- Pracownik jednej z większych polskich ubezpieczalni ostrzegł kierowców przed podstawowym błędem, który skutkuje odmową wypłaty odszkodowania
- Woda powodziowa jest dla samochodu dużo groźniejsza od zwykłej "deszczówki". Szkodzi zwłaszcza karoserii i instalacji elektrycznej
- W najbliższym czasie kierowcy na południu Polski będą poruszać się po zalanych terenach. Wyjaśniamy, jak pokonywać wodne przeszkody, by nie uszkodzić auta
Polskie miasta próbują podnieść się po wielkiej powodzi. Tam, gdzie woda już opadła, wracają mieszkańcy i oceniają straty. Niektórzy zastają rozpaczliwy widok – zniszczone domy, lokale i samochody całe w popowodziowym szlamie. Pracownik ubezpieczalni zdradza, co może być podstawą do odmowy wypłaty odszkodowania z polisy autocasco (AC). Warto wziąć sobie jego słowa do serca.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPracownik ubezpieczalni: nie odpalajcie zalanych w powodzi samochodów
Pracuję w jednej z głównych ubezpieczalni na rynku na dziale Autocasco (AC). Po prześledzeniu polis: praktycznie wszystkie dają gwarancję płatności za zalanie powodziowe, pod warunkiem że nie nastąpi próba uruchomienia pojazdu. Więc informacja dla ludzi posiadających AC i dotkniętych powodzią jest taka, żeby pod żadnym pozorem nie próbowali odpalać pojazdów, które były zaparkowane i stały zalane
– czytamy w przestrodze pracownika ubezpieczalni opublikowanej na Instagramie w relacji kanału Make Life Harder.
Skąd taki apel? Jak tłumaczy pracownik, próba uruchomienia samochodu zakończy się zaciągnięciem cieczy do komory silnika i to stanie się podstawą do odmowy wypłaty odszkodowania z AC. Z punktu widzenia ubezpieczyciela, użytkownik świadomie naraża pojazd na większe uszkodzenia – silnik spalinowy, który zassał wodę, nadaje się już tylko do generalnego remontu, a to często koszt rzędu kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Ostrożnie przez wodę! W trosce o auto często lepiej się wycofać
Udało ci się uratować auto przed powodzią? Dla typowego samochodu osobowego zalana droga to wciąż duże niebezpieczeństwo. Kategorycznie odradzamy dynamiczne forsowanie podtopionych terenów! Jeśli taktyka "gaz do dechy" cudem nie doprowadzi do zassania wody przez silnik, to z pewnością urwie osłony pod autem. Co więcej, zimna woda może gwałtownie wychłodzić gorące elementy (np. tarcze hamulcowe, filtr cząstek stałych, katalizator lub turbosprężarkę) i przez to doprowadzić do kosztownych uszkodzeń mechanicznych.
Nawet spokojne brodzenie autem w wodzie nie popłaca, bo przyspiesza procesy korozyjne tam, gdzie dostanie się woda (np. progów auta) i lada moment będziemy mieć wykwity rdzy. Kąpiel nie służy też instalacji elektrycznej, której wiązki najczęściej są poprowadzone na wysokości podłogi. Warto pamiętać, że woda powodziowa jest bardziej szkodliwa dla auta, bo zawiera mnóstwo rozkładających się substancji organicznych (śmieci, ścieków itp.).
Jeżeli jednak nie ma odwrotu (znalezienie alternatywnej trasy po tak wielkiej powodzi może być trudne lub wręcz niemożliwe) i trzeba przejechać przez delikatnie zatopioną drogę (woda nie może sięgać powyżej dolnej krawędzi zderzaka), to zalecamy spokojną, płynną jazdę. W trakcie "rejsu" należy unikać przyspieszania i ostrego hamowania. Świadome forsowanie takiej przeszkody z rozpędu to także podstawa do niewypłacenia odszkodowania z AC – większość ubezpieczycieli ma w warunkach klauzulę o "rażącym niedbalstwie" i w takich sytuacjach często przypomina ją klientom.