• Zmiany w przepisach drogowych wymuszają wymianę albo usuwanie niektórych znaków drogowych, z czym zarządcy dróg nie zawsze sobie radzą
  • Proces usuwania niektórych niepotrzebnych znaków drogowych trwa miesiącami, a nawet... latami
  • Niektóre znaki drogowe powstały przez pomyłkę: ich autorzy nie dostrzegli pułapek zawartych w przepisach
  • Brak logiki w oznakowaniu nie zdejmuje jednak winy ze sprawców wykroczeń i kolizji drogowych
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Skoro w centrum Warszawy obowiązuje ograniczenie do 50 km/h, to łatwo się domyślić, że poza centrum obowiązuje jakiś wyższy, "warszawski" limit. W błędzie niektórych przyjezdnych utwierdzają wyprzedzające ich z ogromną prędkością samochody, które faktycznie jadą jakby... trochę szybciej niż 50 km/h. Ja jednak czegoś nie rozumiem: przecież limit prędkości na obszarze zabudowanym to 50 km/h, wynika to z Kodeksu drogowego i żadnych lokalnych wyjątków, poza tymi, o których mówią znaki drogowe, nie ma!

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo: