W praktyce płyn zamarza najczęściej ułamek sekundy po opuszczeniu układu spryskiwacza - na szybie auta. Do tego wcale nie potrzeba dużego mrozu. Zjawisko to w pewnych sytuacjach jest bardzo niebezpieczne. Warstwy lodu i szronu nie usunie z szyby żadna wycieraczka - do momentu odparowania mgiełki kierowca ma ograniczoną widoczność. Od jakości preparatu wlanego do zbiorniczka spryskiwacza i jego odporności na zamarzanie zależy więc nie tylko nasz komfort, lecz także bezpieczeństwo.TestW tym roku o zbadanie temperatury krzepnięcia płynów poprosiliśmy wyspecjalizowane laboratorium, które na co dzień zajmuje się tego typu testami na potrzeby certyfikacji (zgodnie z przepisami samochodowe płyny eksploatacyjne, m.in. do spryskiwaczy, powinny mieć znak bezpieczeństwa lub tzw. znak zgodności wydawany przez odpowiednią instytucję). Głównym kryterium testu miała być temperatura krzepnięcia preparatów, przy czym aby płyn otrzymał maksymalna ilość gwiazdek, powinien zamarzać nie wcześniej, niż podaje producent na opakowaniu (dlatego płyn zamarzający przy temperaturze np. -20?C mógł liczyć na lepszą ocenę, gdy na opakowaniu napisano -20?C, niż w przypadku, gdy producent deklarował -22?C. Stąd też zielone i czerwone paski na wykresach, umieszczone przy zdjęciach każdego z testowanych płynów - zielony wskazuje, że preparat jest tak dobry, jak obiecuje producent, a czerwony mówi, że płyn zamarza wcześniej, niż powinien. Oczywiście niepewność pomiaru (w tym przypadku wynosi ona +/- 0,5?C) interpretujemy na korzyść każdego z testowanych płynów. Niewielkie "braki" w odporności na zamarzanie rzędu 1-2?C zmuszające do przyznania "czerwonego paska" oczywiście wpływają na obniżenie oceny, ale nie decydują o nocie jednoznacznie negatywnej. Tak małych różnic nie odczuwa się podczas eksploatacji. Niestety, niektórym badanym preparatom zabrakło dużo więcej.W trakcie testu okazało się też, że odporność na zamarzanie nie może być jedynym z istotnych kryteriów oceny. Na dnie niektórych opakowań znajduje się bowiem spora ilość osadu widocznego gołym okiem. Świadczy to co najmniej o niestarannym doborze komponentów. Dla użytkownika ma to wbrew pozorom duże znaczenie - niektóre dysze spryskiwaczy (szczególnie rozpylające), pompując taką ciecz, rozkalibrowują się i zatykają. Naprawa na mrozie może być bardzo nieprzyjemnym doświadczeniem. Ocenialiśmy też zapach, przy czym oczywiste jest, że w przypadku płynu do spryskiwacza oczekiwanie zapachu jak z eleganckiej perfumerii jest nieco wygórowane. W związku z tym odejmowaliśmy punkty tylko w przypadku, gdy woń danej substancji była jednogłośnie przez testujące osoby uznana za nieprzyjemną. Nasz "faworyt" w tym względzie wydzielał silny zapach rozpuszczalnika do farb.Pracownicy laboratorium poinformowali nas również o tym, że dwa z testowanych produktów nie mają ważnego certyfikatu. Przy ocenie wzięliśmy to pod uwagę. Hipermarket czy stacja benzynowa?Wszystkie zbadane płyny noszące logo różnych sieci stacji benzynowych zaliczyły tegoroczny test pozytywnie. Problem w tym, że ceny, jakich żądają stacje benzynowe za tego typu produkty, są wygórowane. Wprawdzie przy okazji można otrzymać punkty prezentowe lub np. wziąć udział w losowaniu nart lub telewizora, ale zapłacić trzeba tak dużo, jakby stacje benzynowe utrzymywały się ze sprzedaży właśnie płynów do spryskiwaczy, a nie paliwa. Uznaliśmy, że rozsądna cena za 4-litrowe opakowanie to 20 zł - droższym preparatom odejmowaliśmy punkt. Te same albo bardzo podobne płyny można kupić w sklepie nawet dwukrotnie taniej, jednak zwykle pod inną nazwą. Szczególnie w hipermarketach oferuje się bardzo dużo nowych, mało znanych płynów, niektóre noszą nazwę sklepu, np. Tesco, lub rozbudowanej linii produktów, np. Leader Price. Aby ułatwić wybór i orientację, na niebieskich belkach obok nazw płynów podajemy nazwy ich wytwórców, dzięki czemu w przyszłości da się uniknąć produktów pochodzących od producentów niedopuszczalnie zaniżających jakość.Warto też zdawać sobie sprawę, że nienaturalnie niska cena bardzo często wiąże się z kiepską jakością. Wyprodukowanie 5-litrowego opakowania dobrego, zimowego płynu do spryskiwaczy proponowanego w sklepie za 6-7 złotych musi wiązać się z maksymalną oszczędnością.Jak sobie pomóc?A co zrobić, gdy już napełniliśmy zbiorniczek spryskiwacza płynem, który zamarza w kontakcie z szybą? Przede wszystkim zaraz po uruchomieniu silnika należy kierować nadmuch ciepłego powietrza na przednią szybę auta - gdy jest ciepła, płyn ma większe szanse szybko odparować. Ponadto na wypadek mrozów warto zaopatrzyć się w opakowanie koncentratu zimowego płynu. Można go dolać do zbiorniczka w każdym momencie - płyny do spryskiwaczy różnych marek i koncentraty (zarówno letnie, jak i zimowe) są mieszalne w dowolnych konfiguracjach. Najlepiej jednak od razu wybrać dobry produkt. W przypadku uszkodzeń auta spowodowanych płynem do spryskiwacza (może dojść do mechanicznych uszkodzeń spryskiwacza spowodowanych krzepnięciem płynu, zatkania dysz, uszkodzeń lakieru przez agresywną substancję) trudno będzie udowodnić, że to właśnie płyn danej marki znajduje się w zbiorniczku.
Z czym do szyby?
Zimowy płyn do spryskiwaczy rzadko zamarza w zbiorniczku auta stojącego na parkingu. Żeby tak się stało, musi być naprawdę bardzo zimno - zimniej, niż wynosi temperatura krzepnięcia płynu mierzona według skomplikowanej procedury określanej odpowiednią normą.
Auto Świat
Z czym do szyby?