zewnątrz pojazdu i pięć w kabinie), dzięki czemu dokładnie wiemy, jaki był stan samochodu przed wynajmem, a jaki jest po użyczeniu.

Jakich szkód zatem nie obejmuje polisa?

W razie ewentualnego zdarzenia z winy użytkownika, kiedy wypożyczone auto ubezpieczone jest na czas wynajmu za pośrednictwem HoppyGo, udział własny w szkodzie dla kierowcy wynosi 1 tys. 250 zł, co wydaje mi się dość przyzwoitą ofertą.

Czy samochody muszą wracać do właściciela umyte albo zatankowane?

Nie określa tego regulamin, ale zawsze sugerujemy, żeby zwracać samochody z tym samym poziomem paliwa i tak samo posprzątane, jak w dniu odbioru. Co zabawne, właściciele opowiadali nam, że auta wracają do nich czasami nawet czystsze niż przed wynajmem! Mówię o tym, bo to jest właśnie ta cecha społeczności. Warto być uczciwym, bo kierowca i właściciel wystawiają sobie oceny, które są potem sugestią dla następnych osób. Dla mnie to zawsze wyznacznik, kiedy decyduję, czy zaakceptuję lub odrzucę czyjąś prośbę o zarezerwowanie mojego samochodu. To nie dzieje się automatycznie – pałeczka jest po stronie właściciela.

Taki obrazek nikogo by nie ucieszył przy zwrocie auta Foto: kckate16 / Shutterstock
Taki obrazek nikogo by nie ucieszył przy zwrocie auta

A są jakieś limity kilometrowe?

Nie możesz wyznaczyć komuś maksymalnej liczby kilometrów, którą może przejechać, ale możesz określić maksymalną długość wynajmu i ustawić np. wysoką cenę za dodatkowe kilometry. Przyjęliśmy, że w każdym wynajmie można pokonać do 200 km bez dodatkowej opłaty. W Czechach mamy w ofercie HoppyGo nawet Astona Martina i jego właściciel za każdy przekroczony kilometr pobiera 20 zł, aby nie pokonywał zbyt dużych dystansów. Samochód sam w sobie kosztuje 800 zł za dzień.

Co może być pomocne przy ustalaniu ceny za wynajem?

Najlepiej sprawdzić podobne samochody na platformie i spróbować uplasować się pośrodku kwot ustalonych przez innych właścicieli. Wiemy, że lepiej nie przesadzać z ceną, bo duże opłaty zniechęcają potencjalnych wynajmujących. A im niższa cena, tym więcej najmów. W razie wątpliwości zawsze można zadzwonić do biura obsługi klienta i poprosić o sugestię. Nasza firma lubi rozmawiać z użytkownikami, bo dzięki temu mamy dodatkowy feedback niepłynący z danych i cyferek, tylko z odczuć.

Jakie macie plany na rozwój?

HoppyGo to software, a nie duża wypożyczalnia, więc możemy szybko się rozwijać bez kupowania tysięcy pojazdów. Największą przeszkodą są dla nas różnice prawne, które zawsze trzeba dokładnie przestudiować, np. w kontekście ubezpieczenia. Inna rzecz to zapewnienie kadry mówiącej w odpowiednim języku, bo wiemy, że nasi klienci tego oczekują. Gdzie planujemy jeszcze działać? Na pewno na tych rynkach, gdzie dobrą pozycję ma Skoda i możemy łatwo nawiązać współpracę z dilerami, czyli np. w Skandynawii.