Auto Świat Porady Sześć sygnałów, że chcesz kupić auto od oszusta. Nie ignoruj ich, bo cię okradną

Sześć sygnałów, że chcesz kupić auto od oszusta. Nie ignoruj ich, bo cię okradną

Portale z ogłoszeniami o sprzedaży samochodów pełne są "życiowych okazji", ale prawda jest taka, że te prawdziwe zdarzają się sporadycznie. Podpowiadamy, po czym da się rozpoznać, że za chwilę możemy stać się ofiarami oszustów. Niektóre triki nie zmieniają się od lat, ale ludzie wciąż się na nie nabierają.

Przy zakupie auta z drugiej ręki łatwo paść ofiarą oszustów. Zdradzamy, po czym można poznać ich triki
Przy zakupie auta z drugiej ręki łatwo paść ofiarą oszustów. Zdradzamy, po czym można poznać ich trikiShutterstock/vectorfusionart
  • Oszustwa przy zakupie samochodów często bazują na emocjach. Oszuści świetnie znają się na psychologii
  • Fikcyjne ogłoszenia mogą być zamieszczane na przejętych przez hakerów stronach komisów, co zwiększa wiarygodność ofert
  • Prawdziwe okazje to rzadkość. Niska cena i podejrzane warunki transakcji powinny wzbudzać nieufność

Zakup samochodu wiąże się z emocjami, przeglądając ogłoszenia często oczami wyobraźni już widzimy się za kierownicą wymarzonego auta. A kiedy jeszcze natrafimy na rzekomą okazję to często wyłączamy logiczne myślenie, a chęć posiadania wyłącza wszelkie zachamowania i zagłusza obawy. Przestępcy doskonale znają te mechanizmy i potrafią z nich skorzystać. Co ciekawe, wiele z przestępczych trików znanych jest od lat, a i tak regularnie znajdują się tacy, którzy wpadają w zastawiane na nich pułapki i tracą często niemałe pieniądze. Dlatego regularnie warto przypominać, o czerwonych flagach, przy których lepiej od razu wycofać się z transakcji, zanim bezpowrotnie stracimy pieniądze kupując "lewe" auto, albo wręcz, mimo wpłacenia pieniędzy, samochodu nie dostaniemy wcale.

Wpłać zadatek, żeby zarezerwować auto

To przekręt stosowany nie tylko przez lokalnych oszustów, ale też przez specjalistów od przekrętów operujących z Azji czy Afryki, którzy działają międzynarodowo. Występuje w kilku wariantach, np. pojawia się ogłoszenie z historyjką uzasadniającą okazyjną cenę auta: "byłem w Polsce na kontrakcie, teraz zostałem przeniesiony służbowo do innego kraju, z powodu przeprowadzki tanio i bardzo pilnie sprzedaję samochód, który miałem w Polsce i który jest w Polsce zarejstrowany, bo już mi nie jest potrzebny". A kiedy już dasz się wciągnąć w taką narrację, po jakimś czasie okazuje się, że ten samochód można obejrzeć, albo nawet zostanie nam podstawiony pod dom, ale trzeba np. zapłacić zaliczkę, żeby sprzedawca wiedział, że chodzi o poważnego klienta i że warto wysłać lawetę. Oczywiście, gdyby coś z autem było nie tak, to on te pieniądze zwróci... Oczywiście!

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Wariant uproszczony tego przekrętu, stosowany przez lokalnych przestępców – w sieci pojawia się ogłoszenie, albo nawet fałszywa lub przejęta przez oszustów strona komisu, z bardzo korzystną ofertą pilnej sprzedaży auta. Dzwonisz, a tam sprzedawca mówi, że oczywiście, ogłoszenie jest jeszcze aktualne, ale zainteresowanie jest duże. Jeśli chcesz zrobić rezerwację, żeby auto zaczekało na twój przyjazd, to wpłać zaliczkę – blikiem, przez Western Union. Jakkolwiek, byle natychmiast.

W obu tych przypadkach po wpłaceniu pieniędzy kontakt z rzekomym sprzedającym zwykle się urywa. Szanse na zatrzymanie oszusta czy choćby odzyskanie pieniędzy są żadne, nawet jeśli pieniądze zostały przelane na konto, bo trop urywa się na "słupie", czyli np. bezdomnym, na którego dane założono konto, albo na namiarach na callcenter w Nigerii czy gdzieś w Azji.

Uwaga! To, że ogłoszenie znaleźliśmy na stronie poważnego komisu, który ma dobre opinie w sieci, też nie powinno całkiem uśpić naszej czujności – zdarza się, że strony są przejmowane przez oszustów, przed zrobieniem przelewu warto wszystko dokładnie sprawdzić.

W ogłoszeniu nie ma telefonu, kontakt tylko przez maila lub komunikatory internetowe

To czerwona flaga, która występuje często przy okazji oszustwa, o którym piszemy powyżej – afrykański czy azjatyccy oszuści chętnie korzystają z komputerowych tłumaczy. Jeżeli kontakt ze sprzedającym można nawiązać tylko pisemnie, przez internet, a otrzymywane wiadomości wyglądają tak, jakby były tłumaczone przez Google Translatora, to jest to więcej niż podejrzane. Ale uwaga! Wraz z rozwojem sztucznej inteligencji i korzystających z niej translatorów głosowych, rośnie ryzyko, że ten sygnał ostrzegawczy wkrótce całkiem zniknie – z oszustem będziemy rozmawiać przez internetowego bota.

Umowa "na Niemca"

To absolutny klasyk wśród przekrętów stosowanych przez nieuczciwych sprzedawców. Mechanizm jest prosty: przy zakupie auta dostajemy od sprzedawcy do podpisania umowę wypełnioną rzekomo in blanco przez właściciela auta, którego dane znajdują się w papierach pojazdu. Powody są zwykle dwa: pierwszy, to chęć uniknięcia konieczności odprowadzenia podatku, a drugi – próba zatarcia śladów, bo z samochodem jest coś nie tak – albo ma wadę prawną, albo poważne usterki techniczne. Jeśli sprawa się wyda, to faktyczny sprzedający może stwierdzić, że on o niczym nie wie, żadnego auta nie sprzedawał, nie jest stroną transakcji. Podpisując taką umowę, nie tylko ryzykujemy, że w razie wpadki nie będziemy mieli od kogo dochodzić swoich roszczeń, ale też sami możemy wpędzić się w poważne problemy, bo podpisanie takiej umowy to przestępstwo przeciwko dokumentom, a rejestrację takiego auta można później z takiego powodu unieważnić.

Sprzedaż auta – umowa in blanco to sposób, żeby wpędzić się w poważne tarapaty.
Sprzedaż auta – umowa in blanco to sposób, żeby wpędzić się w poważne tarapaty.Auto Świat

Uwaga! Nawet jeśli nie chodzi o umowę "na Niemca", to przy zakupie auta warto poprosić sprzedającego o pokazanie dokumentów potwierdzających jego tożsamość. Nie zdziwmy się, jeśli sprzedający będzie chciał zobaczyć też nasze.

O tym, że to nie tylko teoretyczne ryzyko, możecie się przekonać, czytając historię naszego czytelnika, który dał się namówić na dziwny sposób zawarcia transakcji.

Sprzedający obiecuje, że dośle dokumenty

"Wie pan, jest mały problem, bo dokumenty auta są jeszcze u księgowej (czy w warsztacie, u żony, w drugim mieszkaniu – niepotrzebe skreślić), ale możemy podpisać umowę, ja za kilka dni te dokumenty doślę, nie będzie problemu". W ten sposób można kupić samochód od kogoś, kto np. nie jest wcale jego właścicielem, ale np. wynajął auto i tylko udaje prawowitego właściciela. Na aucie może też ciążyć np. zajęcie komornicze lub zastaw – w razie jakichkolwiek wątpliwości warto to sprawdzić np. składając zapytanie w Krajowym Rejestrze Zastawów, który zawiera informacje o pojazdach objętych zastawem lub zajęciem komorniczym. Przed zakupem warto sprawdzić, czy samochód figuruje w rejestrze jako obciążony.

Błędny numer VIN w ogłoszeniu

Niektórzy sprzedawcy nie chcą podawać numeru VIN w ogłoszeniach, tłumacząc to chcoćby tym, że obawiają się, że sami padną ofiarami oszustów i że np. na podstawie tych danych auto zostanie "skolonowane". Tyle że częściej powód jest bardziej prozaiczny – chodzi o to, żeby utrudnić nabywcom dokładne sprawdzenie auta przed zakupem. Ci, co bardziej perfidni robią to jednak inaczej, bo w dzisiejszych czasach brak VIN-u w ogłoszeniu wygląda podejrzanie. Prosty trik: znaleźć VIN podobnego auta, które ma czyste konto, wiarygodny przebieg i dobrą historię i wkleić go do ogłoszenia. Klient może sobie sprawdzać auto do woli, kupować płatne raporty i niczego niepokojącego się nie dowie. A już na miejscu, przy oględzinach auta mało kto porównuje VIN na samochodzie z danymi z ogłoszenia – przed transakcją sprawdza się raczej, czy VIN z samochodu jest zgodny z danymi w dokumentach i na umowie. Nasza rada: warto się przed zakupem upewnić, czy rzeczywiście sprawdzaliście historię właściwego auta. Może sprzedający chciał zadbać o to, żeby na wnikliwą kontrolę nie było czasu!

Warto sprawdzić, czy numer VIN w ogłoszeniu rzeczywiście należy do sprzedawanego auta. Oszuści często się niechcący mylą.
Warto sprawdzić, czy numer VIN w ogłoszeniu rzeczywiście należy do sprzedawanego auta. Oszuści często się niechcący mylą.Auto Świat

Oględziny i transakcja na parkingu czy stacji benzynowej

Jeśli kupujesz auto od osoby prywatnej, to raczej spotykasz się z nią przed jej domem, albo przed pracą. Jeśli od zawodowego handlarza, to zwykle na jego placu, w komisie czy w salonie. A co, jeśli ktoś się upiera, żeby pokazywać auto albo nawet dobijać targu na parkingu na odludziu, czy na stacji benzynowej. To znaczy, że ktoś raczej nie chce zostawiać śladów, które w razie problemów mogłyby ułatwić nabywcy dotarcie do niego. Oczywiście, to o niczym nie przesądza, ale jeśli dochodzą do tego inne typowe zagrywki – pospieszanie, niekompletne dokumenty, umowa "na Niemca" – to lepiej się wycofać, póki jeszcze czas.

Autor Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków